MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dorota Przęzak: - W Toruniu mogę się skupić na treningach i startach

Piotr Bednarczyk
Piotr Bednarczyk
Dorota Przęzak - wicemistrzyni Polski w wyścigu elity ze startu wspólnego
Dorota Przęzak - wicemistrzyni Polski w wyścigu elity ze startu wspólnego Grzegorz Olkowski
Rozmowa z Dorotą Przęzak, kolarką TKK Pacific Toruń, wicemistrzynią Polski w wyścigu ze startu wspólnego elity na szosie.

Gdy przekroczyła Pani linię mety w Nowym Dworze Mazowieckim była chwila, w której czuła Pani rozgoryczenie, że złoto było na wyciągnięcie ręki, a skończyło się na srebrze?
W pierwszym momencie podjechałam do Karola Szyszkowskiego z naszego klubu i... zaczęłam go przepraszać. Potem, jak ochłonęłam, oczywiście inaczej do tego podeszłam i stwierdziłam, że to srebro jest dla mnie jak złoto. Ucieczki nie są moją mocną stroną, a tu musiałam się w takiej odnajdywać przez wiele kilometrów. Im bliżej było mety tym bardziej się bałam, że wszystko, co wypracowałam, stracę na samej końcówce. Na szczęście tak się nie stało. Jestem szczęśliwa, bo jest to pierwszy mój indywidualny medal, i to od razu w elicie. A że srebrny? No cóż, przynajmniej teraz mam większą motywację, by w przyszłości powalczyć o coś więcej.

Jak to się stało, że trafiła Pani do ekipy TKK Pacific?
Pochodzę z Dolnego Śląska, z okolic Dzierżoniowa, a dokładnie ze wsi Włóki. Trenowałam w klubie z Dzierżoniowa, potem stwierdziłam, że potrzebuję jakiejś zmiany, wsparcia drużyny. Tam jeździłam praktycznie w pojedynkę, jak w zeszłym sezonie dołączyłam do Pacificu musiałam się uczyć, co to jest drużyna, jak się powinno wspierać i jeździć razem. W tym roku jest już z tym lepiej, choć wciąż się uczę. Jak to mówi trener Leszek Szyszkowski „wciąż są rezerwy”. Cieszę się, że mogłam przejść do klubu z Torunia, bo jest on profesjonalny. W porównaniu z moim poprzednim można mówić o przepaści. To była bardzo dobra decyzja. Mogę skupiać się tylko na treningach i startach, resztą zajmują się inni.

Co przed mistrzostwami w Nowym Dworze Mazowieckim było Pani największym osiągnięciem?
33. miejsce na mistrzostwach Europy w elicie. W zeszłym roku byłam mistrzynią Polski w kryteriach ulicznych i drużynową mistrzynią Polski na szosie. Zdobyłam srebro w madisonie z Patrycją Lorkowską, jakieś inne sukcesy też były, ale ostatni medal to jednak zupełnie inne osiągnięcie, duży przeskok.

Ile kilometrów przejeżdża Pani w ciągu miesiąca, czy roku?
Pytają mnie o to rodzina, znajomi, dziennikarze, a ja zawsze odpowiadam tak samo - nie wiem (śmiech). To zależy od tego, do czego się przygotowujemy, bywają treningi bardziej intensywne i mniej. To nie jest tak, że im więcej przejedzie się kilometrów, tym potem osiągnie lepszy wynik. Są różne metody treningowe, nieraz ważniejsza jest jakość niż ilość.

W jakich warunkach lubi się Pani ścigać najbardziej? Jak jest cieplej czy zimniej? Bo chyba nie przy dużym wietrze...
Fajnie jak się jedzie w drużynie, jest wiatr i można zrobić kolarski „wachlarz”. W innym przypadku przy wietrze jedzie się ciężko. A jeśli chodzi o temperaturę, to wolę jak jest ciepło. W przeciwnym razie szybko się wychładzam i nie czuję komfortu jazdy. Myślę, że mam atut przy rywalkach przy dużych temperaturach, bo rozgryzłam to, jak odpowiednio jeść i pić podczas wyścigu w takich warunkach.

Oprócz trenowania kolarstwa ma Pani jeszcze czas na coś innego?
Korzystam z projektu „kariery dwutorowej” na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika i studiuję pedagogikę. Życie pokaże, czy zostanę przy sporcie, czy będę kiedyś pracowała zgodnie z wykształceniem. Sport sprawia mi przyjemność, chciałabym nie zrywać z nim po zakończeniu kariery, ale nigdy nie wiadomo, jak będzie. Wolnego czasu dużo nie mam. Mieszkam z koleżankami z drużyny w Toruniu, jak jest okazja, to wspólnie wychodzimy w różne miejsca, by „odświeżyć głowy”. A jak jestem w rodzinnych stronach, to uwielbiam chodzić po górach, mam tam pieska, który tęskni i na mnie czeka.

Jakie ma Pani plany na najbliższy czas?
Mam teraz trochę oddechu. Odpocznę w domu z rodzicami. W połowie lipca mam kryteria na Śląsku, później wyścig „Śladami Królewny Anny Wazówny” organizowany przez nasz klub. Impreza prężnie się rozwija, w tym roku będzie miała rangę UCI. Wyścigów, w których można się ścigać z tak silnymi rywalkami, praktycznie w Polsce nie ma, trzeba wyjeżdżać za granicę. Trasa w Golubiu-Dobrzyniu jest bardzo ciekawa, nie mogę się doczekać startu. A co dalej? Mam nadzieję, że start w mistrzostwach Europy, no i innych wyścigach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska