MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czego "ždziadek" chciał w zamian?

(acb)
Czy mężczyzna, który częstował dzieci słodyczami, lodami i wodą na boisku orlik na Podgórzu próbował je oswoić, a potem wykorzystać? Sprawą zajmuje się policja, rodzice pilnują dzieci.

Czy mężczyzna, który częstował dzieci słodyczami, lodami i wodą na boisku orlik na Podgórzu próbował je oswoić, a potem wykorzystać? Sprawą zajmuje się policja, rodzice pilnują dzieci.

- Po sześćdziesiątce, barczysty, w okularach, z charakterystyczną wysuniętą dolną szczęką, nazywany przez dzieci „dziadkiem” - Halina Czekała z Torunia ze szczegółami kreśli portret człowieka, który przez wiele tygodni miał „zaprzyjaźniać się” z dziećmi na Orliku przy ul. Paderewskiego (Podgórz). Jej zdaniem ten człowiek zagraża dzieciom. Boi się o swoje wnuki.

<!** reklama>

- Kusił dzieci słodyczami i wodą, padały też dwuznaczne propozycje - twierdzi jedna z animatorek orlika przy ul. Paderewskiego, która pracuje z dziećmi. Zastrzega sobie anonimowość. Policja miała pokazać jej zdjęcie mężczyzny i uczulić, żeby dzwonić, gdy tylko się pojawi. - Tak też zrobiłam, od tego momentu przestał przychodzić - opowiada opiekunka.

Parkował przy zaroślach

Halina Czekała opowiada, że sześćdziesięciolatek od wielu tygodni pojawiał się w okolicach boiska, od strony zarośli. Tam miał parkować samochód. Częstował dzieci słodyczami - drożdżówkami, lodami, wodą. Po co to robił? - Chciał je oswoić, a potem wykorzystać - kobieta twierdzi, że w ten sposób zjednywał sobie dzieciaki. - Był kimś w rodzaju trenera, dzieci mówiły do niego „dziadek” - opowiada.

To dlatego rodzice z początku bagatelizowali opowieści dzieci. - Wnuki ciągle mówiły o jakimś dziadku. Sądziliśmy, że mężczyzna rzeczywiście przychodzi na boisko z wnukiem - dopiero gdy zaczęły padać dociekliwe pytania, na które Halina Czekała nie dostała odpowiedzi, zaświeciła jej się czerwona lampka. - Wiadomo, że dzieci jak koty chodzą swoimi ścieżkami. Jednak nagle okazało się, że zapraszał dzieci do samochodu, że spotykał się z nimi, gdy orlik był zamknięty. Czy do czegoś niepokojącego dochodziło? Wnuki zaprzeczają - kobieta nie wie czy się wstydzą, czy rzeczywiście dziwna „przyjaźń” była tak bardzo bezinteresowna.

Policja: „Monitorujemy sprawę”

Kryminalni z toruńskiej policji mieli powiedzieć Halinie Czekale, że mężczyzna był notowany. Za co? Rzeczniczka policji w Toruniu, Wioletta Dąbrowska nie może ujawnić takiej informacji. - Żaden z rodziców dzieci nie potwierdził, żeby w kontaktach z mężczyzną dochodziło do czegoś niepokojącego. Częstowanie dzieci słodyczami nie łamie prawa. Dopóki nie dojdzie do przestępstwa nie możemy nic zrobić - rzeczniczka potwierdza jednak, że policja zna personalia mężczyzny.

Dyrekcja współpracuje

- Współpracujemy z policją i strażą miejską, uczuliliśmy też opiekunów orlika - przekazuje przez swojego pracownika Antoni Napierski, dyrektor Zespołu Szkół nr 15, przy którym znajduje się boisko orlik. Dyrektor jest na urlopie. O sprawie chętnie porozmawia, w środę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska