- Proszę zwrócić uwagę na dzikie wysypisko śmieci obok działek przy Szosie Bydgoskiej - zgłasza Czytelnik z Bydgoskiego Przedmieścia. - Czego tam nie ma?! Wśród wielu odpadów, których widok skutecznie psuje przyjemność ze spaceru, zauważyłem między innymi fragmenty barierek używanych podczas robót drogowych.
Dokumentację fotograficzną wraz z dokładnymi namiarami przekażemy toruńskiej Straży Miejskiej, która zbiera wszystkie takie sygnały. Strażnicy starają się ustalić winnych, a pałeczkę przejmuje od nich Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania. Na zlecenie magistratu zajmuje się ono likwidacją wysypisk.
Czytaj też: Sześć tysięcy dolarów za krewetkę? Oto hodowla krewetek w Łysomicach
- Od początku roku pracownicy MPO usunęli już ponad 250 metrów sześciennych odpadów z 26 lokalizacji w różnych częściach miasta. To ponad 115 ton odpadów - wyjaśnia jego rzeczniczka Magdalena Krzyżanowska. - Dziennie przy usuwaniu dzikich wysypisk pracuje co najmniej sześciu pracowników spółki. Często pomagają nam osoby wykonujące prace społecznie użyteczne, odpracowujące kary.
Do tej pracy powinni być posyłani przede wszystkim ci, którzy śmiecą. Po przerzuceniu kilku ton porzuconych w lesie odpadów może łatwiej będzie im odnaleźć drogę do śmietnika.
Śmieci leżą na ziemi, a czasami latają w powietrzu, jak na przykład dwie wielkie czarne płachty foliowe, które wiatr zawiesił na drzewie za pawilonem przy ulicy Głowackiego.
- Paskudnie to wygląda i głośno szeleści - narzeka mieszkanka znajdującego się tuż obok wieżowca.
Jak mówi Czytelniczka, czarne płachty wiszą już tam dość długo, chociaż nie są symbolem żałoby po wyciętych drzewach.
Zobacz też
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?