„Jakie to szczęście, że rozmaite kataklizmy: huragany, nawałnice, tornada, kręćki, ulewy, gradobicia i straszliwe burze omijają naszą Chełmżę. Czasami na to omijanie się narzeka, zwłaszcza jak panuje susza: wszandzie pado, jeno nie łu nos, nos zawsze deszcz łomijo, itp.”
45 minut kataklizmu
Nie zawsze tak było. Na przykład 81 lat temu, dokładnie 29 lipca 1936 roku straszliwa burza z huraganem nawiedziła północną część powiatu toruńskiego. W jej wyniku najbardziej ucierpiały następujące miejscowości: Łążyn, Siemoń, Łubianka, Brąchnowo, Grzywna. Kuczwały oraz właśnie Chełmża i jej okolice.
Zobacz także: Afera w "Żabkach". Szef nie zapłacił i zniknął
Nad Chełmżę oberwanie chmury wraz z huraganowym wichrem nadciągnęło między godziną 13 a 13.45. Od gradu mającego wielkość gołębich jaj zaczęły z hukiem pękać szyby w oknach.
W pewnym momencie runęło z trzaskiem tłuczonego szkła rozbite okno wystawowe w zakładzie stolarza Muza-lewskiego przy ulicy Toruńskiej. Strugi wody pozalewały piwnice.
Od wichury i gradu ucierpiały okoliczne ogrody i sady, warzywa i owoce zostały poniszczone, a liczne drzewa zostały doszczętnie ogołocone z liści.
Stanęły tramwaje
Drogi dojazdowe do Chełmży zalegały powyrywane z korzeniami drzewa. Huragan pozrywał przewody elektryczne i telefoniczne. Toruń przez blisko pięć godzin był pozbawiony prądu, stanęły wszystkie tramwaje. W Grzywnie kataklizm zrujnował jeden dom
mieszkalny, podobnie było w Brąchnowie.
Zobacz także: „Wolna amerykanka” na toruńskiej starówce Czytaj dalej
Jak informowała ówczesna prasa pomorska, ta lipcowa burza była nie notowana od kilkudziesięciu lat. W naszej części powiatu zniszczyła on 300 zabudowań, w tym blisko 150 mieszkalnych.
Efekt kataklizmu był tragiczny. Blisko tysiąc osób znalazło się bez dachu nad głową, trzy osoby poniosły śmierć, a 12 zostało rannych. Zniszczeniu uległ kościół w Łążynie oraz zbiory na polach.
Śmiertelnymi ofiarami burzy były następujące osoby: Władysława Tamborek z Łążyna, Zakrzewska z Rzęczkowa i Kriger z Siemonia.
Zobacz także: Gwara młodzieżowa lat 70. Czy rozpoznasz te słowa? [QUIZ]
Natychmiast po ustąpieniu burzy (przesunęła się dalej na północ wyrządzając wiele szkód w części powiatu chełmińskiego i w okolicach Świecia) do Łążyna, do najbardziej poszkodowanego przez kataklizm rolnika Tamborka udał się wojewoda pomorski Władysław Raczkiewicz. Wysoki urzędnik wręczył Tamborkowi 100 złotych na opłacenie kosztów pogrzebu tragicznie zmarłej żony.
31 lipca 1936 roku w Urzędzie Wojewódzkim w Toruniu odbyło się spotkanie poświęcone sprawie niesienia pomocy ofiarom nawałnicy. W rezultacie zawiązał się w Toruniu Powiatowy Komitet Pomocy Ofiarom Klęski Żywiołowej, który wystosował apel o taką pomoc zarówno w gotówce, jak i w naturaliach. Na czele komitetu stanął A. Kowalski.
Natychmiast też zaczęły spływać datki, zarówno od osób prywatnych, jak i różnych instytucji z Torunia, Grudziądza, a nawet z Gdańska i Warszawy.
Pomoc finansowa oscylowała od symbolicznej złotówki do 2000 złotych, które ofiarowała wojewódzka Komunalna Kasa Oszczędności.
Młyny Lubickie przekazały na rzecz poszkodowanych wagon otrąb, a jakiś indywidualny darczyńca - osiem damskich płaszczy i tyleż sukienek. W ramach akcji pomocowej zorganizowano też na początku sierpnia uliczną zbiórkę pieniężną.
Pomoc na raty
Poszkodowani w wyniku klęski natychmiast przystąpili do odbudowy zniszczonych przez huragan domostw i zabudowań gospodarczych.
Na początek stawiano domy z drewna. Budulca dostarczały, po wpłaceniu 10 procent ceny okoliczne nadleśnictwa, pozostała część należności była rozkładana na dogodne do spłaty raty.
Na zniszczonych obszarach pracowały komisje szacunkowe oceniające straty. Dla ofiar zapowiedziano ulgi podatkowe czy też wstrzymanie egzekucji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?