[break]
Niepełnosprawny, poruszających się o kulach mężczyzna, od lat mieszka w bloku przy ul. Rydygiera na toruńskim Rubinkowie.
W sierpniu 2013 roku - gdy nie było go w domu - w budynku pojawiła się ekipa, która wszystkim lokatorom wymieniła liczniki prądu. I wtedy zaczął się trwający do dziś energetyczny koszmar Jana Stachowskiego.
Zabawa w kotka i myszkę
Torunianin zaczął otrzymywać rachunki znacznie wyższe niż poprzednio (przed zmianą licznika płacił ok. 35 zł, po niej 150 zł i więcej). Dostawał też SMS-y ponaglające do zapłacenia faktur pod groźbą odcięcia prądu.
- Wtedy nie wiedziałem, co mnie czeka. Telefonicznie zgłosiłem reklamację, a potem kilkakrotnie jeździłem do siedziby Energii na ul. Bema w Toruniu. Jeden taki wyjazd to 40 złotych, bo musiałem skorzystać z taksówki. W końcu sam wpadłem na to, że coś jest nie tak z licznikiem - opowiada mężczyzna.
Wówczas Energa przyznała, że doszło do pomyłki. Przysłała instalatora do bloku pana Jana, a pocztą przeprosiny z informacją, że dokonano korekty wszystkich faktur. Pracownicy, którzy źle podpięli liczniki, mieli ponieść konsekwencje służbowe. Pan Jan miał wreszcie zacząć płacić za swój prąd, a nie sąsiada.
PRZECZYTAJ:Chodzi też o kontakt
- Tak się jednak nie stało. Mimo zapewnień, że mam nadpłatę wciąż przychodziły zawyżone faktury. Grożono mi odcięciem prądu. W siedzibie Energi mieli mnie dosyć i bezczelnie kazali jechać z pretensjami do Gdańska, do centrali - skarży się Jan Stachowski.
Wielkie nieporozumienie
W jego sprawie dwukrotnie interweniowała Bożena Sawicka, miejski rzecznik konsumentów z Torunia.
Energa natomiast odpowiadała zdawkowo i lakonicznie, zachęcając swego klienta do kontaktu telefonicznego bądź mailowego. Nam kwestię tę wyjaśnił Jakub Dusza z biura prasowego Grupy Energa.
- Dokument, który zaniepokoił klienta, to właśnie duplikat faktury korygującej z 2014 roku i już przez niego opłaconej. Wysłała ją przez pomyłkę pracownica, która starała się wyjaśnić mu, co wpłynęło na fakt wystawienia korekty. Pracownica wydrukowała dokument, ale jednocześnie włączyła automatyczne polecenie wysłania duplikatu faktury do domu klienta - bije się w piersi przedstawiciel Energi. - Korekta faktur została zatem dokonana po zgłoszeniu przez klienta reklamacji i potwierdzeniu słuszności jego obserwacji, iż doszło do pomyłki w instalacji liczników.
Energa twierdzi, iż nie potrzebuje zgody klienta na wymianę licznika. Nie musi też ustalać z nim terminu wymiany. Może i tak jest, ale rodzi się pytanie, po co nękano Jana Stachowskiego SMS-ami z groźbą odłączenia prądu, skoro sprawa została wyjaśniona rok temu?
Pomocna infolinia
- W żadnym razie nie odsyłamy klientów z Torunia do Gdańska. Musiało tu dojść do nieporozumienia. Sprawy takie jak ta, można wyjaśnić np. korzystając z infolinii (czynnej w dni robocze od 7 do 22) lub korespondencyjnie - zapewnia rzecznik Dusza. - Bardzo nam przykro że ten klient od razu nie otrzymał od nas informacji, która wyjaśniłaby wszystkie jego wątpliwości. Jednocześnie zapewniam, że zdecydowana większość zażaleń rozwiązywana jest przez naszą firmę już podczas pierwszego kontaktu.
Czytelnik jest innego zdania. I ma nadzieję, że z przedstawicielami Energi nie będzie miał już więcej do czynienia.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?