Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W domowym królestwie gadów

Bartłomiej Makowski
W Toruniu hodowlą gadów poza Mirosławem Manelskim zajmują się dwie, może trzy osoby. Jeszcze 5-6 lat temu na spotkania herpetologów przychodziło po 15 osób. Wielu z nich zrezygnowało po obostrzeniach przepisów dotyczących hodowli. Pasja Mirka jednak trwa.

<!** Image 3 align=none alt="Image 216397" sub="Mirosław Manelski z gekonem Rozalią">

W Toruniu hodowlą gadów poza Mirosławem Manelskim zajmują się dwie, może trzy osoby. Jeszcze 5-6 lat temu na spotkania herpetologów przychodziło po 15 osób. Wielu z nich zrezygnowało po obostrzeniach przepisów dotyczących hodowli. Pasja Mirka jednak trwa.


<!** reklama>

A zaczęła się w trzeciej klasie podstawówki od przeglądania miesięcznika popularnonaukowego.

- Zobaczyłem tam zdjęcie gekona toke i się zakochałem - mówi toruński terrarysta. - Rodzice stwierdzili, że jestem na to jeszcze za mały. Zacząłem więc od popularnych wtedy żółwi czerwonolicych.

Dwa lata później doczekał się pierwszego gekona toke. Potem przyszedł czas na węże i pająki. Pierwsze za dużo jadły, a drugie - jak sam mówi - były zbyt nudne, więc hodowca wrócił do swojej miłości - gekonów.

Z karaczanami na ty

Mieszkanie Mirka nie różniłoby się niczym od tysięcy im podobnych, gdyby nie to, że niewielki pokój naprzeciw kuchni wypełniają terraria: 11 szklanych boksów i kilka obszernych plastikowych pudeł zamieszkanych przez gady. Obecnie w zbiorach Mirka znajduje się 21 gekonów, trzy węże i niezliczona liczba... karaczanów.

Stawonogi służą za pokarm gadziej hodowli. Większość terrarystów owady kupuje, ale „jedzenie na wynos” można zastąpić o wiele tańszą „kuchnią” domową. Na pomysł założenia farmy robaków wpadła dziewczyna Mirka Karolina, która dzieli z nim mieszkanie i pasję.

- Jakoś się nie bałam, od zawsze lubię zwierzęta, te były po prostu trochę bardziej nietypowe - mówi Karolina.

Karolinę przekonać było łatwo. Znajomi toruńskiego herpetofila ze studiów początkowo byli nieufni, przekonali się do jego pasji w trakcie odwiedzin. Mirek nie może też narzekać na sąsiadów. Zaufanie sąsiadów jest godne podziwu, biorąc pod uwagę fakt, że zmiennocieplnym podopiecznym Mirka zdarzają się ucieczki. Kiedyś jednego z nich zabrał do szkoły - nie zauważył patyczaka zaplątanego we włosach.

Jak przekonuje terrarysta: większość jaszczurek nie przetrwałaby jednego dnia poza mieszkaniem: padłyby ofiarą mrówek, wróbli albo z zimna. Nie oznacza to, że nie próbują.

- Jeden z gekonów odkrył nawet, jak odpychać szybę przylepnymi łapkami - mówi Mirek.

Gekony to jedno, ale ucieczka węża, który żywi się 1,5-kilogramowymi królikami, to już zupełnie inna sprawa. Wojtek, mierzący 2,2 metra pyton tygrysi wymykał się ze swojego terrarium trzykrotnie.

- Jest na niego niezawodny sposób. Węże szukają ciemnych, ciepłych kryjówek - mówi Mirek, wskazując na nowy, ale podziurawiony fotel. - Odkryliśmy, że szczególnie sobie upodobał to miejsce, otwory zrobiłem sam, żeby łatwiej go było ze środka wyciągnąć.

Jak przekonuje hodowca, Wojtek nie jest niebezpieczny dla ludzi. Zagrożenie stanowią okazy osiągające około czterech metrów.

- To hobby jest niebezpieczne tylko wtedy, jeśli komuś brakuje wyobraźni i odpowiedzialności - podkreśla Mirek.

Bez węża w kieszeni

Swoją pasją stara się dzielić z innymi. Popularyzuje wiedzę o gadach na festynach parafialnych, prowadził warsztaty edukacyjne w Domu Harcerza i szkolił straż miejską w postępowaniu z egzotycznymi gadami. Doradza także, jak zacząć przygodę z terrarystyką.

- Warto okazów szukać u hodowcy, a terrarium kupić bezpośrednio u wytwórcy, można je znaleźć na aukcjach internetowych, w obu przypadkach koszty będą mniejsze niż w przypadku zakupu w sklepie zoologicznym - radzi.

Żeby zacząć hodowlę, nie można mieć... węża w kieszeni. Cena gekona to około 20 zł, terrarium z wyposażeniem kosztuje mniej więcej 200 zł, do tego dochodzi zakup świerszczy (na miesiąc wystarczy setka - za około 10 zł) i koszt prądu, który zużywa lampa naświetlająca terrarium. Do tego dochodzą witaminy i leki.

- Pieniądze to nie wszystko - przekonuje. - Zwierzaki trzeba karmić, a że prowadzą nocny tryb życia, trzy razy w tygodniu trzeba czekać do pierwszej albo drugiej w nocy, aż się uaktywnią. Raz w miesiącu sprzątam terrarium, przy takiej liczbie zwierząt zajmuje to dwa dni. Najważniejsze to dużo czytać. Nawet najlepszy sprzęt nie uczyni hodowcą, jeśli brakuje wiedzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska