Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drobne liście na kapuście, nie daj buzi organiście

Dariusz Meller
Skromność młodej panienki jest największą ozdobą - to  życiowe przesłanie zapisane w pamiętniku  Zosi
Skromność młodej panienki jest największą ozdobą - to życiowe przesłanie zapisane w pamiętniku Zosi Nadesłane
Jedynie ludzie z nieco starszego pokolenia pamiętają taką rzecz, jak pamiętnik. Sam się do nich wielokrotnie wpisywałem.

Zbierało się wpisy koleżanek i kolegów, ale dobrze też było posiadać bardziej „mądre” adnotacje dorosłych; krewnych, ale też ówczesnej elity, czyli nauczycieli, księży. Były wpisy, delikatnie mówiąc, infantylne w stylu: „Na górze róże, na dole fiołki, my się kochamy, jak dwa aniołki”, ale także różne cytaty pisarzy czy filozofów, przysłowia i życiowe sentencje.
[break]
W swoich zbiorach posiadam trzy stare pamiętniki, obejmujące czasy przedwojenne, wojenne i powojenne. Dwa z nich były własnością obcych, nieznanych mi osób, trzeci należał do mojej śp. matki.
O pierwszym i częściowo o drugim pisałem w Albumie 2 sierpnia. Na chwilę jednak wrócę do drugiego pamiętnika, należącego do nieznanej mi pani Zosi. Niezwykle wymowne są wpisy z okresu poprzedzającego wybuch, jak i z samej wojny: Mietka „podczas mobilizacji w sierpniu 1939 r., Pchełki „w wojnie - rok 1939”, podobnie Kurczątka czy siostry Danusi - „Chełmża w czasie wojny 1939”. Niezwykle trafny jest wpis Karola Dąbrowskiego z Chełmży, który 27 września 1940 r. napisał, że „Życie to walka - Świat polem boju”.
Są okupacyjne wpisy w języku polskim, jeden z marca 1940 r. z Kokocka, ale drugi, niejakiej Isi z 21 maja 1941 r., już z Kokotzka. Podobnie jest z Bydgoszczą. Polskie wpisy Janka z 3 grudnia 1941 r. oraz kuzynki Janki, a także Ildefonsa Bednarka nazwę miasta podają jako Bromberg. Chełmno z 8 września 1941 r. oraz Toruń z 14 maja 1940 r. podawane są w polskim brzmieniu. Chełmża w większości też - tak robi H. Broniszewska (7 XI 1939 r.), L. Frelichowska (22 X 1940) czy Halina Kurowska (8 IX 1941 r.).

Po polsku, po niemiecku

Za to ktoś inny piszący po polsku i to „w altance” 15 czerwca 1941 r. podaje „Kulmsee”. Podobnie jak Janka 1 czerwca 1941 r. Są też wpisy z Dietrichsdorfu (trudno powiedzieć o jaką miejscowość chodzi, niemiecką czy polską, bo tak np. Niemcy nawet położony blisko Chełmży Falęcin przechrzcili). Dwa nawet po niemiecku datowane na 1942 r. (obydwa zamazane granatową kredką, czyżby po wojnie ?). Reszta jest po polsku. Dwa z tego samego dnia, 27 II 1944 r. Jeden z nich mówi nieco o wojennych losach Zośki: „Miłej współpracowniczce wojennej wpisuje się Tonia”. Dwa inne wpisy z tej miejscowości należą do Heleny Juswiak (czyżby niemiecka forma polskiego Jóźwiak ?) i pochodzą z 22 II 1944 r.
Ostatni pamiętnik należał do mojej mamy, co widać na okładce w postaci adnotacji „Własność: Sojanki Krystyny” (mama de domo była Soja, a użyta forma nazwiska była po II wojnie bardzo popularna). Mama urodziła się w 1935 r. w Bielczynach, zmarła w 2007 r. Skończyła Szkołę Podstawową nr 2 w Chełmży. Po wojnie mieszkała z rodzicami w Grzywnie. Po ślubie, już w Chełmży skończyła szkołę średnią i od początku do przejścia na emeryturę pracowała w cukrowni Chełmża jako księgowa. Po ukończeniu szkoły średniej była na praktyce w Jarocinie, i większość wpisów pochodzi z tego miasta. Być może „na potrzeby” tego wyjazdu założyła pamiętnik.

Miła cyganeczka

Niektóre wpisy charakteryzują mamę „zewnętrznie” i „wewnętrznie”. Miała wówczas gęste, czarne włosy zaplecione w długi warkocz. „Miłej i lubianej „cyganeczce” na pamiątkę wpisała się Janka Ochniówna, Jarocin 17 V 1954”. Latem tegoż roku mama musiała przebywać na wakacjach u rodziny w Gośniewicach koło Warszawy, gdzie 1 VIII 1954 wpisał się jej do pamiętnika Z. Szymański. W 1956 r. wpisała się K. Błaszkiewicz-„Simona” oraz „Nieznośny Fred” z Chełmży.
Ciekawy jest wpis z 7 kwietnia 1956 r.: „Drobne liście na kapuście, nie daj buzi organiście, organista zapisuje, ile razy pocałuje. Sympatycznej chórzystce Wł. Szmergalski”. Szmergalski był organistą w kościele w Grzywnie, a mama należała wówczas do chóru, który prowadził. Z tego samego miesiąca i roku pochodzi wpis syna organisty Bogumiła Szmergalskiego, który został później księdzem. I w latach 1979-2010 był proboszczem parafii w Ostromecku.
Pamiętam dokładnie dzień, w którym zmarł starszy organista, ojciec księdza. Czasami tak jest, że coś na zawsze utkwi w głowie dziecka. Ojciec mamy, mój dziadek wypożyczał niekiedy w letnie niedziele konia i bryczkę ze Spółdzielni Produkcyjnej w Grzywnie, gdzie pracował, i jechaliśmy wówczas do brata babci, mającego gospodarstwo w Bielczynach, albo do siostry dziadka do Gostkowa. Wówczas akurat wracaliśmy wieczorem z Bielczyn i po dojechaniu do Grzywny pierwszą wiadomością było, że organista umarł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska