Kompletne dno czy efekty programu naprawczego we Włocławku?

Czarna seria w Szpitalu Wojewódzkim we Włocławku trwa. Najpierw opinią publiczną wstrząsnęła historia śmierci nienarodzonych bliźniąt, potem śmierci 2,5-letniego Oliwiera z dziesięciocentymetrowym guzem mózgu, teraz - pijanej położnej w pracy.
[break]
61-letnia Maria W. w minioną sobotę stawiła się do pracy w Izbie Przyjęć Oddziału Położniczo-Ginekologicznego na godz. 19.00. Była pijana. Jak się później okazała, miała 2 promile alkoholu we krwi. Ok. 19.20 jeden z pracowników zaalarmował dyrektora. Ten polecił kadrowej sprawdzić na miejscu, co się dzieje.
- Położna została nakryta, gdy prowadziła pacjentkę na USG. Była w stanie euforycznym. Odsunęliśmy ją od pracy, natychmiast zorganizowaliśmy zastępstwo i wezwaliśmy policję - relacjonuje Krzysztof Malatyński, dyrektor szpitala.
Mundurowi potwierdzili badaniem stan nietrzeźwości. Marii W. nie zatrzymali. - Nie było obaw, że np. będzie się ukrywać - tłumaczy Małgorzata Marczak, rzecznik włocławskiej policji. - Obecnie przesłuchujemy świadków i zabezpieczamy dokumentację. Kluczowe w tej sprawie będzie ustalenie, czy położna miała styczność z pacjentami. Jeśli tak, prokurator może postawić jej zarzuty popełnienia przestępstwa narażenia zdrowia i życia, za co grozi do 3 lat więzienia. Jeśli nie, w grę wchodzi popełnienie wykroczenia.
Maria W. pracowała we włocławskiej lecznicy od marca 1975 roku. Ostatnio, już jako emerytka, dorabiając na umowie-zleceniu. Jak nieoficjalnie zdradza personel, od dawna miała kłopoty z alkoholem. Często korzystała z urlopu na żądanie. Wczoraj dyrektor wszczął procedurę jej zwolnienia w trybie dyscyplinarnym.

- Nie będę rozmawiał z tą położną i słuchał jej tłumaczeń. Owszem, jej rodzina próbuje się ze mną kontaktować i prosić, bym jeszcze rozważył decyzję o zwolnieniu, ale nie widzę na to żadnych szans - mówi Krzysztof Malatyński.
W całej aferze widzi jeden pozytywny aspekt. Tydzień temu w Urzędzie Marszałkowskim ogłosił wdrażanie programu naprawczego dla lecznicy. Fakt, że pracownik zadzwonił do niego i poinformował o „euforycznej położnej” uznaje za pierwsze jego efekty. - To przełom. W szpitalu pęka zmowa milczenia - uważa dyrektor. - Jestem przekonany, że ten szpital da się zmienić, że za 2-3 lata wróci do czasów swej świetności. Absolutnie nie rozważam podania się do dymisji.
Co na to wszystko pacjentki oddziału ginekologiczno-położniczego? Wczoraj spotkaliśmy z różnymi, skrajnymi opiniami. - Ten szpital to kompletna patologia i powinien zostać zamknięty. Bez znajomości i łapówek niczego się tu nie załatwi. Rentę mam skromną, więc leczę się w Bydgoszczy - powiedziała nam pani Alina, pacjentka ginekologiczna w wieku dojrzałym. W podobnym tonie wypowiada się większość pytanych pań.
Z kolei oczekująca rozwiązania Paulina Łapska podkreślała, że „to” może zdarzyć się wszędzie. - Jedno dziecko już tutaj urodziłam i złego słowa nie powiem na personel - zaznaczyła.
Według nowego ordynatora Macieja Krajewskiego, liczba porodów nie spadła. Wzrosła za to liczba cesarskich cięć. - Na oddziale trwa wymiana kadry. Podołamy zmianom - zapewnił wczoraj na konferencji prasowej.

FAKTY
- W sprawie Szpitala Wojewódzkiego we Włocławku w prokuraturze toczy się obecnie 15 śledztw.
- 37 odrębnych postępowań toczy się w kierunku ewentualnych błędów w sztuce lekarskiej.
- Program naprawczy wdrażany jest w szpitalu od tygodnia.