Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak prezesi córkami się dzielili

Grażyna Ostropolska
Jeden z najstarszych zakładów przemysłowych w Kujawsko-Pomorskiem, Belma S.A. ma patenty na miny, granaty i miotacze. Mogłaby też opatentować swój sposób na prywatyzację, w której szczególną rolę odgrywa... posag dla prezesów.

Jeden z najstarszych zakładów przemysłowych w Kujawsko-Pomorskiem, Belma S.A. ma patenty na miny, granaty i miotacze. Mogłaby też opatentować swój sposób na prywatyzację, w której szczególną rolę odgrywa... posag dla prezesów.

<!** Image 2 align=none alt="Image 175732" sub="Tadeusz Łabęcki z firmy „Visła” (na zdjęciu) oraz inni kontrahenci Belmy-Narzędzia czują się oszukani przez zarząd upadłej spółki i powiadamiają prokuraturę
o wyłudzeniu
od nich towarów / Fot. Tymon Markowski">Pierwsza prywatyzacja w Belmie SA przechodzi bez większych emocji. Jest rok 2000. Prezes Kazimierz Kurkiewicz wydziela część firmy, związaną z produkcją sygnałów dźwiękowych, wnosi ją aportem do spółki córki - Fer-Belmy i staje na jej czele. Aport Belmy matki (grunty, maszyny, laboratoria, materiały) zostaje wyceniony na 4,8 mln zł, niemiecki wspólnik Fer Fachrzengelektrik GmbH wnosi maszyny i urządzenia warte 7,1 mln zł oraz 81 tys. zł gotówką.

<!** reklama>- Chciał sobie prezes zwiększyć emeryturę - tak współpracownicy kwitują ucieczkę Kurkiewicza do spółki córki. Prezes ma wtedy 66 lat i rzeczywiście dwa lata później przechodzi w stan spoczynku. Głębsza refleksja przychodzi, gdy Fer-Belma Spółka z o.o. przez trzy kolejne lata przynosi

kilkumilionowe straty.

To powoduje, że Belma matka musi, zgodnie z ustawą o rachunkowości, przeszacować swoje udziały w spółce córce (40 proc.) i wykazać 2 mln zł strat w bilansie za 2002 r., a banki natychmiast podnoszą jej oprocentowanie i żądają wyższych zabezpieczeń kredytów.

Emocje rosną, gdy w 2004 r. Fer -Belma po raz pierwszy przynosi zysk - ponad 4 mln zł i właśnie wtedy (w kwietniu 2005 r.) Belma SA zbywa swoje udziały w tej spółce niemieckiemu wspólnikowi za... 2,4 mln zł, czyli połowę wniesionego aportu.

<!** Image 3 align=none alt="Image 175732" sub="W Belmie SA i sprywatyzowanych spółkach córkach pracują setki ludzi. Belma matka na tle swoich dzieci, np. spółki BAS, wygląda jak uboga krewna. / Fot. Tymon Markowski">- Co to za biznes? - padają pytania. Ciche, bo pracownicy Belmy wiedzą, czym grozi wtykanie nosa w cudzy interes. Dla Fer-Belmy ten interes kończy się happy endem. Po odcięciu się od Belmy spółka rok w rok przynosi zyski, a w 2008 r. zmienia nazwę na Truck Lite Europe.

Druga prywatyzacja wyzwala znacznie większe emocje. Przewodzi jej kolejny prezes Belmy SA, Jacek Kurkus. To on, jako członek Rady Nadzorczej Fer-Belmy powoływał Kazimierza Kurkiewicza na prezesa tej spółki i przejął po nim szefowanie Belmie SA.

<!** Image 4 align=none alt="Image 175732" sub="Tylko tyle zostało
po firmie Belma - Narzędzia
po sprzedaży przez syndyka maszyn">Nowy prezes działa wedle sprawdzonego schematu. Wydziela z przedsiębiorstwa zakład obróbki blach (jego wyroby stanowią 60 proc. całej sprzedaży Belmy) i w sierpniu 2001 r. wnosi go aportem do spółki córki, zawiązanej z niemiecką firmą EFB Elektronik GmbH. Przyjmuje ona nazwę Belma Accessories Systems (BAS). Niemiecki wspólnik obejmuje w niej 51 proc. udziałów o wartości ponad 6 mln zł, Belma SA wnosi 5,7 mln zł aportem (m.in. 3,2 ha zabudowanych gruntów i maszyny).

Kontrowersje budzi fakt, że miesiąc przed rejestracją spółki prezes Belmy SA, Jacek Kurkus i członek zarządu, Piotr Ślużyński, powołując się na zaktualizowaną wycenę aportu, podejmują uchwałę o zmniejszeniu wartości wkładów wnoszonych przez wspólników.

- I tak m.in. wartość nowej malarni proszkowej Belmy, wycenionej w czerwcu 2000 r. na 2 130 000 zł, spada w lipcu 2001 r. do 1 430 000 zł - mówią ci, którzy śledzili prywatyzację.

Nikogo już nie dziwi, że do zarządu BAS wchodzi Piotr Ślużyński, a tuż po nim (w marcu 2002 r.) na fotel prezesa spółki córki przesiada się Jacek Kurkus. Szok w Belmie wywołuje dopiero nagłe

uwłaszczenie prezesa.

5 września 2002 r. Jacek Kurkus i Piotr Ślużyński wnioskują do Belmy SA, by ta zbyła udziały w BAS niemieckiemu wspólnikowi. Są skuteczni, bo 3 tygodnie później Niemcy finalizują umowę wykupu udziałów w 3 ratach (do lipca 2004 roku). Po roku spółka BAS znowu koryguje wpis w KRS, bo zmieniają się jej wspólnicy.

<!** Image 5 align=none alt="Image 175732" sub="Część urządzeń zabrały firmy leasingowe, a w opuszczonym budynku zostały maszyny starej generacji">13 grudnia 2003 r. Jacek Kurkus zawiadamia zarząd BAS o nabyciu połowy udziałów w tej spółce o wartości.... 7 437 708 zł. W aktach rejestrowych spółki jest odpis jego umowy z firmą EFB Elektronik GmbH z zamazaną informacją o sposobie zapłaty.

- Skąd Kurkus miał tyle milionów? - dziwią się w Belmie, gdzie uwłaszczenie byłego prezesa na majątku, który osobiście z firmy matki wydzielał, nie jest tajemnicą. Nie powinno też być tajemnicą, w jaki sposób to zrobił, bo parcelowany majątek Belmy SA należał w 85 proc. do skarbu państwa (od 2009 r. firma należy do grupy Bumar).

Chcieliśmy o to Jacka Kurkusa zapytać. Poinformowaliśmy pracownicę biura BAS o temacie publikacji, zostawiliśmy telefoniczny namiar i 10 dni bezskutecznie czekaliśmy na kontakt. Dlatego zamiast wypowiedzi prezesa cytujemy jego zeznanie z protokołu sądowej rozprawy z 13 stycznia 2010 roku, podczas której Jacek Kurkus występował jako świadek. Na pytanie, czy za udziały w BAS miał zapłacić dywidendą z przyszłych zysków tej spółki odpowiedział: „Kupiłem 50 proc. udziałów w spółce BAS od pana Schreittera, negocjując formę zapłaty. Dla długoterminowego inwestora, jakim jest pan Schreitter, była to kapitalna inwestycja. Ja wynegocjowałem zapłatę w czasie, a Schreitter wynegocjował oprocentowanie. Nie ustalaliśmy, z jakich środków zapłacę za udziały”.

Świadkiem w tej samej sprawie był też Herman Schreitter, który tak zeznał: „Pan Kurkus jest współwłaścicielem spółki od pierwszego dnia. Objął te udziały odpłatnie, ale nie wiem w tej chwili, za jaką kwotę. To, że Kurkus będzie działał operatywnie, było z góry ustalone (...) Ustaliliśmy, że będziemy obaj w zarządzie, już na samym początku, przy zakładaniu firmy”.

<!** Image 6 align=none alt="Image 175732" sub="Narzędziowcy z Belmy są dziś w cenie, natomiast maszyny, których używali - niekoniecznie / Fot. Tymon Markowski">Proces, w którym Jacek Kurkus i jego wspólnik z BAS występowali jako świadkowie, toczył się

w sprawie korupcji,

związanej z zakładaniem kolejnej spółki córki. Jest rok 2003. Nowy prezes Belmy SA, Jerzy M. (jest oskarżonym, więc nie podajemy jego nazwiska), zamierza wydzielić produkcję dla górnictwa i na jej bazie stworzyć spółkę z firmą BAS. Schemat prywatyzacji się nie zmienia. Belma SA ma wejść aportem, BAS z gotówką. Wszystko idzie składnie do 31 grudnia 2003 r. Wtedy to Jerzy M. spotyka na balu sylwestrowym właściciela firmy „B”, zainteresowanego spółką górniczą. Przyjeżdża on w styczniu do Belmy, ogląda produkcję i przygotowuje ofertę. Jest podobna do oferty BAS. Robi się gorąco, w rozmowach między Jerzym M. a Jackiem Kurkusem dochodzi do przesilenia i wtedy do Belmy wchodzi ABW, zawiadomiona o próbie korupcji.

Kto kogo korumpował, przez 6 lat ustalały prokuratura i sąd. Zapoznano się z wersją Jerzego M. i Jacka Kurkusa. Ten pierwszy twierdzi, że to jemu stawiano korupcyjne propozycje. Sugerował, że Kurkus obiecywał mu funkcję prezesa i 30 proc. udziałów w nowej spółce, pod warunkiem, że odprawi z kwitkiem konkurencję. Miał się podzielić udziałami z wiceprezesem Belmy SA, Przemysławem Wypijewskim, którego Kurkus widział w zarządzie spółki. Twierdzi, że podjął z nim grę i spytał przekornie: „A dlaczego nie 40 proc?”. Dla zachowania pozorów zgodził się na rozmowę z niemieckim wspólnikiem, ale do niego nie pojechał. Przejrzał dokumenty związane z wcześniej prywatyzowanym majątkiem, zebrał dowody na to, że poprzednie zarządy działały na szkodę Belmy SA i umówił się w tej sprawie z byłym szefem delegatury ABW w Bydgoszczy, Piotrem Lenartem. Spotkał się z nim oraz funkcjonariuszem S. 1 marca 2004 r. o 9.00 i w firmie tego nie krył. Zwołał 2 marca wiec i poinformował pracowników Belmy SA o podejrzeniu wyprowadzania pieniędzy ze spółki, a potem powiadomił o tym prokuraturę. Wywołało to u jego przeciwnika Jacka Kurkusa reakcję zwrotną i to on oskarżył go o korupcję.

- W oparciu o fałszywe zeznania - twierdzi Jerzy M. i przedstawia się jako

ofiara intrygi.

Wersji przedstawionej przez Jerzego M. zdecydowanie zaprzeczają Jacek Kurkus i wiceprezes Belmy SA, Przemysław Wypijewski. Prezes BAS przekonywał sąd, że sprawa utworzenia spółki górniczej była już dogadana, gdy niespodziewanie prezes Belmy SA, Jerzy M., zmienił taktykę. Spotkał się z nim i zażądał korzyści w zamian za sfinalizowanie umowy. Chciał zostać dożywotnim prezesem i żądał 40 proc. udziałów w nowej spółce. Tłumaczył, że jest prezesem Belmy SA z klucza politycznego i jego los w tej firmie jest niepewny. W zanadrzu miał ofertę firmy B., co zabrzmiało jak szantaż. Kurkus zeznał, że był tą propozycją zszokowany, rozmawiał o niej z niemieckim wspólnikiem, a potem spotkał się z M. i oznajmił mu, że pan Schreitter nie będzie kontynuować prywatyzacji na takich warunkach. Zrobił to w obecności świadka Przemysława Wypijewskiego.

Niedawno sąd uznał, że wina Jerzego M. nie budzi wątpliwości i wymierzył mu rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata. Sędzia pisze uzasadnienie wyroku, a pan M. dalej twierdzi, że jest niewinny i zapowiada wniesienie kasacji. Korupcyjna afera zablokowała powstanie górniczej firmy. Teraz Belma SA ma poważne kłopoty z inną spółką córką - 10-letnią Belmą-Narzędzia, o której mówi się, że nie jest od matki, tylko

od macochy,

bo pozwolono jej upaść. Upadek był gwałtowny. Przez ostatnie lata spółka, w której Belma SA ma 99 procent udziałów, przynosiła niewielkie zyski. W czerwcu ub.r. zmieniono jej zarząd i cztery miesiące później ogłoszono upadłość. Kontrahenci byli w szoku.

- Jeszcze we wrześniu Belma-Narzędzia brała od nas faktury, a w sierpniu prezes Jacek Szczutkowski zapewniał, że jest wypłacalna - twierdzi Tadeusz Łabęcki, wiceprezes Bydgoskiej Hurtowni Narzędzi „Visła”, która utopiła w upadłej spółce 70 tys. zł.

W podobnej sytuacji jest firma Konek PSN , której wierzytelność przekracza 100 tys. zł. - Krótko przed ogłoszeniem upadłości byłem na spotkaniu z prokurentem spółki, Przemysławem Wypijewskim, który mnie przekonywał, że firma ma przejściowe kłopoty i na pewno z nich wyjdzie, pod warunkiem, że nie przerwę dostaw - wspomina prezes Tadeusz Konek.

- Mnie też Wypijewski obiecywał, że spółka wszystkie zaległości spłaci, a ja mu wierzyłem, bo jest głównym finansistą Belmy SA - mówi Jan Adersohn z firmy Mod-em, której wierzytelność przekracza 200 tys. zł. - W końcu września wzięli od nas fakturę, a w październiku wnieśli o upadłość Belmy-Narzędzi.

- Kłamano w żywe oczy! - oceniają poszkodowani kontrahenci i zawiadamiają prokuraturę o świadomym wyłudzeniu od nich towarów przez zarząd spółki Belma-Narzędzia. Z sądowego postanowienia o upadłości dowiadują się, że majątek dłużnika wyceniony jest na 3 374 920 zł, a jego zobowiązania na 2 189 901 zł. Czytają, że „przewidywane koszty postępowania upadłościowego wyniosą 870 tys. zł” i są w szoku.

- Dlaczego takie ogromne? - pytają. Jeszcze wierzą, że i dla nich coś zostanie, ale w kwietniu nadzieja znika. Syndyk ma problem ze sprzedażą zakładu w przetargu.

- Nic dziwnego, skoro daje enigmatyczne ogłoszenie: „Prawo zabudowanej nieruchomości gruntowej o pow. 1,276 ha oraz nieruchomości w postaci maszyn i urządzeń sprzedam” - komentują wierzyciele. Dochodzą ich słuchy, że na teren po upadłej Belmie-Narzędzia

ostrzy sobie zęby

sąsiadująca z nią spółka BAS. W marcu piszą do prokuratury: „Wiemy, że oferenci zainteresowani fragmentami upadłej spółki są zniechęcani przez syndyka, który im tłumaczy, że szuka oferenta na cały majątek. Takie działania muszą doprowadzić do tego, że jedynym oferentem stanie się spółka BAS, która w końcu kupi nieruchomość po znacznie zaniżonej cenie”.

- I tak się stało - mówią wierzyciele. - Syndyk dostał od sędziego zgodę na sprzedaż majątku dłużnika z wolnej ręki, firma BAS złożyła ofertę jego zakupu za 1 050 000 zł, czyli jedną trzecią wartości, a my, niestety, okazaliśmy się prorokami - konstatuje Tadeusz Łabęcki z „Visły”.

Ofertę w imieniu BAS złożył syndykowi prezes Jacek Kurkus. Próbował go przekonać, że nie uzyska wyższej kwoty za halę z jednoszybowymi oknami i podłogą z drewnianych bali, a stare maszyny z byłej NRD „to absolutny skansen i nikt ich nie kupi powyżej ceny złomu”.

- W tym skansenie produkowano prototypowe, specjalistyczne narzędzia, m.in., do produkcji samochodów. Były tylko dwie takie narzędziownie w Polsce - oburzają się byli pracownicy spółki. Z pozyskaniem nowej pracy nie mieli problemu, bo doświadczeni narzędziowcy są w cenie. Tylko spółki im żal...

Belma-Narzędzia

Najpierw spółka córka straciła gwarancje od spółki macochy, potem... wiarygodność

Syndyk masy upadłości spółki Belma-Narzędzia, Eugeniusz Sprengel, przyznaje, że oferta BAS z 20.04. br. jest jedyną: - Od lutego były 3 ogłoszenia w ogólnopolskiej prasie dotyczące zakupu całego przedsiębiorstwa za 2,5 mln zł i nikt się nie zgłosił - twierdzi.

Już wiadomo, że wierzyciele nie zostaną w pełni zaspokojeni. Syndyk dostał pozwolenie na sprzedaż majątku z wolnej ręki i zbywa teraz maszyny. Pozyskał już za nie 330 tys. zł, liczy, że sprzeda kolejne za 76 tys. zł. Postępowanie upadłościowe ma być tańsze niż przewidziano w sądowym postanowieniu. - Wyniesie 410 tys. zł, pod warunkiem, że sprzedam obiekt przed nadejściem zimy - zastrzega syndyk. Jaki procent należności dostaną wierzyciele IV grypy, tacy, jak „Visła”, „Mod-em” czy Konek - nie wiadomo.

Prokuratura powołała biegłego, który do 13.09. ma zbadać, kiedy zarząd Belmy-Narzędzi winien był złożyć wniosek o upadłość. To pozwoli ustalić, czy doszło do świadomego wyłudzania towaru od kontrahentów. - Wszystkie firmy znały naszą sytuację, wiedziały, że jest program naprawczy i jak się uda, dostaną zaległe zapłaty - zapewnia Jacek Szczutkowski, prezes upadłej spółki. Nie czuje się winny wyłudzania towaru od kontrahentów, a nagły upadek spółki tłumaczy tak: - Wypowiedziano nam kredyt i leasing na maszyny, gwarantowane przez głównego udziałowca, Belmę SA, i trzeba było przerwać pracę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska