<!** Image 3 align=none alt="Image 224770" >
Informacja o tragedii dotarła do nich przez internet. Na szczęście tylko jedną z osób dotknęła w bezpośredni sposób. Jej dzieci straciły dach nad głową.
<!** reklama>
- Huragan? Na Filipinach to coś normalnego. Mieszkańcy są już do tego przyzwyczajeni. Akurat ten, który przeszedł niedawno przez wyspy, był szczególnie silny. Władze zawsze starają się ostrzegać mieszkańców, kiedy się zbliża - opowiada Ruby Jane Melocoton, Filipinka, która mieszka obecnie w Toruniu.
- Problem polega na tym, że tylko bogatsi mieszkańcy mogą sobie pozwolić na domy z kamienia, które w pewnym stopniu są w stanie oprzeć się huraganowi - dodaje. - Reszta Filipińczyków mieszka w zwykłych chatach o drewniano-bambusowej konstrukcji. A te przy ostrym podmuchu są jak domki z kart.
Informacje z Facebooka
30-letnia Ruby Jane Melocoton przyjechała do Polski z Filipin trzy lata temu. W tym samym czasie co 25-letni Junnar Cavan.
Oboje pracują jako masażyści w salonie „Beauty Essence” na toruńskiej starówce. O spustoszeniu, jakie wyrządził w ich kraju huragan o nazwie Haiyana dowiedzieli się w podobnym czasie i w podobny sposób. Jak?
- Z Facebooka i medialnych newsów, które od razu pojawiły się w internecie - mówi Junnar Cavan. - Kilka dni po tragedii zadzwonił do mnie brat, aby mnie uspokoić. W niewielkim stopniu ucierpiał jego dom na wyspie Dinagat. Jego rodzinie nic się jednak nie stało. Podobnie mojej mamie, która mieszka gdzie indziej.
Jeszcze do niedawna pracowała z nimi w Toruniu 34-letnia Marilyn Vargas, która aktualnie przebywa pod Warszawą. Jej rodziny, która mieszka w okolicy Capiz, huraganowy żywioł nie oszczędził. Bez dachu nad głową zostali jej mąż oraz trójka dzieci.
- Otrzymałam od niej SMS-a z prośbą o przesłanie wypłaty, aby mogła jak najszybciej wysłać pieniądze swoim bliskim - mówi Renata Jassowicz, właścicielka salonu „Beauty Essence”. - Czym prędzej urządziliśmy spontaniczną akcję. W niedzielę cały wpływ z zabiegów przeznaczyliśmy na wsparcie Marilyn. Tak uzbieraliśmy dla niej dodatkowe 1500 zł brutto. Polakom niezwykle trudno jest wyobrazić sobie dylematy Azjatów, którzy gotowi są pozostawić całe swoje rodziny na kilka lat i wyjechać za pracą do Europy. Przecież oni wszystkie zarobione pieniądze przesyłają od razu do domu, gdzie sami nie jeżdżą. Nawet na święta.
Zbiórki ciąg dalszy
To nie koniec zbiórki w „Beauty Essence”. W salonie przy ulicy Most Pauliński 1/3/4 postanowiono rozpocząć teraz zbieranie produktów pierwszej potrzeby, które zostaną wysłane na Filipiny. Mają trafić do wybranej rodziny, która ucierpiała w wyniku tragedii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?