Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy była szefowa Monaru Markot w Toruniu poniesie konsekwencje prawne?

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
- Po byłej kierowniczce brakuje bardzo wielu dokumentów - nie kryje Zbigniew Grzesiak, szef Monaru Markot
- Po byłej kierowniczce brakuje bardzo wielu dokumentów - nie kryje Zbigniew Grzesiak, szef Monaru Markot Jacek Smarz
Bezdomni, skrzywdzeni, bez gruntu pod nogami - w takim stanie trafiają do ośrodka przy ul. Dybowskiej ludzie, którzy stają się jego podopiecznymi. Tak samo było z panią Anną. Potrzebowała dachu nad głową i opieki , a zafundowano jej kredytową pętlę.

[break]
Przed tygodniem informowaliśmy, że Prokuratura Rejonowa Toruń-Wschód w październiku wszczęła śledztwo w sprawie kredytu, który bezdomna kobieta zaciągnęła w banku na prośbę ekskierowniczki Monaru Markot. Pożyczkę tę wzięła już pięć lat temu i od pięciu lat, co miesiąc, bank z konta zabiera jej ponad 700 zł raty. Do spłacenia pani Annie (imię zmienione) zostało jeszcze, bagatela, 36 tysięcy złotych! Pieniądze, jak twierdzi ona i obecne kierownictwo ośrodka, przekazała owej kierowniczce. Dlaczego jednak dopiero teraz sprawę tę badają śledczy?

Dyscyplinarka i bałagan

- Przytomnością i czujnością wykazał się kurator, który zawiadomił nas o sprawie - mówi Maciej Rybszleger, szef Prokuratury Rejonowej Toruń- Wschód.

Zbigniew Grzesiak natomiast, kierujący Toruńskim Domem dla Osób Bezdomnych i Najuboższych Monar Markot, od 2013 roku tłumaczy, że on sam i jego poprzednik Piotr Radziwon (nastał bezpośrednio po ekskierowniczce), już próbowali jakoś pomóc pani Annie.

Co robili konkretnie? Chodzili z podopieczną kilkakrotnie do banku; dopytywali o szczegóły i kwoty oraz pomagali blokować karty bankowe. - Ogromnym problemem w tej sprawie był i jest brak dokumentacji. Niestety, ale była kierowniczka pozostawiła w ośrodku wielki bałagan i wiele niewyjaśnionych spraw. Braki w dokumentach dotyczą nie tylko tej historii związanej z kredytem - tłumaczy Marek Jóźwik, prawnik reprezentujący Stowarzyszenia Monar, który specjalnie przyjechał z Warszawy.

PRZECZYTAJ:Gruby portfel i brudne sumienie. Szczegóły afery w toruńskim Monarze Markot

Ilona U., z zawodu pielęgniarka, została dyscyplinarnie odwołana z funkcji kierownika ośrodka w Toruniu. Powodem były poważne nieprawidłowości finansowe, których miała się dopuścić.

Jak podkreśla Marek Jóźwik, placówka przy ul. Dybowskiej pod koniec jej rządów praktycznie powinna przestać działać. - Wielkie problemy były między innymi z rozliczeniem dotacji od miasta Torunia - dodaje prawnik.

Powiedziała: „Wyślę ci”

Panią Annę i jej dzieci odwiedzamy w Monarze Markot. Nie chcemy zdradzać zbyt wielu szczegółów z jej życia.

Czytelnikom muszą wystarczyć takie informacje: jest mamą siedmiorga dzieci, do ośrodka trafiła na skutek bezdomności, wiele w życiu przeszła. Nie ma ograniczonej zdolności do czynności prawnych (o to już nas pytano, więc wyjaśniamy - mogła wziąć samodzielnie kredyt w banku). Do Monaru trafiła w 2008 roku.

Kredyt w banku, na prośbę kierowniczki, pani Anna wzięła w 2010 roku. Najpierw było 6 tysięcy zł. Potem odbywało się kilkakrotne dobieranie. Efekt? Dziś do spłaty, jak podaje Zbigniew Grzesiak, podopieczna ma aż 36 tysięcy złotych! Mimo że od pięciu lat, co miesiąc, bank odciąga jej raty.

Pewne jest, że Ilona U. była dla pani Anny kimś w rodzaju przyjaciela, anioła stróża wręcz. - Od początku mnie polubiła. Ale koleżanki ostrzegały mnie, że mam na nią uważać. Nie uważałam - kobieta.

Znalazłam ją w Caritasie. Obiecała, że pieniądze mi odda i że będzie je w kopertach przesyłać. - Pani Anna, podopieczna Monaru

Kiedy kierowniczkę odwołano już z funkcji i zniknęła z ul. Dybowskiej, ktoś zlokalizował jej nowe miejsce pracy. - Tak, tak, to znajome powiedziały mi, żebym jechała do Caritasu, bo tam teraz pracuje - wspomina pani Anna. - Najpierw pojechałam sama. Obiecała mi, że pieniądze z kredytu mi odda, że będzie je w kopertach przesyłać do Monaru. Nic nie przysłała...

Kolejnym razem pani Annie w wyprawie do Caritasu (był to kwiecień 2014 roku) towarzyszył Zbigniew Grzesiak. Pamięta, że Ilona U. mignęła jakoś w korytarzu jego podopiecznej. On sam usłyszał od księdza dyrektora, że akurat tego dnia nie ma jej w pracy, ale że generalnie tutaj pracuje. - Po kilku tygodniach dowiedziałem się, że już w Caritasie nie pracuje. Co robi obecnie, nie wiem - kończy kierownik.

Gęsto od tajemnic

Śledztwo w sprawie kredytu, jak przekazuje prokuratura, jest w początkowej fazie.

„Nowości” ustaliły, że czynności wykonują policjanci z Pogórza. Na tutejszym komisariacie dwukrotnie przesłuchiwana była już pani Anna. Wyjaśnienia złożyli już też Zbigniew Grzesiak i asystent rodziny, przydzielony przez MOPR pani Annie.

Prawnik Marek Jóźwik widzi dwa podstawowe problemy. Pierwszy poważny problem, to brak dokumentacji spadek po ekskierowniczce. Drugi - zdolność pani Anny do czynności prawnych, mimo braków w ocenie konsekwencji swoich działań.

Z „Nowościami” skontaktowały się osoby, znające przeszłość Monaru Markot. Mówią o innych kredytach na podopiecznych i aktach przemocy. Do tematu wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska