Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KO „Biolog” i TW „Leszek” to rektor?

Małgorzata Oberlan
Krzysztof Grodziewicz prokurator Biura Lustracyjnego IPN w Gdańsku (z lewej), dopytywał wczoraj świadka Grzegorza F. o kulisy jego spotkań z profesorem Janem Kopcewiczem i teczkę personalną KO „Biologa”.
Krzysztof Grodziewicz prokurator Biura Lustracyjnego IPN w Gdańsku (z lewej), dopytywał wczoraj świadka Grzegorza F. o kulisy jego spotkań z profesorem Janem Kopcewiczem i teczkę personalną KO „Biologa”. Jacek Smarz
Oskarżony o zatajenie współpracy z bezpieką były rektor UMK prof. Jan Kopcewicz nie pamięta spotkań z esbekiem Grzegorzem F. Ten je pamięta, ale ... rozmaicie.

Na trzeciej rozprawie procesu prof. Jana Kopcewicza sąd drążył, kiedy kluczowy świadek minął się z prawdą

- Albo wczoraj i dziś w sądzie, albo u prokuratora powiedział pan nieprawdę. Jaka jest przyczyna tych rozbieżności? - dopytywała wczoraj sędzia Justyna Kujaczyńska-Gajdmowicz byłego esbeka Grzegorza F.

67-letni pan F. to kluczowy świadek w procesie lustracyjnym prof. Jana Kopcewicza. W listopadzie 2016 roku, przed prokuratorem IPN zeznał, że rejestracja naukowca jako TW „Leszka” była rzeczywista, a współpraca z nim owocna. W środę w Sądzie Okręgowym w Toruniu diametralnie zmienił zeznania. Stwierdził, że prof. Kopcewicza zarejestrował jako TW fikcyjnie i odbywał z nim „jawne spotkania w gabinecie na wydziale BiNOZ”. Tej wersji starał się też trzymać na wczorajszej, trzeciej już rozprawie procesu.

Konsul Hodai i inni
Z dokumentów oddziałowego Biura Lustracyjnego w Gdańsku wynika, że w lutym 1978 r. prof. Jan Kopcewicz zarejestrowany został jako kandydat na tajnego współpracownika (KTW). W roku 1979 - jako kontakt operacyjny „Biolog” (przez esbeka Grzegorza F., który dziś nie pamięta okoliczności tej rejestracji). W roku 1982 natomiast - jako TW „Leszek”. Okoliczności tej rejestracji Grzegorz F., jak dziś zapewnia, pamięta dobrze, bo były szczególne. Rejestrował naukowca fikcyjnie, na polecenie pułkownika Zygmunta Grochowskiego, ówczesnego szefa bezpieki w Toruniu.

Czytaj też: "Pierwszy Kontakt". Rusza sprzedaż biletów

Grzegorz F. był kierownikiem tzw. sekcji amerykańskiej w toruńskim kontrwywiadzie. Prof. Kopcewicz, wyjeżdżający na staże do USA, miał być dla niego źródłem informacji o zagranicznych dyplomatach. Szczególnie - o amerykańskim konsulu z Poznaniu, o nazwisku Hodai (był to Amerykanin japońskiego pochodzenia). Ale nie tylko o nim...

- Po zarejestrowaniu pana Jana Kopcewicza jako TW „Leszka” moje spotkania z nim nie różniły się od tych, jakie odbywałem z nim jako z KO „Biologiem”. Był to rektor, do którego zawsze mogłem się zwrócić o potwierdzenie bądź przekazanie jakiejś informacji o cudzoziemcach - zeznał wczoraj Grzegorz F.

Pod naporem pytań sędziego Piotra Szadkowskiego świadek przyznał jednak, że - jego zdaniem - jawne spotkania w gabinecie profesora zawierały treści tajne. Dla całego procesu to stwierdzenie istotne.

O jaką współpracę chodzi
- Świadomy i tajny kontakt z bezpieką oraz tajne przekazywanie informacji to elementy, które wyczerpują ustawową definicję współpracy. Profesor Kopcewicz miał świadomość, że spotyka się z funkcjonariuszem SB i że informacje z tych rozmów mogą być wykorzystane operacyjnie - mówi Krzysztof Grodziewicz, prokurator Biura Lustracyjnego IPN w Gdańsku.

Jak zatem winien na początku lat 80. postępować rektor uniwersytetu? - Nie powinien rozmawiać z funkcjonariuszem SB w gabinecie. Winien wszystko załatwiać drogą jak najbardziej formalną, najlepiej na piśmie - twierdzi prokurator Grodziewicz.

Przeczytaj także: Kolejny konkurs na dyrektora Teatru Horzycy

Prof. Jan Kopcewicz tymczasem od początku procesu nie kryje, że miał kontakty z funkcjonariuszami MO, SB, prokuratorami. Ba, sam podkreśla, że musiał być dla nich dostępny 24 godziny na dobę. Tego wymagało, jego zdaniem, dobro uczelni.

- Nie sądziłem, że wszystkie te kontakty (także te dotyczące wyciągania studentów z więzień w czasie stanu wojennego) mieszczą się w definicji „współpracy”. Nadal zresztą z taką definicją, prezentowaną przez prokuratora IPN, się nie zgadzam - mówi naukowiec.

Jego postawa wobec kluczowego świadka Grzegorza F. delikatnie jednak uległa zmianie. Na początku procesu twierdził, że kompletnie go nie kojarzy. Wczoraj zeznał, że „nie poznaje, ale nie wyklucza, że się z nim spotykał”.

Laurka od Andrzeja W.
Wczoraj sąd przesłuchał jeszcze kolejnego świadka - 69-letniego Andrzeja W., byłego esbeka i oficera wywiadu w Toruniu. Z wykształcenia matematyk i fizyk pracę zawodową zaczynał jako nauczyciel LO w Nowym Mieście Lubawskim. Potem związał się z bezpieką. Do Torunia trafił zaraz po stworzeniu woj. toruńskiego (1975 r.).

Andrzej W. niewiele wniósł do sprawy. Zeznał, że nie pamięta funkcjonariusza Grzegorza F., a prof. Kopcewicza zna z gazet i telewizji. Wystawił mu jednak w sądzie laurkę.

- Osoba Jana Kopcewicza jest mi bardzo dobrze znana. To człowiek o wysokich kwalifikacjach naukowych i menadżerskich; i człowiek o wielkich zasługach dla uniwersytetu. To wszystko - zeznał pytany o naukowca.

Dodał, że na terenie UMK „prawdopodobnie była ulokowana agentura, tak jak obecnie. Najcenniejsza agentura nie była rejestrowana”.

NowosciTorun

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska