Jako pierwsze już późną jesienią zameldowały się dziki, które musiały znaleźć jakieś luki w ogrodzeniu od strony Wisły właśnie. Właściwie bywały to liczące 10-15 osobników całe gromady dzików, które widywano na ogrodowych alejkach. I nie chodzi o to, że żerowały pod jabłonkami, posilając się niezebranymi przez niektórych działkowców owocami. Systematycznie przekopywały też niezmarzniętą ziemię, wydobywając z niej choćby smakowite bulwy słoneczników, w poszukiwaniu pędraków pojawiały się również na trawnikach. Nietrudno sobie wyobrazić, jak wyglądał pielęgnowany przez lata teren po zryciu przez taką watahę. Podobno niejednemu działkowcowi mocno skoczyło ciśnienie...
- Wyniosły się jakoś z końcem grudnia - mówią właściciele ogródków, którzy szybko przekonali się, że przyroda nie znosi pustki. Już w styczniu bowiem miejsce dzików zajęły sarny, przesympatyczne skądinąd zwierzęta, które również grupowo zaczęły penetrować ogrodowe zakątki w poszukiwaniu smakowitych kąsków.
**
Czytaj też: Na Bydgoskim Przedmieściu chwycą za grabie i łopaty**
Potrafiły delikatnie (by się nie ranić), ale też bardzo dokładnie, co do jednego, oskubać z liści na przykład różane krzewy. Swobodnie przy tym przemieszczały się pomiędzy kolejnymi ogródkami, nic sobie nie robiąc z wysokich na około metr ogrodzeń. Pokonywały je na luzie, jednym podskokiem, bez rozbiegu.
- W połowie stycznia na naszej działce zastaliśmy żerujące trzy sarny - wspomina pan Krzysztof, jeden z działkowców. - Oczywiście zaraz czmychnęły, ale, jak się okazało, później niejednokrotnie jeszcze wracały. Pozostawioną na zimę w ziemi pietruszkę wyjadły jak tylko mogły. Najwyraźniej zasmakowały im też tulipany, które zaczęły przebijać się pod koniec lutego. Niektóre przycięły do samej ziemi. Co ciekawe, go gustu nie przypadły im hiacynty, które nosiły jedynie ślady delikatnego skubnięcia.
Działkowcy przyznają, że zaczęli poważnie obawiać się o swoje uprawy. W ogrodach pojawiły się więc klasyczne strachy, czyli kukły przypominające ludzi, niektórzy co cenniejsze odmiany kwiatów zaczęli przykrywać doniczkami, a jeszcze inni - jak pan Krzysztof - wieszali w ogródkach dzwonki, szeleszczące plastikowe torby i prowizorycznie podnosili ogrodzenie. Tylko dlatego mogą teraz cieszyć oko kwitnącymi tulipanami.
**
Przeczytaj także: Płoną trawy w całym regionie**
- Liczymy, że wraz z coraz większym dostępem do zieleni i częstszą obecnością działkowców, sarny przestaną się pojawiać - dodają działkowcy. Mają przy tym świadomość, że ogrodzenie całego ROD „Metron” musi zostać w tym roku dokładnie przejrzane, bo tego typu wizyty wiążą się ze sporymi stratami. Niewykluczone, że ogrodzenie od strony nowego mostu drogowego, które zostało odtworzone po budowie (część działek musiała zostać zlikwidowana), jest po prostu zbyt niskie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?