Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

VIP podróże - Pod górę i pod prąd

Artur Olewiński
Artur Olewiński
Rozmowa z PIOTREM KURYŁĄ, maratończykiem, podróżnikiem, laureatem Kolosa 2011 w kategorii „Wyczyn Roku”.

<!** Image 3 align=none alt="Image 212221" sub="Piotr Kuryło podczas pobytu w Toruniu
[Fot. archiwum]">

Rozmowa z PIOTREM KURYŁĄ, maratończykiem, podróżnikiem, laureatem Kolosa 2011 w kategorii „Wyczyn Roku”.

Co robi w centrum Torunia rowerzysta z tak pokaźnym ekwipunkiem?<!** reklama>

Wystartowałem z Augustowa w ubiegły piątek po południu i zamierzam dotrzeć w sobotę pod Szczecin. Ta wyprawa to tylko przedstart, bo dalej pojadę samochodem do Lizbony i stamtąd już 1 czerwca rozpoczynam kolejną wyprawę przez całą Europę do Władywostoku, tym razem w intencji pokoju dla dzieci. One są chyba największymi ofiarami konfliktów zbrojnych.

Jest Pan podróżnikiem z powołaniem...

Nigdy nie myślałem tak o sobie, to ludzie mnie wciągnęli do tej kategorii i spodobało mi się to. Zawsze byłem włóczykijem. Wcześniej przemieszczałem się na własnych nogach, bardzo dużo biegałem po Europie.

Wiele się w ten sposób nauczyłem, przede wszystkim pokory w stosunku do przyrody. Nauczyłem się także, jak zachowywać się wobec innych ludzi, żeby było jak najmniej problemów. Nie wszyscy zachowują się pozytywnie w stosunku do przypadkowo napotkanego człowieka. Niekiedy ludzi przeraża mój wygląd, zwłaszcza kiedy po kolejnych miesiącach wyprawy jestem zarośnięty, brudny i obszarpany.

Na swoim koncie ma Pan już bieg dookoła Ziemi...

Tak, biegłem przez Europę do Lizbony, stamtąd poleciałem do Nowego Jorku i pobiegłem do San Francisco. Potem kolejny lot, nad Pacyfikiem, i bieg od Władywostoku do Polski. Cały czas na zachód, aż wróciłem... ze wschodu. Przesiadłem się jednak na rower, bo nie chciałem już więcej biegać.

Motywów, dla których można biec, jest wiele, dlaczego właśnie dzieci?

Pewnego razu, będąc w drodze, napotkałem obóz dla uchodźców, w którym były dzieci. Chcę zwrócić uwagę na to, że to one najbardziej cierpią. Są zupełnie niewinne, a towarzyszy im nieustanny strach, choćby wtedy, kiedy są odłączane od rodziców.

Dzieci nie powinny się bać. Wiele opowiadali mi rodzice, którzy w czasie II wojny światowej mieli 5 i 8 lat. Apeluję o to, by każdy, kto ma rower, dołączył do mnie chociaż na kilka kilometrów. Razem łatwiej będzie nam zwrócić uwagę na naszą sprawę. Jeden człowiek robiący coś takiego to wariat, ale ileś tam osób musi mieć dobry powód.

A taki bardziej egoistyczny motyw?

Kiedy człowiek raz spróbował podróży, zasmakowal prawdziwej adrenaliny, to jej potem szuka. Podczas jednej z wypraw topiłem się w rzece. Poczułem wtedy w sobie nadludzką siłę. Człowieka ciągnie jak wilka do lasu. To chyba dlatego też ubiegłej jesieni wybrałem się kajakiem Wisłą pod prąd.

Miał Pan chwile zwątpienia po tym zdarzeniu na rzece?

Dopiero kiedy byłem pod wodą, pojawiła się szybka myśl - przecież mam córki, mam do kogo wracać, nie mogę się poddać. Przyszła też i chwila rezygnacji, zwątpienia w to, że przecież sam pokoju na świecie nie zaprowadzę.

Czego Pan się obawia?

Zawsze zastanawiam się, skąd przyjdzie największe zagrożenie utraty życia. To samo w sobie jest straszne. Od świtu do nocy będę przez kilka miesięcy na drodze, wszystko może się zdarzyć. Nauczyłem się przetrwania w różnych warunkach. Najtrudniejszy jest jednak deszcz i relacje z ludźmi, adaptacja, nie strach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska