Czy ofiary internetowych oszustów mogą liczyć na sprawiedliwość?

[break]
299 złotych 90 groszy - tyle dokładnie kosztowała profesjonalna lokówka, którą w lutym kupiła na Allegro torunianka. Wcześniej sprawdziła opinie na temat sprzedawcy z Łodzi. Niestety, sprzęt już przy pierwszym użytkowaniu... rozsypał się.
- Odesłałam go sprzedającej pani Jarosławie A., która - jak się później okazało - nazywa się naprawdę Jarosława T. i której firma nie istnieje w ewidencji działalności gospodarczej. Łodzianka przyjęła lokówkę i zniknęła. Zostałam bez sprzętu i pieniędzy, więc postanowiłam zgłosić przestępstwo - relacjonuje pani Karolina.
Sprawą zajęła się formalnie Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum-Zachód. W praktyce torunianka została przesłuchana przez funkcjonariusza Komisariatu Policji Toruń-Śródmieście i tyle. W maju prokurator Marek Partyka odmówił wszczęcia postępowania. - Sprawdziłam, że moja teczka w prokuraturze jest pusta. Oprócz wysłuchania mnie, nie zrobiono nic! - denerwuje się kobieta.
Decyzję śledczych zażaliła do sądu. Ten przyznał jej rację i polecił wszcząć śledztwo. Wskazując, że należy przesłuchać łodziankę, sprawdzić jej działalność gospodarczą itd. Czy toruńscy prokuratorzy tak właśnie traktują oszustwa w sieci? - Sprawy są różne. W czerwcu oskarżyliśmy o oszustwo Sławomira B., który na portalu OLX oferował m.in. opony - przekazuje prokurator Ewa Janczur.
Jak podaje CBOS, zakupy w sieci robi już 47 proc. Polaków. Portale takie jak Allegro zapewniają, że pomagają policji, udostępniając dane sprzedawców. Tyle że należy o nie wystąpić.