Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

VIP pasje - w świecie czarnych krążków

Jarosław Wadych
Rozmowa z KRZYSZTOFEM GRZĘDĄ, aktorem Teatru „Baj Pomorski”, występującym również w spektaklach Teatru Impresaryjnego „Afisz” i zespołu teatralno-kabaretowego The Kalesons, kolekcjonerem płyt winylowych.

<!** Image 2 align=none alt="Image 217584" sub="{fot.: Jacek Smarz]">

Rozmowa z KRZYSZTOFEM GRZĘDĄ, aktorem Teatru „Baj Pomorski”, występującym również w spektaklach Teatru Impresaryjnego „Afisz” i zespołu teatralno-kabaretowego The Kalesons, kolekcjonerem płyt winylowych.

Ma Pan pokaźny zbiór płyt gramofonowych. Jak długa jest historia tej kolekcjonerskiej pasji?

Kiedy byłem dzieckiem, moi rodzice mieli wielkie radio „Menuet”, na górze którego znajdował się adapter. Bardzo mnie ono ciekawiło i lubiłem odsłuchiwać pocztówki dźwiękowe, których w domu było mnóstwo. Kilka lat później ojciec kupił artura - taki gramofon z głośnikami i kilka płyt. Jako uczeń szkoły średniej chodziłem słuchać muzyki rockowej do starszych ode mnie o 10 lat znajomych, posiadających zasobną płytotekę. Powoli wciągałem się w muzykę rockową. To wszystko było bazą mojej pasji kolekcjonerskiej, jednak na dobre rozwinęła się ona 12 lat temu, kiedy po studiach trafiłem do Torunia.

Czyżby Toruń przyczynił się do kolekcjonowania czarnych krążków?

Trafiłem tutaj do kilku miejsc, w których było można kupić płyty winylowe: sklep „Revolution”, targowisko za Uniwersamem, „Markowy Komis Płytowy”, klimatyczny antykwariat przy ulicy Podmurnej, w którym każda płyta - niezależnie od tytułu, wydawcy i wykonawcy - kosztowała 50 groszy! Zacząłem kupować, słuchać, zbierać. Po pewnym czasie rozpocząłem poszukiwania i zakupy także na Allegro oraz wymianę płyt z innymi kolekcjonerami.

Niekiedy wraz z „Bajem Pomorskim” występuje Pan poza Toruniem, na przykład na festiwalach teatralnych. Czy zdarza się Panu wtedy kupować płyty?

Szukam płyt z interesującą mnie muzyką wszędzie, gdzie jestem, także za granicą. Czasem wiążą się z tym zabawne sytuacje. Będąc z „Bajem” w Hradcu Kralove w Czechach, spytałem znającą język czeski koleżankę z zespołu Anię Chudek, jak po czesku nazywa się płyta gramofonowa. Odpowiedziała - deska. Myślałem, że żartuje i w antykwariacie pytałem o płyty po polsku i po angielsku, próbowałem tłumaczyć, czego szukam. Sprzedawca nie rozumiał mnie. Kiedy w końcu wypowiedziałem słowo deska - wskazał mi miejsce z płytami. Kupiłem tam kilka fajnych „desek”, między innymi czechosłowackie wydanie płyty Stana Borysa. Kilkadziesiąt czarnych krążków przywiozłem też z Kanady, gdzie występowałem z teatrem „Afisz”. Płyty dużo ważą, więc musiałem upchnąć po kilka sztuk w walizkach kolegów. Gdyby nie ograniczenia samolotowe, to kupiłbym tam pewnie z dwieście płyt, bo były dobre i tanie.

Jakie gatunki muzyczne można znaleźć w Pana płytotece?

Mój konik to muzyka folkowo-hipisowsko-rockowa z lat 60. i 70. XX stulecia. Mam sporo płyt z taką muzyką - wykonawców amerykańskich, angielskich, polskich. Na półkach jest też trochę płyt jazzowych, popowych, składanek z muzyką filmową, teatralną, poważną.

Ile czarnych krążków liczy kolekcja?

Przez 12 lat uzbierałem około 3100-3200 płyt długogrających i około 300 singli. Poza tym mam kilka starych płyt patefonowych, do odtwarzania na nakręcanym korbką gramofonie z tubą. Na każdej stronie płyty patefonowej znajduje się tylko 1 utwór, bo nakręcenie sprężyny wprawia urządzenie w ruch na około 3 minuty. Nie posiadam jednak patefonu - ale będę go miał&

Jak często słucha Pan muzyki ze swojej płytoteki?

Codziennie. To mój chleb powszedni - przy śniadaniu, obiedzie i kolacji. Kiedy tylko mam możliwość, to włączam gramofon. Słucham muzyki tylko z winyli, bo to jest moja miłość! Próbuję, co prawda, zmusić się do kupienia CD, aby móc włączyć coś, czego nie ma na czarnej płycie.

Czy ma Pan ulubioną płytę?

Takiej konkretnej, jednej - to nie, ale jednym z moich ulubionych wykonawców jest szkocki bard Donovan Leitch. Najważniejsze dla mnie jest odkrywanie rzeczy mi nieznanych. Kilka lat temu znalazłem na Allegro płytę „Cold Fact” muzyka o nazwisku Sixto Rodriguez - bardzo ciekawa muzyka, ciekawie zaśpiewana z interesującymi tekstami. Później świat „odkrył” zapomnianego Sixto Rodrigueza - w ubiegłym roku film o jego życiu „Searching for the sugar man” otrzymał Oscara. Cieszę się, że „odkryłem” go wcześniej.

Jakiego sprzętu używa Pan do odtwarzania płyt?

Dwudziestoletniego gramofonu firmy Technics. Od niedawna jednak posiadam także sprawny adapter „Bambino” z 1963 roku. Bardzo cieszę się z mojego nowego adaptera, choć traktuję go jako pewien fonograficzny smaczek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska