Złoto Brzezińskiego, brąz sztafety. Lekkoatleci MKL-u Toruń z medalami mistrzostw Polski

Brzeziński już wcześniej znał smak tytułu mistrza Polski - w poprzednich latach trzykrotnie (licząc zarówno otwarty stadion, jak i halę) wygrywał na dystansie 200 metrów. Toruński sprinter, aktualny brązowy medalista mistrzostw Europy w sztafecie 4x100 metrów, tym razem postanowił jednak wystartować w skoku w dal. W Arenie Toruń sygnał do ataku dał od razu w drugiej serii, w której skoczył 7,57 m. Nowy rekord życiowy przyniósł Brzezińskiemu pierwsze miejsce, którego nie oddał już do końca konkursu.

- Przy mojej aktualnej dyspozycji i aktualnym zdrowiu był to wymarzony scenariusz i wymarzony dzień. Cieszy mnie życiówka i mistrzostwo Polski. Liczyłem na to, że udany będzie już jeden z pierwszych skoków. W tym sezonie jest u mnie taka tendencja, że z reguły to właśnie te pierwsze skoki są najlepsze. Spodziewałem się więc, że na mistrzostwach Polski będzie podobnie, a kolejne próby będą już gorsze. W ostatniej serii rywale mocno się zbliżyli, ale ja jestem zawodnikiem, który skupia się na sobie i myśli o tym, jak poprawić własny wynik. Oddzielam mocno swoje skoki i skoki rywali. Skok w dal to dla mnie lekka baza pod sprint, tak samo jak sprint jest lekką bazą pod skok w dal. Łączę te konkurencje, bo warto rozwijać się na dwóch płaszczyznach. Można potem wybrać, w czym lepiej konkurować - powiedział Brzeziński.

Niemal na koniec mistrzostw Polski drugi medal dla MKL-u zdobyły sprinterki. Zuzanna Borzewska, Zuzanna Hulisz, Maria Jarosińska i Anna Matuszewicz zajęły trzecie miejsce na 4x200 metrów. Dosłownie kilka minut wcześniej Matuszewicz zakończyła udział w konkursie skoku w dali, swojej głównej specjalności, po czym błyskawicznie przeniosła się na start biegu.

- Nie zdążyłam się nawet napić. Adrenalina była bardzo duża. Może gdybym miała jeszcze chociaż ze dwie minuty więcej, to byłoby srebro, ale medal sztafetowy i tak oczywiście cieszy. Na pomysł startu wpadła Zuzia Hulisz. Stwierdziłyśmy, że jeśli nie będzie bardzo licznej obsady, jeśli wszystkie z nas będą się dobrze czuły i jeśli nic nie będzie nas bolało, to pobiegniemy. Nasze starty indywidualne sprawiły, że każda chciała się odkuć - powiedziała Matuszewicz.

Niespełna 20-letnia zawodniczka była jedną z głównych faworytek konkursu skoku w dal, w którym broniła tytułu mistrzowskiego. Konkurs rozpoczął się dobrą próbą Nikoli Horowskiej (6,45 m), a Matuszewicz po pierwszej serii była druga (6,20). Torunianka zdołała się jeszcze poprawić, ale tylko do 6,24, a że kolejne zawodniczki skakały dalej, spadła na czwarte miejsce.

- Wszystkie skoki były bardzo płaskie. Czułam się bardzo szybka, ale nie mogłam się przez to odnaleźć na odbiciu. To, że Nikola mocno zaczęła, nie tylko nie było dla mnie problemem, ale nawet było motywujące. Dwa tygodnie temu też zaczęła od rekordu, a ja odpowiedziałam jej wtedy jeszcze dalszym skokiem. Tym razem chyba jednak za bardzo chciałam. Cały czas mówiłam sobie, że to ja jestem mistrzynią ostatnich prób, że wykonam ją super, i że na pewno uda mi się poprawić wynik. Tych chęci było jednak aż za dużo. Czasem trzeba trochę luzu, a teraz mi go zabrakło - przyznała Matuszewicz, której na pocieszenie pozostał srebrny medal w kategorii U-23.

Podczas 67. halowych mistrzostwach Polski startowali także inni reprezentanci toruńskiego klubu. Zuzanna Hulisz była piąta na 60 metrów przez płotki, Kacper Rudnik był ósmy w trójskoku, Anna Kłosińska jedenasta również w trójskoku, a Kamil Szymaniak dwudziesty drugi na 3000 metrów. Do finałowych biegów nie awansowały Zuzanna Borzewska (60 metrów) i Maria Jarosińska (200 metrów).