Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tofifest gościł kolejne gwiazdy kina. Dziś będzie podobnie

Redakcja
Jerzy Hoffman udziela wywiadu podczas Tofifestu
Jerzy Hoffman udziela wywiadu podczas Tofifestu Sławomir Kowalski
Jerzy Hoffman, który podczas otwarcia festiwalu odebrał Złotego Anioła za całokształt twórczości, spotkał się w klubie „Od Nowa” z publicznością.

- Wiktor Zborowski, wznosząc toast, zwykle mawia: „Nie życzę Wam zdrowia, bo ci, którzy płynęli na Titanicu, byli zdrowi. Nie życzę Wam pieniędzy, bo ci na Titanicu mieli ich pełno. Życzę Wam, abyście mieli w życiu farta”. Ja miałem. Udało mi się zrealizować moje największe filmowe marzenia. Przenieść na ekran „Starą baśń” - opowiadał podczas spotkania z publicznością Jerzy Hoffman. - Nie mogę
[break]
jednak powiedzieć, że spełniłem wszystkie swoje marzenia. Zawsze chciałem zekranizować „Bolesława Chrobrego” Antoniego Gołubiewa, a także „Córkę kapitana” Aleksandra Puszkina.
W rozmowie z reżyserem nie mogło zabraknąć wątku trylogii Henryka Sienkiewicza, której sfilmowanie zapewniło Hoffmanowi trwałe miejsce w panteonie najwybitniejszych polskich twórców. Przypomnijmy, że w 1969 roku nakręcił „Pana Wołodyjowskiego”, w 1974 roku „Potop”, a w 1999 roku „Ogniem i mieczem”, na który zbierał fundusze przez 11 lat. - Obawiano się, że film wykopie topór wojenny między Polską a Ukrainą, co dodatkowo podsycała jeszcze „Gazeta Wyborcza” - opowiadał reżyser. - W „Ogniem i mieczem” zabrakło mi ujęć z aktorami na najprawdziwszym stepie, dzięki którym ten film mógłby bardziej oddychać.

Jak wspomina prace nad pozostałymi częściami trylogii? - W „Panu Wołodyjowskim” uczyłem się batalistycznego kina, dzięki czemu w „Potopie” już co nieco o nim wiedziałem. Dekoracje powstawały na Białorusi, a na planie mieliśmy 400 koni. Dziś w erze techniki cyfrowej nikt nie porwałby się na taki zabieg. Nie wierzą mi, kiedy opowiadam, że pół „Potopu” nakręciłem jedną kamerą i jednym obiektywem. Takie były czasy - wspomina reżyser. - Dobrze pamiętam jak na planie tego filmu pułk kawalerii wyprawił mi moje 40. urodziny. Przez trzy dni mieliśmy przerwę w zdjęciach.
To właśnie „Potop” był tą częścią trylogii, która najdłużej powstawała. I była też największym wyzwaniem dla aktorów.
- Gdy pojawiła się informacja, że Daniel Olbrychski zagra Kmicica, ruszyła nagonka. Dostawał donosy, w których zarzucano mu, że jest nieutalentowany, garbaty... I jeszcze mnóstwo nieprzyzwoitych epitetów typu - pedał i Żyd. Na początku się załamał, ale później postanowił zagrać tę rolę wszystkim na przekór - mówi Jerzy Hoffman. - Do perfekcji doprowadził jazdę konną i nauczył się mistrzowsko władać szablą. Z kolei Tadeusz Łomnicki grający Wołodyjowskiego schudł do roli 17 kg i od podstaw nauczył się jeździć konno. Później już tylko raz spotkałem się z takim poświęceniem. Bogdan Stupka w „Ogniem i mieczem” też nie potrafił jeździć. Miał uraz do koni. Powiedziałem do niego: „To zagraj tak, jakbyś potrafił”. I zrobił to.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska