Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W poniedziałek mają być znane wyniki kontroli ośrodka w Browinie

Alicja Cichocka
Alicja Cichocka
Starosta toruński Mirosław Graczyk przyznaje „Nowościom”, że zmiany w ośrodku w Browinie nie miały być radykalne. Po posunięciach kadrowych dyrekcji w placówce trwa kontrola.

<!** Image 3 align=none alt="Image 218679" sub="Kontrolerzy starostwa sprawdzają, czy w Browinie trzeba było zwalniać całą załogę. Zdaniem dyrektor Anny Woźniak-Margol (na zdjęciu) była taka konieczność [Fot.: Jacek Smarz]">

Starosta toruński Mirosław Graczyk przyznaje „Nowościom”, że zmiany w ośrodku w Browinie nie miały być radykalne. Po posunięciach kadrowych dyrekcji w placówce trwa kontrola.

O kadrowych czystkach w Środowiskowym Domu Samopomocy dla chorych i upośledzonych umysłowo w Browinie napisaliśmy w zeszłą środę. Dyrektor Anna Woźniak-Margol zwolniła całą specjalistyczną kadrę ośrodka, w sumie siedem osób. I zatrudniła nowe osoby. O radykalnych zmianach podopieczni i ich rodziny dowiedzieli się ostatniego dnia pracy starej załogi. Sytuacja zaskoczyła również pracowników, przekonywanych przez dyrektor, że wypowiedzenia są formalnością związaną z przenosinami ośrodka do budynku po placówce opiekuńczo-wychowawczej w Chełmży i że 1 sierpnia otrzymają nowe umowy. <!** reklama>

W piątek byli pracownicy spotkali się z wicestarostą, Dariuszem Mellerem, bezpośrednio odpowiedzialnym za ośrodek w Browinie. - Usłyszeliśmy, że ustalenia starostwa z dyrektor były inne. W nowe miejsce mieli przejść wykwalifikowani pracownicy wybrani spośród nas. Załoga miała być uzupełniona pracownikami z ośrodka w Chełmży. Wicestarosta nie wie, czemu dyrektor postąpiła inaczej - relacjonuje nam Iwona Meszyńska, była pełniąca obowiązki kierownika Środowiskowego Domu Samopomocy w Browinie.

Anna Woźniak-Margol twierdzi, że rodziny podopiecznych wiedziały o zmianach, a byłym pracownikom niczego nie obiecywała. Decyzję tłumaczy zbyt niskimi kompetencjami załogi. Część zwolnionych siedem lat temu tworzyło ŚDS, dlaczego dopiero teraz dyrektor dostrzegła braki w kwalifikacjach? Jakich konkretnie dyplomów i doświadczenia brakowało i na jakich stanowiskach? Na te pytania nie dostaliśmy odpowiedzi.

Starosta toruński Mirosław Graczyk zapytany wczoraj, czy wiedział o radykalnych posunięciach podwładnej, powiedział, że wstępne rozmowy wskazywały, że największy problem z zatrudnieniem będą mieli pracownicy, ale likwidowanej placówki w Chełmży. - Stało się odwrotnie - starosta spotkał się już z dyrektor. Na pytanie, czy przekonały go wyjaśnienia podwładnej odparł wczoraj dyplomatycznie, że czeka na wyniki kontroli w ośrodku. Starostwo sprawdza, czy przyjęto bardziej kompetentne osoby i czy mają one wymagane doświadczenie w pracy z upośledzonymi i chorymi umysłowo - co budzi wątpliwości byłych pracowników i samych podopiecznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska