<!** Image 3 align=none alt="Image 209168" sub="Renata Rostkowska, pracownik socjalny, wolontariuszy szuka też na toruńskim uniwersytecie [Fot.: Sławomir Kowalski]">
Maksymalnie cztery godziny snu na dobę, rehabilitacja, karmienie, ciągłe pilnowanie, by dziecko się nie zakrztusiło - tak od pięciu lat wygląda życie Anny i Wojciecha, rodziców ciężko chorego Szymka.
Syn, choć mocno pokrzywdzony przez los, jest dla nich wszystkim. To z jego powodu porzucili rodzinną miejscowość w okolicach Golubia-Dobrzynia i przenieśli się do Torunia. Tu chłopiec ma lepszy dostęp do specjalistów i rehabilitacji. Mimo to stan 5-latka jest ciężki.<!** reklama>
Szymon urodził się z porażeniem mózgowym i wodogłowiem. Zdiagnozowano u niego także padaczkę oraz schorzenia kardiologiczne. Jest dzieckiem niedowidzącym i niedosłyszącym. Sam nie siedzi, nie je - wymaga całodobowej troskliwej opieki.
- W związku ze swoją niepełnosprawnością chłopiec potrzebuje niewiele godzin snu. Wystarczy, że w ciągu doby śpi około 4 godzin. To sprawia, że jego rodzice także nie śpią w nocy, na zmianę wstają do syna, czuwają przy nim, pilnują, by Szymon się nie zakrztusił - opowiada Renata Rostkowska, pracownik socjalny MOPR w Toruniu, która ma pod opieką rodzinę niepełnosprawnego dziecka. - Rodzice mimo bardzo trudnej sytuacji finansowej i mieszkaniowej robią wszystko, by poprawić los syna. W tej chwili jednak sami są bardzo zmęczeni. Potrzebują pomocy wolontariusza, który ich odciąży.
Anna i jej mąż Wojciech nie chcą podawać swojego nazwiska. Obawiają się piętnowania przez sąsiadów i ludzkiej zawiści. Mieszkają w lewobrzeżnej części Torunia. W kamienicy jest wilgoć, a wydobywający się z pieca dym dodatkowo szkodzi ich dziecku. Rodzina przy wsparciu MOPR stara się o mieszkanie od miasta. Niezbędne procedury zostały już wszczęte, ale wszystko to jeszcze potrwa.
- Nasze życie podporządkowane jest synowi i inaczej być nie może. Jesteśmy na świecie, żeby zapewnić mu opiekę, dać miłość i bezpieczeństwo - twierdzą rodzice.
Ich sytuacja finansowa byłaby łatwiejsza, gdyby mężczyzna znalazł stałą pracę. Do tej pory chwyta się dorywczych zajęć. To, co ją pogrąża, to ogromne koszty leczenia i rehabilitacji. Mama chłopca ubiegała się o wsparcie ze strony Fundacji TVN. Stamtąd otrzymała dodatkowe fundusze na rehabilitację syna.
- Trzeba pomóc tej rodzinie. Nie jest to środowisko patologiczne ani roszczeniowe. Starają się zrobić wszystko, by zapewnić dziecku jak najlepszy rozwój - dodaje Renata Rostkowska.
Rodzina uczestniczy w projekcie MOPR „Tworzenie i rozwijanie standardów usług pomocy i integracji społecznej”, co gwarantuje indywidualne do niej podejście.
- Najlepiej byłoby, gdyby w rolę wolontariusza wcieliła się osoba, która ma doświadczenie w opiece nad przewlekle chorymi, np. pielęgniarka, ratownik - podpowiada Renata Rostkowska. - Jeśli zgłosi się osoba bez doświadczenia, to też dobrze. Pomoże rodzinie w robieniu zakupów czy przygotowaniu posiłku.
Warto wiedzieć
Ta**k można się zgłaszać do pomocy**
517 038 302 - numer telefonu Renaty Rostkowskiej, pracownika socjalnego zajmującego się rodziną Szymona.
506 082 794- numer rzeczniczki MOPR.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?