<!** Image 3 align=none alt="Image 224698" sub="- Czujemy się naciągani - mówi Paweł Peitler, mąż Marzeny Krępej, z którą wynajął mieszkanie w Toruniu
Fot.: Jacek Smarz">
Szlachetna zasada, na którą powołuje się pośrednik w przypadku rodziny ze Szczecina, nie zadziałała. Klienci mówią, że próbuje się ich naciągnąć na koszty. Pośrednik - że doszło do nieporozumienia.
Oferta była wyjątkowo atrakcyjna. Za 700 zł odstępnego para ze Szczecina z dwójką dzieci wynajęła przez biuro nieruchomości Alfa Investment trzypokojowe mieszkanie w Toruniu na Podgórzu.
Rodzina zdecydowała się, bo było tanio, warunki dobre, a dzieci miały blisko do szkoły. <!** reklama>
- Ze względu na dzieci od początku zależało nam na długoterminowej umowie, co najmniej na rok z możliwością przedłużenia - podkreśla Marzena Krępa.
Firmie zapłaciła 860 zł. Przyznaje, że to sporo, zważywszy że ofertę sama znalazła na stronie firmy. - Tyle kosztował przekazany kontakt do właścicielki mieszkania i sporządzenie umowy najmu - dodaje.
Wpadka czy zagrywka?
Problemy zaczęły się, gdy po trzech miesiącach właściciel oznajmił, że „mieszkanie będzie sprzedane”. Do końca grudnia rodzina musi się wyprowadzić.
Od tego momentu wersje stron - pośrednika i rodziny - mocno się różnią.
- Zastrzegłam w biurze, że nie stać nas na kolejną prowizję, że w związku z tak nagłym rozwiązaniem umowy oczekujemy pomocy w znalezieniu innego mieszkania - kobieta twierdzi, że od „pani Natalii”, agentki zajmującej się jej sprawą, usłyszała, że to nie jest problem biura. „Pani Natalia” ostatecznie skierowała klientów do szefa.
- Od jedenastu lat, gdy istnieje biuro, obowiązuje w naszej firmie honorowa zasada przy długoterminowych umowach. Gdy jedna ze stron rezygnuje przed upływem pół roku, firma szuka innego klienta w ramach uiszczonej prowizji - twierdzi Paweł Dawidowicz, właściciel biura nieruchomości Alfa Investment.
Szlachetna zasada w przypadku rodziny ze Szczecina z jakichś powodów jednak nie zadziałała.
- Doszło do nieporozumienia - właściciel najpierw twierdzi, że rodzina oczekiwała mieszkania równie taniego, a takiego pośrednik nie ma. Gdy przedstawiamy wersję klientów, że nigdy nie doszło do etapu rozmów o ofertach, mężczyzna sięga po mocniejszą amunicję: - Trudno rozmawia się z rozhisteryzowaną osobą - mówi o klientce, z którą o tym konkretnym problemie dotąd... nie rozmawiał. - Zajmę się sprawą - obiecuje na koniec.
Biznes to biznes
Historię relacjonujemy zaprzyjaźnionym pośrednikom obrotu nieruchomościami.
- Klasyka - słyszymy. - Rozwiązywanie umów po dwóch-trzech miesiącach to zmora nie tylko toruńskiego rynku, uciekają jednak głównie najmujący. Wiele biur bez skrupułów kasuje klientów raz jeszcze.
Powód? - Zysk. Konkurencja na toruńskim rynku jest olbrzymia.
W Toruniu według szacunków pośredników jest około stu biur nieruchomości, część z nich sztywno trzyma się litery prawa.**
- Obowiązuje jasna zasada: pośrednik jest jak biuro matrymonialne, wykonuje konkretną usługę. Nie bierze odpowiedzialności za to, że wymarzony mąż zaczyna bić żonę - twierdzi toruński pośrednik z dużym doświadczeniem.
Radzi pociągnąć do odpowiedzialności właścicielkę mieszkania, domagać się rekompensaty, np. zwrotu prowizji.
Co ciekawe, przyznaje jednak, że zawsze w takich wypadkach idzie klientowi na rękę, choć wie, że będzie na tym stratny. Robi to z przyzwoitości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?