Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koci problem na Urzędniczej. Ludzie mają już dość

Justyna Wojciechowska-Narloch
Pani Dorota zajmuje się ósemką środowiskowych kotów na Podgórzu. To się bardzo nie podoba jej sąsiadom
Pani Dorota zajmuje się ósemką środowiskowych kotów na Podgórzu. To się bardzo nie podoba jej sąsiadom Jacek Smarz
Podrapana karoseria kilku aut, zdewastowany skwerek i chodnik zajmowany bezczelnie do wylegiwania się - takich ciężkich przewinień dopuszczają się koty przy ul. Urzędniczej 12. Większość mieszkańców ich nie chce, choć były tam od zawsze.

Czerwony, zadbany blok stoi w spokojnej okolicy na lewobrzeżu. Spokój to jednak tylko pozory, bo pomiędzy mieszkańcami budynku a lokatorką z parteru - Dorotą Kawał-kowską - trwa prawdziwa wojna. Chodzi o środowiskowe koty, którymi kobieta zajmuje się od kilku lat.

- Mam wrażenie, że nasze podwórko to miejsce wyjęte spod prawa, gdzie nie obowiązuje ustawa o ochronie zwierząt, a służby mundurowe są bezsilne - żali się pani Dorota, drobna szatynka po trzydziestce. - Kilka osób uparło się, żeby wykończyć mnie i koty. Nie przebierają przy tym w środkach.

Zobacz także: Biły, kopały i przypalały papierosem 13-latkę. Roksana trafiła do szpitala

Gwoździe na klombie

Kobieta opowiada, że od 2014 roku w tajemniczych okolicznościach zaginęło kilka kotów, co najmniej 6. Ostatnio czarno-biały Merlin, którego - jak udało się jej podsłuchać - wywieziono na poligon. W lipcu na podwórku przejechana została bura kotka. Dwa tygodnie wcześniej przeszła zabieg sterylizacji na koszt miasta. Kilkakrotnie pod rosnącym na podwórku bukszpanem nabijane były gwoździe i ostro zakończony drut - tylko po to, by koty się pokaleczyły. Na Urzędniczej wielokrotnie interweniowała policja i straż miejska. Kończyło się jednak na pouczeniach, a sprawcy tylko obrastali w piórka.

- Mam pod opieką 8 środowiskowych kotów. Na noc zamykam je w swoim szajerku. Mają tam legowiska i kuwetę. Miseczki po karmie myję i chowam, żeby nikomu nie przeszkadzały - opowiada pani Dorota. - Kiedy pojawił się zarzut, że koty załatwiają się do piaskownicy, koleżanka na własny koszt kupiła plandekę. Poleżała tam dwa tygodnie, nigdy jej nie zdjęto, bo jakoś nagle dzieci straciły zainteresowanie zabawą, a potem ktoś ją ukradł.

- W innych częściach Torunia środowiskowe koty nikomu nie przeszkadzają. Ludzie, jeśli nawet ich nie kochają, to po prostu tolerują - mówi pani Mariola, znajoma Doroty Kawałkowskiej z sąsiedniego bloku. - Tu mamy zmowę lokatorów przeciwko zwierzętom i ich karmicielce. Najgorsze jest to, że te koty były tutaj od zawsze. Kiedy zapchlone i chore buszowały w śmietnikach, nikomu to nie przeszkadzało. Problem zaczął się wtedy, gdy zajęła się nimi Dorota. Zaczęła leczyć, sterylizować i dokarmiać.

Czy jest się o co bić?

Koty są solą w oku przede wszystkim dla Andrzeja Pozorskiego, również mieszkańca parteru czerwonego bloku przy ul. Urzędniczej 12 na Podgórzu.

Postawny mężczyzna w średnim wieku ma im wiele do zarzucenia. Zaznacza przy tym kategorycznie, że nie jest przeciwnikiem zwierząt.

Zobacz także: Kolejne osoby wybudzone ze śpiączki

- Niszczą rabatkę z kwiatami, wchodzą na samochody i rysują lakier, leżą na chodniku uniemożliwiając przejście, załatwiają się na trawniku - wylicza pan Andrzej. - Nie chcę tu ich i koniec. Niech sobie je zabierają do schroniska, albo niech pani Dorota trzyma je sobie w domu.

Jedna z mieszkanek ul. Urzędniczej próbowała nam udowodnić, że koty zniszczyły jej lakier na masce leciwego lanosa. Pokazała zdjęcie, na którym jeden z podopiecznych pani Doroty wchodzi na jej auto. Rys jednak widać nie było. Zastanowienie wzbudza też tak broniony przez pana Andrzeja skwerek. To miejsce, gdzie rzeczywiście rosną kwiaty, ale w towarzystwie zielska. Czy jest więc o co kruszyć kopię?

- Nasze podwórko to nie jest miejsce dla kotów. Mamy tu czysto, ładnie i tak ma być. Nie życzymy sobie, by te zwierzaki przebywały na tym terenie - mówią mieszkańcy ul. Urzędniczej 12.

Zobacz także: Do szkoły tylko po śniadaniu [ROZMOWA]

Prawo chroni koty

Koty wolno żyjące to zwierzęta dzikie, które w myśl ustawy o ochronie zwierząt stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytu. Stanowią one stały element ekosystemu miejskiego. Nie są zwierzętami bezdomnymi, w związku z tym nie wolno ich wyłapywać, wywozić, ani utrudniać im bytowania w danym miejscu. Stwierdzić należy więc, że koty znajdujące się na terenach osiedli, jako zwierzęta wolno żyjące mają prawną ochronę. Do każdego z nas (w tym administratorów bloków i wspólnot mieszkaniowych) należy obowiązek zapewnienia im schronienia.

Niechętni kotom lokatorzy z ul. Urzędniczej 12 też mają swoje prawa. Ich mienie nie może być niszczone, a spokój zakłócany. Tak czy inaczej działania ludzi nie mogą być wymierzone przeciwko zwierzętom i nastawione na krzywdzenie ich. Czy w tej sytuacji uda się osiągnąć porozumienie? Do sprawy wrócimy.

NowosciTorun

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska