Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Strześniewski - do toruńskiego samorządu z biznesu

Krzysztof Lietz
Gdy Janusz Strześniewski trafił do magistratu, od razu został wybrany na stanowisko wiceprezydenta Torunia i piastował je przez ponad 8 lat
Gdy Janusz Strześniewski trafił do magistratu, od razu został wybrany na stanowisko wiceprezydenta Torunia i piastował je przez ponad 8 lat Adam Zakrzewski
Udało mi się zbudować zespół, który lubił się nawet prywatnie. Tak jest do dziś - mówi Janusz Strześniewski, były radny i były wiceprezydent Torunia.

Janusz Strześniewski zanim znalazł się w samorządzie Torunia, zajmował się biznesem, a konkretnie handlem. Miał kilka sklepów w mieście. Aktywnie działał też w Fundacji Pomocy Samotnym Matkom. Gdy trafił do magistratu, od razu został wybrany na stanowisko wiceprezydenta Torunia. Zajmował je przez ponad 8 lat. Później, jak wspomina, skończyła się praca w zarządzie miasta, ale jeszcze przez 4 lata zasiadał w Radzie Miasta Torunia. Rozbrat z samorządem wziął z własnej woli w 2006 roku. Nie kandydował na kolejną kadencję.

- Moja przygoda z toruńskim magistratem rozpoczęła się od sukcesu, jaki w wyborach samorządowych w 1994 r. odniósł Komitet Wyborczy Alicji Grześkowiak - mówi Janusz Strześniewski. - Nieskromnie powiem, że byłem tym, który chyba najmocniej namawiał ówczesną panią senator do założenia własnego komitetu wyborczego. To był strzał w dziesiątkę. Wprowadziliśmy do Rady Miasta sporą grupę naszych kandydatów i nieoczekiwanie zaproponowano mi funkcję wiceprezydenta. Rada Miasta to przegłosowała, bo wówczas to ona wybierała prezydenta, jego zastępców i członków zarządu miasta.

**

Zobacz także**

Zobacz galerię: Anna Kulbicka-Tondel w kuchni "COOL w kuchni"

Okres piastowania funkcji wiceprezydenta Torunia nasz rozmówca ceni sobie głównie dlatego, że - jak twierdzi - udało mu się zbudować fajny zespół ludzi, z którymi do dzisiaj utrzymuje kontakty. - Lubiliśmy się nie tylko służbowo, ale też prywatnie - podkreśla. - W roku 2006 zszedłem z własnej woli z samorządowej sceny. Zawsze podobały mi się słowa piosenki: „trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym”.

Jeszcze w czasie urzędowania w magistracie Janusz Strześniewski angażował się w sport motorowy. Szczególnie karting, który uprawiał jego syn Jakub. Po opuszczeniu magistratu działał w Polskim Związkiem Motorowym, kierował polskim kartingiem, był też wiceprezesem PZMot.

- Przez cztery lata praktycznie siedziałem w Warszawie - mówi. - Jeszcze teraz jestem przewodniczącym rady nadzorczej bydgoskiego oddziału PZMot.

Janusz Strześniewski wrócił później do biznesu. Przez rok był w zarządzie toruńskiej firmy Nomet. Potemj pracował w Unibaksie, którego był udziałowcem. - Zajmowałem się tam produkcją włókniny - wspomina. - W pewnym momencie odszedłem z Unibaksu i założyłem własną firmę - najpierw jedną, potem drugą i trzecią.

Rozmawiamy w jednej z nich, o nazwie Kaja. - Wszystkie spółki są nasze, rodzinne - mówi Janusz Strześniewski. - Prowadzę je wspólnie z synem Kubą. Jedna zajmuje się produkcją włókniny, druga to szwalnia, a trzecia wynajmuje pościel do hoteli.

Nasz rozmówca ma żonę Katarzynę. Nie doczekał się jeszcze, nad czym ubolewa, wnuków.

**

Czytaj także: Bogdan Major. Przywrócił insygnia Torunia**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska