Toruński sędzia nie do wynajęcia

Czy „Rzeczpospolita” będzie musiała przeprosić toruńskiego sędziego Zbigniewa Wielkanowskiego za artykuł, który zachwiał jego zawodową karierę? Warszawski sąd twierdzi, że tak.

W listopadzie 2000 roku w tym dzienniku ukazała się publikacja zatytułowana „Sędzia do wynajęcia”. Dziennikarze sugerowali w niej, że Zbigniew Wielkanowski jest skorumpowany. W podejrzanych okolicznościach jego żona stała się właścicielką kilkuletniego mercedesa, a on sam ma kontakty ze światem przestępczym, jest bliskim znajomym Edwarda Ś., przedsiębiorcy, dziś odsiadującego wyrok za wielomilionowe oszustwa. Według „Rzeczpospolitej”, dzięki tym powiązaniom gangsterzy mogli liczyć na łagodniejsze wyroki.

Tuż po opublikowaniu tego tekstu, sędzia Wielkanowski został zawieszony w wykonywaniu obowiązków służbowych i ten stan trwa do dziś.

Zaraz po ukazaniu się artykułu, sędzia Wielkanowski oskarżył dziennikarzy „Rzeczpospolitej” o opublikowanie nieprawdziwych informacji, które zmierzały do pozbawienia go zaufania niezbędnego do wykonywania zawodu.

W poniedziałek warszawski sąd, na razie w nieprawomocnym wyroku, uznał, że sędziemu należą się przeprosiny. Za tytuł i kilka sformułowań użytych w tekście. Między innymi tych dotyczących auta, kontaktów sędziego ze światem przestępczym i korupcji. Sąd uznał, że zarzuty stawiane sędziemu w artykule nie zostały udokumentowane, a publikacja naruszyła zasady rzetelnego zbierania i przedstawiania faktów.

Jeżeli wyrok uprawomocni się, „Rzeczpospolita” będzie musiała przeprosić Zbigniewa Wielkanowskiego w głównych telewizyjnych i radiowych programach informacyjnych, gazetach ogólnopolskich i regionalnych.

- Wyrok jest kuriozalny - powiedziała nam Anna Marszałek, współautorka publikacji „Sędzia do wynajęcia”, która otrzymała za nią nagrodę Grand Press w kategorii dziennikarstwo śledcze. - Z tego co wiem, sąd nie zakwestionował podanych faktów, nie zgodził się z naszą ich oceną, a to jest pozbawianie prawa do krytyki. Redakcja będzie składała apelację od tego wyroku.