Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brutalna windykacja w Toruniu

Małgorzata Oberlan
Windykatorzy potrafią skutecznie ściągnąć dług, często działając na pograniczu prawae
Windykatorzy potrafią skutecznie ściągnąć dług, często działając na pograniczu prawae Fot. Michal Pawlik / Polskapresse
Kolejni nękani przez windykatorów firmy pożyczkowej z Torunia relacjonują swoje historie

- Pożyczyłam u nich 2000 zł „do ręki”, zgadzając się spłacić 4180 zł. Nie daję rady z ratami. Dzwonili, straszyli, przyjeżdżali. Zaklejali mi zamki w drzwiach, wzywałam ślusarza - skarży się pani Maria. Dwa razy zawiadamiała policję, ale ta umorzyła sprawę.

O tej toruńskiej firmie pożyczkowej piszemy od kwietnia. Klienci skarżą na bezpodstawne naliczanie „kar” i brutalne metody windykacji. Wiedzą, że dla firmy pracowali przynajmniej dwaj byli policjanci, zwolnieni ze służby za konflikty z prawem. Podejrzewają, że dlatego sprawy na toruńskich komisariatach są „wyciszane”.

„Uwięziona w domu”

Pani Maria (nazwisko do wiad. red.) to seniorka, która z firmą związała się w 2013 roku. Najpierw pożyczyła 800 zł i spłaciła, zgodnie z umową, 1335 zł. Druga pożyczka opiewała na 1300 zł (do spłaty 2416 zł) i była formą spłaty części poprzedniej. Zaznaczmy, że firma serdecznie do takich rozwiązań namawia, co skutecznie związuje z nią torunian.

- W lutym 2014 roku wzięłam trzeci kredyt. 2000 zł „do wypłaty”, a do spłacenia 4180 zł. Spłaciłam już 3557 zł i reszty nie daję rady. Zresztą, nie zgadzam się z naliczonymi kosztami pożyczki - mówi pani Maria.

Przeczytaj też: Narkotyki dla nożownika z Gagarina

Spóźnianie się z ratami oznacza najpierw ponaglające SMS-y i telefony. To normalne. Potem jednak windykatorzy odwiedzają klientów w domach i te wizyty potrafią się kończyć dramatycznie.

- W marcu 2017 roku przywiązali mi sznurem klamkę od drzwi wejściowych do poręczy na klatce schodowej. Nie mogłam otworzyć drzwi, nie wiedziałam, co się dzieje. Byłam uwięziona w domu - opowiada torunianka.

W kwietniu 2017 roku windykatorzy posunęli się jeszcze dalej. Zakleili seniorce zamki w drzwiach (klejem lub pianką). Zresztą zrobili to po raz drugi. Konieczna była pomoc ślusarza (koszt: 300 zł). Uczucia paniki nie da się opisać. Dodatkowo oklejono całe drzwi nalepkami z nazwą firmy.

„Umorzone z powodu...”

- W kwietniu po raz drugi złożyłam zawiadomienia w Komisariacie Policji Toruń Podgórz. Opowiedziałam o nękaniu i zalepianiu zamków. Podkreśliłam też, że wiem, kto to zrobił. Wskazałam pracowników firmy - relacjonuje pani Maria. I pokazuje pismo z policyjną pieczątką i nadanym numerem sprawy.

Do seniorki przyszedł policjant, spisał zeznania, zrobił zdjęcia i zatrzymał część naklejek z drzwi. Pani Maria była dobrej myśli, jednak...

- Sprawa ta została umorzona z powodu niewykrycia sprawców zdarzenia - informuje Wioletta Dąbrowska, rzecznik toruńskiej policji.

„Bo syn to dzielnicowy”

Pani Anna, też klientka opisywanej firmy, kłopoty finansowe przypłaciła załamaniem nerwowym i pobytem w szpitalu. - W tej firmie zostało mi do spłaty 600 zł. A ja nie mam pieniędzy - płacze w redakcji.

Przeczytaj także: Arsenał amunicji na Bielanach

Torunianka opowiada długą historię kredytowego zapętlenia. A także - windykacji. I znów pojawiają się telefony (w dzień i w nocy), zapowiedzi, że „przyjedzie dwóch panów”, oraz strach.

- Nie zgłoszę niczego na policję, bo mój syn to dzielnicowy. Nie chcę mu zaszkodzić. On musi być wzorowy. Pani nie wie nawet, jakie zasady tam panują - mówi pani Anna.

Zwolniony z administracji

Kilku klientów opisywanej firmy opowiedziało „Nowościom” o mężczyźnie, który jest jej windykatorem, a który pracował (równolegle!) w pewnej toruńskiej administracji domów. Wykorzystywał informacje dotyczące lokatorów.

- Przyszedł do mnie do domu jako windykator firmy pożyczkowej, a wywierał presję, mówiąc o szczegółach moich rozliczeń z administracją. Byłam w szoku. Nazajutrz poszłam do administracji się poskarżyć - opowiada pani Grażyna (nazwisko do wiad. red.).

Jak ustaliły „Nowości”, opisywany mężczyzna z pracą w administracji musiał się pożegnać. Nadal jednak windykatorzy próbują pozyskiwać mieszkaniowe dane pożyczkobiorców.

- Niedawno miałam telefon z administracji, żebym szybko przyjechała. „Powiem pani, kto pani zalepia zamki w drzwiach. To ludzie z [tu nazwa parabanku]. Byli u nas i wypytywali, czy jest pani właścicielką, czy najemcą mieszkania” - tak powiedział mi pracownik administracji - relacjonuje pani Maria.

Prokuratura bada

Choć klienci firmy pożyczkowej skarżą się na „wyciszanie” ich spraw na komisariatach, coś się jednak dzieje. Śledztwo dotyczące przekroczenia granic windykacji prowadzi Prokuratura Toruń-Wschód. Połączyła kilka spraw w jedną, z kilkoma pokrzywdzonymi.

Klienci firmy natomiast wpadli na pomysł, by się skrzyknąć i wspólnie wynająć adwokata.

Zobacz też:

NowosciTorun

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska