MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Greg Hancock szczęśliwy, choć wolałby zdrowego Jasona Doyle’a

Piotr Bednarczyk
Nieco niepocieszony po toruńskim turnieju był Chris Holder. Australijczyk nie wykorzystał do końca znajomości toru i odpadł wpółfinale
Nieco niepocieszony po toruńskim turnieju był Chris Holder. Australijczyk nie wykorzystał do końca znajomości toru i odpadł wpółfinale Sławomir Kowalski
Turniej FST Grand Prix wiele wyjaśnił w kontekście walki o mistrzostwo świata. Za to sporo namieszał w dalszej części łącznej klasyfikacji.

- Turniej w Toruniu był kolejnym potwierdzeniem tego, że cykl GP to bardzo wymagające zawody - przyznał Chris Holder. - Moja znajomość toruńskiego toru nie wystarczyła do tego, aby uzyskać lepszy wynik. Tutaj decydują najmniejsze detale, drobne błędy. Generalnie nie było jednak tak źle. Na mojej ojczystej ziemi w Australii będę walczył o jak najwyższą pozycją końcową w tegorocznym cyklu.

Zobacz galerię: Grand Prix Polski w Toruniu

Dość niespotykanej rzeczy „dokonał” inny zawodnik Get Wellu, Paweł Przedpełski. Po trzech wyścigach miał na koncie osiem punktów i wydawalo się, że jako pierwszy z zawodników zapewnił sobie awans do półfinału. Mało tego, wyrósł na jednego z głównych kandydatów do zwycięstwa. Tymczasem... w dwóch kolejnych biegach nie zdobył nawet punktu i nie wszedł do pierwszej ósemki! Kibice, którzy oczyma wyobraźni widzeli już powtórkę z 2013 roku i triumf „ich” zawodnika, czyli Adriana Miedzińskiego, nie ukrywali lekkiego zawodu.

- Mój występ, czyli osiem zdobytych punktów był w miarę udany - podsumował Paweł Przedpełski. - Chociaż mógł być, oczywiście, lepszy. Stąd mały niedosyt. Ze względu na mój numer startowy czyli 10, przypadły mi w udziale aż trzy razy pola zewnętrzne. Z nich było ciężko dojechać do czołówki danego biegu. Wszyscy jechali na pełnym gazie. Mój upadek (w 12. biegu, na pierwszym wirażu) nie miał żadnego wpływu na ostateczny wynik.

Z trójki żużlowców toruńskiego klubu największe powody do zadowolenia miał Greg Hancock. Drugie miejsce, niezły występ, powrót na fotel lidera cyklu GP i praktycznie zapewnienie sobie tytułu mistrza świata (po raz czwarty w karierze) - każdy by się cieszył. Choć Greg... nie do końca.

- Wolałbym, żeby wszystko odbyło się w sportowej walce, w tu skorzystałem na feralnym wypadku Jasona Doyle’a - narzekał Amerykanin.

Faktycznie - do Australijczyk przecież jechał po - pewne, wydawałoby się - zwycięstwo w cyklu. Jeszcze raz okazało się jednak, że żużel bywa okrutny. Szkoda Doyle’a, bo druga taka okazja może już mu się nie przytrafić.

Sprawa mistrzostwa wydaje się być rozstrzygnięta. Doyle, o ile nie wystartuje w Melbourne, może spaść nawet poza podium! Jego przewaga nad trzecim w klasyfikacji Taiem Woffindenem wynosi tylko osiem punktów, a nad czwartym Bartoszem Zmarzlikiem - 10.

Zmarzlik ma z kolei realne szanse, by w debiucie w Grand Prix zdobyć medal. Nawet jeśli nie uda mu się wyprzedzić Doyle’a, to może zrobić to z Woffindenem. Dwa punkty straty do mało przekonującego ostatnio obrońcy tytułu, to naprawdę niewiele.

Ciekawie zrobiło się też w walce o miejsce w ósemce. Wystarczy spojrzeć na klasyfikację na miejscach 6.-11.: 6. Pawlicki - 91, 7. Janowski - 85, 8. Lindgren - 82, 9. Iversen - 79, 11. Lindbaeck - 79. 22 października, na ostatnim turnieju w Melbourne, będą emocje!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska