Bezpańskich psów w toruńskim schronisku przybywa

<!** Image 3 align=none alt="Image 210240" sub="Dominika Płuza z toruńskiego schroniska z rudym kundelkiem znalezionym przy szosie w Cierpicach
[Fot. Adam Zakrzewski]">

- Chcę wierzyć, że się zgubił, może uciekł. Świadomość, że ktoś celowo pozbył się takiego staruszka, jest zbyt bolesna - mówi Elżbieta Lasińska-Sulecka, która w Cierpicach znalazła wycieńczone zwierzę.

24 kwietnia ok. godz. 10.30 nasza Czytelniczka wracała do domu ruchliwą szosą w kierunku Bydgoszczy. Z samochodu zobaczyła rudy przedmiot wystający z rowu. Zatrzymała samochód i wtedy uświadomiła sobie, że to psia głowa. Niewielki kundelek z osłabienia nie był w stanie ruszać się o własnych siłach. Na szczęście, nie był też potrącony przez żadne auto. <!** reklama>

Z Cierpic do schroniska

Pani Elżbieta zabrała psa do domu. Tam próbowała go nakarmić i napoić. Nie mogła jednak zatrzymać staruszka na stałe, bo ma już sześć własnych czworonogów i kilkanaście kotów, które codziennie karmi. Większość zwierząt, które posiada, została porzucona.

- Nie miałam miejsca, by odizolować kundelka od innych zwierząt. Nie mogłam go też narażać na atak ze strony moich psów. Zawiozłam więc biedaka do schroniska w Toruniu, gdzie udzielono mu pomocy. Liczę na to, że może ktoś go rozpozna, pomoże znaleźć właścicieli albo po prostu przygarnie - tłumaczy Elżbieta Lasińska-Sulecka.

Jarosław Tobolewski, lekarz weterynarii w toruńskim schronisku, zaopiekował się rudym kundelkiem. Po specyfikach, które psiak dostał dożylnie, jego stan się poprawił.

- Widać, że trochę lepiej się czuje. Jest to jednak stary pies. Jest trochę otępiały i zagubiony, ale jego życiu nic nie zagraża - mówi Jarosław Tobolewski.

Agnieszka Wiśniewska, kierowniczka Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt przy ul. Przybyszewskiego w Toruniu nie ma ani cienia wątpliwości, że rudy kundelek nie da sobie rady w przytulisku.

- To nie jest miejsce dla psa w jego stanie. Niestety, nie mamy tu warunków, żeby osobno trzymać zwierzaki w zaawansowanym wieku. Jemu potrzebny jest dom, gdzie będzie mógł dożyć swoich dni - wyjaśnia Agnieszka Wiśniewska.

Liczba bezpańskich psów w toruńskim schronisku wciąż rośnie. Obecnie jest ich tam ponad 340. Co gorsza, nie ma też zbyt wielu chętnych na adopcje.

Kilka miesięcy temu pisaliśmy w „Nowościach” o ludziach, którzy przygarniają zwierzaki w jesieni życia. Robią to z pełną świadomością i zupełnie celowo. W swoich domach i na posesjach chcą dać im optymalne warunki do życia.

Wśród takich osób jest Robert „Sauron” Majewski, organizator finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Toruniu oraz akcji zbiórki krwi „Motoserce”.

- Dorosłe psy mają spory bagaż życiowych doświadczeń, są ułożone, wiedzą jak się zachować. To cudowne uczucie, gdy można im pomóc, a korzyści są po obu stronach - przekonywał na łamach „Nowości”.

Stary daje radość

Wśród czworonożnych mieszkańców toruńskiego schroniska jest obecnie około 10 psów w podeszłym wieku. Wiele z nich nadaje się do adopcji, są w dobrym stanie i wcale nie wymagają leczenia czy szczególnej opieki. Potrafią się jeszcze bawić i sprawiać ludziom wiele radości.

- Takich historii, jak ta, która przydarzyła się pani z Cierpic, jest niestety więcej. To smutne, ale ludzie nie akceptują własnej starości, nie umieją tego zrobić także w przypadku zwierząt - dodaje Agnieszka Wiśniewska. - Raczej nie wierzę, by rudy kundelek się komuś zgubił. Przypuszczam, że bardziej prawdopodobne jest, że ktoś świadomie się go pozbył. Wyrzucił tak, jak się wyrzuca stare, zużyte przedmioty.