Kolęda w tym roku według nowych reguł? Niektórzy mogą być zaskoczeni, że ksiądz nie zapuka do drzwi

- Wytyczne z włocławskiej kurii mieliśmy takie, że decyzja zależy od wspólnoty parafialnej – mówi ks. Roman Żerkowski, proboszcz parafii Narodzenia NMP i Świętego Jana Apostoła i Ewangelisty we Włocławku.

A zatem podczas tegorocznych świąt będzie podobnie jak w ubiegłym roku: – W niektórych parafiach będzie na zaproszenie indywidualne, ale u nas akurat będzie tradycyjnie – mówi ks. Żerkowski. - Często zresztą, nawet jak obowiązują zaproszenia, i tak idziemy według starego schematu, bo nie każdy ma możliwość przyjść do kościoła i zgłosić.

Podobna zasadę dowolności stosować będzie archidiecezja gnieźnieńska: - Sposób i formę organizacji kolędy pozostawiamy decyzji proboszcza parafii – mówi ks. Remigiusz Malewicz, rzecznik archidiecezji. - W tej kwestii nie będą wydawane dodatkowe instrukcje kurialne.

Dowolność pozostawia również diecezja toruńska.

- Niektórzy pozostają przy wersji wypracowanej podczas kilku lat pandemii - na zaproszenie – wyjaśnia ks. Paweł Borowski, rzecznik toruńskiej diecezji. - Są parafie, w których proboszczowie już ogłosili, że będą odwiedzali wyłącznie tych, którzy zadeklarują wcześniej taką chęć. W wielu jednak wraca się do tradycyjnej formy – od drzwi do drzwi.

Powrót do formy tradycyjnej jest w założeniu ukłonem w kierunku osób starszych, które nie są w stanie wypełnić formularza w internecie, nie maja nikogo kto chciałby to za nie zrobić.

Parafie, które zdecydowały się na kolędy „na zaproszenie” apelują, żeby zadbać o sąsiadów.

- Wiem, że jest jedna parafia w naszej diecezji, gdzie praktykuje się msze święte w intencji mieszkańców danych ulic czy dzielnic – mówi ks. Borowski. - Kto chce, może przyjść sobie na mszę, wziąć wodę święconą, kredę, kadzidło i oznaczyć swoje mieszkanie symbolami religijnymi. A jeśli oprócz tej formy modlitwy chcemy, żeby kapłan odwiedził nas w domu, wierni umawiają się indywidualnie.

W większości parafii wiejskich kolędy odbywają się tradycyjnie, choć nie wszędzie, bo obraz współczesnej wsi szybko się zmienia. Często wsie podmiejskie to przedmieścia dużych miast, na których buduje się sporo nowych mieszkańców. W tych środowiskach kolęda „proszona” sprawdza się lepiej. Dzięki temu unika się niepotrzebnych spięć.

- Dyskomfort wpisany jest w nasze powołanie – zapewnia rzecznik toruńskiej kurii. - Problemem jest raczej to, że kolęda nie daje zwykle możliwości głębszej i dłuższej rozmowy. Kolęda „na zaproszenie”, kiedy ksiądz ma tylko kilka odwiedzin, daje komfort rozmowy. Ale przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby oprócz kolędy poprosić księdza po zakończonym okresie kolędowym na osobne spotkanie. Często dziś ten dystans pomiędzy rodzinami a kapłanami w parafiach jest mniejszy niż kiedyś.
Proboszczowie podkreślają, że przez to, że parafie stały się mniejsze, gdy po pandemii mniej ludzi powróciło do kościołów, relacje z wiernymi stają się bardziej osobiste. Parafianie nie mają oporów, żeby zaprosić księdza do domu. Jednak liczba księży maleje i w przyszłości prawdopodobny jest scenariusz, że ksiądz nie będzie w stanie odwiedzić wszystkich w ciągu miesiąca.

- Dla mnie kolęda to większości pozytywne doświadczenia – mówi ks. Borowski. - W tym roku rozpoczął się rok duszpasterski pod hasłem „Uczestniczę w życiu Kościoła”, więc kolęda to również okazja, żeby zachęcić ludzi do wejścia we wspólnoty, ruchy, pokazać im możliwości działania w Kościele.

Dodajmy, że w Toruniu w jednej z parafii kolędy rozpoczęły się sporo przed świętami Bożego Narodzenia. To parafia pod wezwaniem Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Wizyty duszpasterskie rozpoczęły się w niej 11 grudnia.