Właściciel amstafa przeprasza za śmierć Odiego. Jaka jest jego wersja zdarzeń?
Dotąd tragiczne wydarzenia z sobotniego wieczoru znaliśmy tylko z relacji Magdy, właścicielki jamnika Odiego. Opowiedziała, że około godz. 23.30 z jej psem na ostatni tego dnia spacer wyszła jej przyjaciółka. Odi był na smyczy, gdy został zaatakowany przez brązowego amstafa.
Czytaj: Gaz czy akustyczny odstraszacz? Jak bronić się przed agresywnym psem
Wszystko trwało zaledwie kilka sekund, ale to wystarczyło, by leciwy jamnik odniósł śmiertelne rany. Mężczyzna, pod którego opieką był amstaf, zaraz po ataku się oddalił. Odi trafił do kliniki weterynaryjnej, ale niestety trzeba było go uśpić.
Co mówi o całym zajściu właściciela amstafa? >>>
POLECAMY:
Marlena Cichocka z MasterChefa w Meksyku. Jak jest restauracja jej marzeń?
Najniebezpieczniejsze miasta w Kujawsko-Pomorskiem. Tu popełnia się najwięcej przestępstw!
Kobiety poszukiwane przez policję z regionu. Oto przestępczynie z woj. kujawsko-pomorskiego [ZDJĘCIA]