Z dworca rzecznego w Warszawie statek wypływa o godz. 9. Do brzegu w Toruniu przybija o godz. 8 rano następnego dnia. W dalszą podróż wypływa o godz. 10, aby w nocy zameldować się w Gdańsku. Statek, a raczej statki, ponieważ spółka „Vistula”, której rozkład jazdy wydany w 1931 roku czytamy, dysponowała wtedy pięcioma jednostkami salonowymi i 26 statkami towarowo-pasażerskimi.
Czytaj też: Zarobki dyrektorów publicznych szpitali w Kujawsko-Pomorskiem
Żegluga pasażerska nie ma dziś wielkiej przyszłości, ale towarowa? Jeden holownik jest w stanie przeprowadzić przez Wisłę zestaw złożony z dwóch barek załadowanych w sumie 84 kontenerami. Za jednym zamachem może więc przewieźć tyle towarów, ile zabierają 84 TIR-y! Problem w tym, że w Polsce żegluga śródlądowa zamarła wiele lat temu. Szlaki wodne są zniszczone, a polskie statki, które nie trafiły na złom, pływają dziś głównie po Łabie czy Renie.
O tym, jak trudno pływa się po Wiśle przekonali się uczestnicy rejsu promocyjno-badawczego z Gdańska do Warszawy, którego organizatorem był m.in. samorząd województwa kujawsko-pomorskiego. Flotyllę złożoną z pchacza i załadowanej kontenerami barki, oraz jeszcze jednej jednostki wiozącej 120-tonowe urządzenie dla przemysłu celulozowego, oglądaliśmy przy toruńskim nabrzeżu 23 kwietnia. Wyprawa się zakończyła, teraz przyszedł czas na podsumowanie. Wnioski, jakie wczoraj przedstawili w Toruniu uczestnicy rejsu, nie są budujące. Wisła zamiera i nie chodzi tu tylko o ruch na rzece, bo ten już dawno umarł, ale również faunę.
Zobacz też
- W rzece w zasadzie nie ma już ryb, nad nią nie ma więc również ptaków - mówi kapitan Czesław Błocki, który prowadził barki z Gdańska do Warszawy i z powrotem. - Pod tym względem najlepsza sytuacja panuje na zbiorniku włocławskim.
Wiśle trzeba pilnie rzucić koło ratunkowe, aby rzeka mogła pospieszyć z pomocą nam samym. Poziom wód gruntowych się obniża, a suma opadów spada, już teraz nasz region jest jednym z najsuchszych w Europie.
Przywrócenie żeglowności również stało się koniecznością. Transport rzeczny jest znacznie tańszy i bardziej ekologiczny niż transport kolejowy, o drogowym nie wspominając. A potrzeby pod tym względem będą coraz większe. W porcie gdańskim na przykład przeładowuje się obecnie 40 milionów ton rocznie. Do 2030 roku ma ich być ponad dwa razy tyle! Przywrócenie pełnej żeglowności między Warszawą i Gdańskiem może kosztować ponad 30 miliardów złotych. Ta suma przestaje być jednak przerażająca, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że powódź z 2010 roku pochłonęła 12 miliardów złotych. Odbudowa szlaku wodnego pomoże również łagodzić skutki powodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?