MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Unibax myślami już w finale

Piotr Bednarczyk

Rozmowa ze Sławomirem Kryjomem, menedżerem Unibaksu Toruń.

<!** reklama>

Pamięta Pan, co pomyślał w momencie, gdy w ostatnim biegu meczu w Częstochowie zdefektował motocykl Rune Holty?
Pomyślałem, że jedziemy w finale! To była jedyna myśl, która mi się nasunęła w tym momencie. A później to już była szalona radość. Cały sezon szczęście nam nie sprzyjało, tylko w pięciu meczach pojechaliśmy w optymalnym składzie, ale teraz jednak szczęście było przy nas.
Nerwy w końcówce rewanżu w Częstochowie jednak były trochę na własną prośbę.
Oczywiście, że tak. Nie powinniśmy doprowadzić do takiej sytuacji w końcówce. Założenia były nieco inne. Mieliśmy rozstrzygnąć sprawę awansu już w 13. wyścigu. Niestety, uniemożliwił nam to defekt motocykla Tomasza Golloba. Liczyliśmy, że z Darcym Wardem wygrają ten bieg 5:1 i wówczas wyścigi nominowane nie miałyby już znaczenia. 14. gonitwa - Adrian Miedziński i Paweł Przedpełski mieli uciekać do przodu, a nie ustawiać się w parę. Potrzebowaliśmy przecież tylko dwóch punktów. Niestety, wyszło, jak wyszło. W 15. biegu mieliśmy niesamowitą dramaturgię. Ten mecz, a właściwie dwumecz, przejdzie do historii. Byliśmy niezmiernie szczęśliwi, że udało nam się awansować do finału.
Chyba nikt nie spodziewał się aż tak dobrego występu Darcy’ego Warda...
Myślę, że Darcy dzięki niedzielnemu meczowi został rozgrzeszony za poprzednie spotkania, które nie były dla niego specjalnie udane. Co tu ukrywać, to on w Częstochowie „ciągnął” wynik i był najszybszym zawodnikiem Liczba zdobytych punktów też o tym świadczy. Fajnie się stało, bo on potrzebował takiego meczu. Myślę, że w finałach z zielonogórzanami pojedzie podobnie.
A jak oceni Pan pozostałych zawodników?
Nie chcę oceniać, bo każdy dorzucił swoją cegiełkę do awansu. Każdy punkt był cenny, jeśli weźmiemy pod uwagę, że po trzydziestu biegach dwumeczu zadecydowała różnica trzech oczek. To obrazuje, jak mała różnica była między nami, a Dospelem Włókniarzem. Nawet jeden punkt zdobyty przez Ryana Sullivana w pierwszym spotkaniu, czy dwa przez Kamila Brzozowskiego w rewanżu, miały ogromne znaczenie. Być może to one zadecydowały, że byliśmy lepsi. Na pewno dobrze pojechali ci zawodnicy, którzy „ciągną” wynik tego zespołu. Nie chciałbym krytykować drugiej linii, bo przed nami spotkania finałowe i punkty zdobywane przez każdego zawodnika będą bardzo potrzebne.
Czy to prawda, że Paweł Przedpełski stracił najlepszy silnik w przeddzień rewanżu w Częstochowie, podczas finału MIMP w Tarnowie?
Tak. Silnik motocykla Pawła zakończył swój żywot na ostatnim łuku ostatniego okrążenia turnieju w Tarnowie. Ale to nie jest tak, że Paweł nie ma teraz na czym jeździć. Na pewno na finały będzie miał dobry sprzęt. W Częstochowie Paweł zdobył tylko cztery punkty, ale pamiętajmy, że jest to praktycznie jego pierwszy pełny sezon ligowy. Przyzwyczaił wprawdzie kibiców do fantastycznych występów, lecz nie robimy tragedii. Wszystko jest OK.
Jaki jest stan zdrowia Tomasza Golloba?
Jest bardzo mocno poobijany, lecz nie ma zagrożenia, że nie wystąpi w pierwszym meczu ze Stelmetem Falubazem. Uderzenie było jednak na pewno bardzo mocne i dało mu się we znaki.
Co się działo w parkingu po meczu?
Różne dziwne rzeczy. Ten mecz skończył się dla nas dobrą godzinę po ostatnim wyścigu. Częstochowianie złożyli protesty i zażyczyli sobie sprawdzenia silników motocykli Tomasza Golloba i Darcyego Warda. Ponadto poddali w wątpliwość trzeźwość Australijczyka i zażądali zbadania go alkomatem, ale ten protest został odrzucony, bo nie wpłacili kaucji w regulaminowym czasie. Silniki zostały rozebrane i pomiar przeprowadzony przez komisarza technicznego nie wykazał żadnych nieprawidłowości. Tak naprawdę, to była wyłącznie formalność, bo nasi zawodnicy nie kombinują z takimi rzeczami, to są uczestnicy cyklu Grand Prix i takie kontrole mają co dwa tygodnie. Nie pozwoliliby sobie na kombinowanie, bo zniszczyliby sobie reputację.
Nie baliście się wyjeżdżać z Częstochowy? Kibice podobno dość długo oblegali parking...
Tak, w końcu, po wielokrotnych prośbach prezesa Mateusza Kurzawskiego udało się zaprowadzić porządek i agencja ochrony umożliwiła nam spakowanie sprzętu i opuszczenie stadionu w Częstochowie. Trochę długo to trwało, ale cóż, kibice Włókniarza byli bardzo zawiedzieni i w pełni to rozumiemy.
Powstała kontrowersja, czy w 14. biegu mógł pojechać Artur Czaja. Jak Wy to interpretujecie?
Zasugerowałem kierownikowi naszej drużyny Tomkowi Zielińskiemu, by zapytał o to sędziego, bo w mojej ocenie Czaja nie mógł pojechać w tym wyścigu. On startował z pozycji juniora i w nominowanym biegu mógł jedynie zastąpić kogoś jadącego z numerem od 9 do 13, a przy braku Emila Sajfutdinowa i Rafała Szombierskiego nie miał kogo. Arbiter jednak pozwolił na jego start, nie protestowaliśmy, a co będzie dalej, to zobaczymy. Aczkolwiek ten przypadek pokazał, że do regulaminu żużlowego można jeszcze coś dopisać, by nie było potem niejasności.
W finale trafiliście na Stelmet Falubaz. To nasi rywale będą faworytem...
No i bardzo dobrze. Cała presja i wszystkie oczy będą zwrócone na Stelmet Falubaz. A my nie po to awansowaliśmy do finału, by nie walczyć o złoto. Mimo braku Chrisa Holdera mamy swoje atuty i nie jesteśmy bez szans. Nie świętujemy awansu do finału, wszyscy jesteśmy już myślami przy pierwszym meczu z zielonogórzanami. Spotykają się dwaj godni siebie rywale i szykują się bardzo ciekawe widowiska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska