[break]
- Jestem tylko małym trybikiem, który przyczynił się do tego sukcesu. Siedem dni pracy, który spędziłem na planie, przyniosło mi wiele radości. Czuję euforię, jakiej nigdy sobie nie wyobrażałem. Sądziłem, że zadebiutuje na dużym ekranie w węgierskiej produkcji, która okaże się anonimowa. Stało się wręcz przeciwnie - mówi wczoraj „Nowościom” podczas rozmowy telefonicznej 30-letni Kamil Dobrowolski.
Być jak polski kapo
„Syn Szawła” to wstrząsająca opowieść rozgrywająca się w 1944 roku w niemieckim obozie koncentracyjnym.
Śledzimy 48 godziny z życia członka Sonderkommando, czyli oddziału żydowskich więźniów, których zmuszano, aby pomagali Niemcom przy obsłudze transportów i w krematoriach. Kamil Dobrowolski wcielił się niezwykle udanie w drugoplanową postać Mietka, polskiego kapo.
- Wcześniej wielokrotnie jeździłem na castingi, ale przestałem, bo nic z tego nie wynikało. Pewnego dnia dostałem maila od mojej agentki z pytaniem, czy jestem zainteresowany udziałem w węgierskim filmie. Miałem wysłać swoje demo, którego nie miałem. Maila więc zignorowałem - opowiada. - Po dwóch tygodniach zadzwonił telefon: „Panie Kamilu, to chce z Pan zagrać w tym filmie, czy nie?”. W dwie godziny zmontowałem demo ze spektaklu, w którym grałem. Sztuka dotyczyła zresztą tematyki obozowej, co spodobało się Węgrom. Rekrutacja trwała rok z przerwami. Podczas prywatnego wyjazdu do Budapesztu dałem agentce sygnał, że jeśli chcą mnie przetestować na żywo, to oto jestem. Spotkałem się wówczas z reżyserem.
Teatr, serial oraz film
Kamil Dobrowolski wyjechał z Torunia kilka lat temu. Już na studiach w Akademii Teatralnej w Warszawie na Wydziale Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku dostał angaż w Teatrze „Maska” w Rzeszowie.
- Pracował tam mój kolega, więc uznałem, że fajnie byłoby wchodząc do zespołu mieć w nim kogoś znajomego - mówi. - Przygotowanie merytoryczne do gry w „Synie Szawła” zdobyłem w przedstawieniu „Mama da” Bogdana Renczyńskiego. Gdy dowiedziałem się, kogo mam zagrać w filmie, zacząłem konsekwentnie pracować nad tą rolą.
Film zachwycił widzów ubiegłorocznego Festiwalu w Cannes. Co ciekawe, torunianin obejrzał go tam dopiero po raz pierwszy. „Syna Szawła” prezentowano również podczas ubiegłorocznego Festiwalu „Tofifest” w Toruniu.
„Porządna rola drugoplanowa” - mówiono w kulisach o roli Dobrowolskiego. I to mimo że wcześniej aktor pracował przed kamerą jedynie biorąc udział w jednym z odcinków serialu „Na Wspólnej”.
- Propozycje filmowe? Na razie nie mam żadnych. Wciąż brakuje mi filmowego dema. Myślę, że spokojnie można pogodzić grę w teatrze z pracą przed kamerą. Nie marzę o dużych rolach. Chciałbym zagrać epizod z twarzą u Wojciecha Smarzowskiego - mówi Kamil Dobrowolski. - Dlaczego podkreślam, że z twarzą? Mój kolega zagrał bodaj w „Róży” listonosza. Kamera pokazała tylko jego... plecy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?