Irlandczycy nie zdążyli z autostradą

Irlandczykom z firmy SRB nie udało się do wczoraj wykazać zaawansowania robót na przejętym przez nich niedawno odcinku autostrady A1 między Toruniem a Kowalem.

<!** Image 3 align=none alt="Image 194974" sub="Budowa autostrady A1 w Brudnowie około 10 kilometrów za Ciechocinkiem w stronę Włocławka [Fot.: Jacek Smarz]">Czy więc ta inwestycja opóźni się jeszcze bardziej?

We wtorek, 14 sierpnia, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wezwała wykonawcę - konsorcjum irlandzkich firm SRB i John Sisk&Son do naprawy sytuacji na dwóch kujawsko-pomorskich odcinkach A1, w ramach kontraktowej klauzuli 15.1. Stało się tak po dwudniowych rozmowach dyrektora generalnego dróg publicznych i autostrad oraz Johna Siska, właściciela firmy SRB. Opóźnienie na budowie autostrady do Kowala sięga już czterech miesięcy, a problemy rozpoczęły się w czerwcu. Irlandczycy, którzy wcześniej byli podwykonawcami, przejęli inwestycję wobec upadku spółki PBG.<!** reklama>

Przez GDDKiA zostali zobowiązani m.in. do wykonania na jednej jezdni autostrady 2,5 km podbudowy z betonu asfaltowego w pełnej grubości warstwy w terminie ostatecznym do 22 sierpnia, zabetonowania czterech obiektów oraz przedstawienia programu naprawczego, uwzględniającego m.in.: prowadzenie prac w trybie dwuzmianowym, tj. w godzinach 6-22, na całym froncie robót budowlanych, a tam, gdzie jest to możliwe, zapewnienie ciągłości pracy w systemie całodobowym przez 7 dni w tygodniu, a także przyjęcia organizacji pracy, która zapewni wykonywanie robót na wszystkich dostępnych odcinkach. Dotychczas irlandzka firma prowadziła prace maksymalnie do godziny 18.

Wczoraj było jasne, że Irlandczycy nie wywiążą się ze zobowiązania. Na przykład na fragmencie Czerniewice-Brzezie wykonawca ułożył 400 metrów warstwy podbudowy bitumicznej pod autostradę, ale to zaledwie 16 procent długości odcinka (2,5 km), na którym to zadanie miał wykonać.

W środę nikt oficjalnie nie chciał komentować sytuacji na budowanej autostradzie.

- Irlandczycy mieli czas na spełnienie żądań inwestora do północy ze środy na czwartek - stwierdził jedynie Tomasz Okoński, rzecznik prasowy bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Tyle że nie było żadnych szans, by do północy Irlandczycy się wywiązali ze zobowiązania.

Nieoficjalnie natomiast dotarliśmy do informatora, który stwierdził, że wobec braku wykonania ustalonych zadań, inwestor - GDDKiA - może zastosować klauzulę 16.1 - czyli wypowiedzenie zawartej umowy. To zaś oznaczałoby kolosalne kary dla dotychczasowego wykonawcy oraz rozpisanie przetargu na znalezienie nowego.

- Zarząd SRB Civil rozważa wydanie komunikatu - mówi Adriana Kondratowicz z firmy obsługującej medialnie irlandzkiego wykonawcę.

Druga strona może powiedzieć, że GDDKiA postawiła wygórowane żądania, a wykonawca starał się im sprostać. O ile, jak wynika z raportu GDDKiA, 14 sierpnia na odcinku Czerniewice-Brzezie nie pracował nikt, o tyle 16 sierpnia na budowie pracę wykonywało 180 ludzi i 46 maszyn. Następnego dnia na budowie pojawiło się 217 pracowników. Nie rozpoczęły się natomiast prace w zakresie m.in.: wykonania podbudowy zasadniczej z betonu asfaltowego w zakresie jednej jezdni autostrady na 2,5-kilometrowym odcinku, wykonawca nie przedstawił programu naprawczego, uwzględniającego rozpoczęcie prac w systemie dwuzmianowym oraz przyjęcia organizacji pracy zapewniającej wykonanie robót na dostępnych odcinkach.

Tak czy owak z odcinkiem A1 od Torunia w kierunku południowym jest wielki problem. Jeśli GDDKiA faktycznie wypowie umowę Irlandczykom i ogłosi nowy przetarg na wykonawcę, na autostradę poczekamy kolejne miesiące. A według pierwotnego terminu powinna zostać otwarta we wrześniu tego roku.