Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziki Zachód w Lubiczu

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
- Przerażenie było ogromne. Zastanawiamy się, co jeszcze może nas tutaj spotkać? - pyta Tadeusz Mazurkiewicz z Lubicza. Policja bada sprawę ostrzelania jego okien.

- Przerażenie było ogromne. Zastanawiamy się, co jeszcze może nas tutaj spotkać? - pyta Tadeusz Mazurkiewicz z Lubicza. Policja bada sprawę ostrzelania jego okien.

Konfliktów w lubickiej Spółdzielni Mieszkaniowej nie brakuje. Grupa opozycyjna wobec prezes Władysławy Sadowskiej usiłowała doprowadzić do jej odwołania.

Jednym z punktów zapalnych jest rozliczanie opłat za ogrzewanie w spółdzielczych mieszkaniach. Nieformalnym liderem opozycji jest Tadeusz Mazurkiewicz.<!** reklama>

Kulka została zabezpieczona

- Mieliśmy już oblane drzwi od garażu łatwopalną cieczą. Policjantom z komisariatu w Lubiczu nie udało się ustalić sprawców i ta sprawa została umorzona. To, co nas spotkało w czwartkowy wieczór, to jest już jednak prawdziwy horror - mówi Tadeusz Mazurkiewicz.

W czwartek rano mężczyzna zeznawał w sprawie wulgarnego wyzywania osoby, z którą zamieszkuje, przez pewną lokatorkę (sprzyjającą pani prezes). Wieczorem natomiast ktoś ostrzelał mu okna balkonowe.

- W piątek rano przyjechali policjanci. Wstępnie powiedzieli nam, że strzelano z broni pneumatycznej na kulki. I zakwalifikowali zajście jako wykroczenie - relacjonuje Tadeusz Mazurkiewicz.

Kto strzelał i dlaczego?

- Trwa wyjaśnianie tej sprawy. Policjanci zabezpieczyli metalową kulkę. Nie ma jeszcze pewności co do tego, z czego strzelano - przekazuje Mariusz Sierzchuła z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.

„Nowości” zapytały panią prezes spółdzielni, jak ocenia stan bezpieczeństwa na swoim terenie. Władysława Sadowska zareagowała bardzo emocjonalnie. W rozmowie nie kryła negatywnego stosunku do Tadeusza Mazurkiewicza. Ostatecznie podsumowała, że „gdyby nie ci ludzie (mieszkający w ostrzelanym lokalu - przyp. red.) na osiedlu byłoby naprawdę spokojnie”.

„Sami sobie winni”?

Na razie, jak widać, spokojnie nie jest. A pod ostrzelane okna balkonowe przybywają kolejne osoby. Na własne oczy zobaczyć, co się wyprawia na osiedlu.

Spraw bulwersujących, nie tylko dotyczących rozliczeń CO, na terenie lubickiej spółdzielni nie brakuje. Niedawno opisywaliśmy szokującą historię państwa Jolanty i Krzysztofa Szlachetków. Ze skutego progu w ich mieszkaniu zaczęły wydzielać się toksyczne substancje.

„W Pańskim mieszkaniu stwierdzono obecność akrylonitrylu, octanu etylu, (o+p)ksylenów i styrenu w ilościach znacznie przekraczających dopuszczalne stężenie substancji chemicznych szkodliwych dla zdrowia” - tej treści pismo otrzymali lokatorzy z sanepidu, który wykonał u nich badania. Potwierdził to we własnych badaniach także nadzór budowlany.

- Smród i lęk szczególnie o zdrowie naszej 5-letniej córki wypędzi nas z tego mieszkania. Spółdzielnia nie przychyliła się do naszego wniosku o przydzielenie mieszkania zastępczego. Mieszkamy w wynajmowanym i ponosimy dodatkowe koszty - mówi Jolanta Szlachetka.

Pani prezes w ich sprawie twierdziła, że „sami sobie są winni”, ponieważ rozkuwali próg. Przychyliła się natomiast do wniosku lokatorów o zamianę mieszkania. Znalazł się ktoś chętny (zna stan lokalu). Jego mieszkanie małżeństwo właśnie remontuje, na własny koszt, i planuje je zająć za 2-3 tygodnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska