Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto strzela i o co chodzi

Ryszard Warta
Ryszard Warta

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >Prawie równe ćwierć wieku temu, w styczniu 1987 roku, jako przedstawiciel młodzieży, do której dziś już, niestety, nie należę, oglądałem „Teleexpress”, zaczynający się wtedy o 17.15 piękną czołówką, zrobioną przez Yacha Paszkiewicza, artystę znanego w całej Polsce, a w Toruniu szczególnie. Nie pamiętam, czy tamto wydanie najpopularniejszego programu informacyjnego propagandowej peerelowskiej telewizji prowadził Wojciech Reszczyński, dziś wybitny znawca od dziennikarstwa niezależnego, czy może pani Fajkowska. Nieważne, nie ma to zresztą większego znaczenia.

<!** reklama>Tamten „Teleexpress” zapamiętałem dobrze, bo półgłówek odpowiedzialny za zredagowanie tego wydania zdecydował, by w całości pokazać materiał, który był wstrząsem dla widowni telewizyjnej w USA. Już tłumaczę, o co chodzi. Otóż poprzedniego dnia, niejaki Robert Budd Dwyer, skarbnik stanu Pensylwania, zwołał konferencję prasową. Ekipy telewizyjne stawiły się licznie, bo Dwyer był zamieszany w głośną wtedy aferę korupcyjną. Łysiejący, lekko otyły pan najpierw odczytał z kartki oświadczenie o swej niewinności, potem mówił o nagonce, w końcu z papierowej torebki wyjął rewolwer i strzelił sobie w usta. Zginął na miejscu. Kamery zarejestrowały strzał, fontannę krwi i osuwające się ciało. Konferencja była na żywo i ta wyjątkowo drastyczna scena poszła w eter. O wydarzeniu mówił cały świat, a nasz „Teleexpress” pokazał to w całości. Łącznie z tą krwią.

Nie była to pierwsza w historii telewizji śmierć na żywo. W oku telewizyjnych kamer Jack Ruby zastrzelił Lee Harvey Oswalda, telewizyjne kamery działały, gdy w 1981 roku dokonano wyjątkowo krwawego zamachu na prezydenta Egiptu, Anwara Sadata, polska telewizja w grudniu 1989 roku pokazała egzekucję Eleny i Nicolae Ceausescu. Samobójstwo Dwyera było jednak pierwszym zamachem samobójczym pokazanym z tak bliska i tak wielkiej widowni.

Nie wiem, czy to, co w poniedziałek zrobił płk Mikołaj Przybył, było nieudanym samobójstwem, udanym samookaleczeniem, demonstracją samobójczą czy może mistyfikacją. I chyba dziś jeszcze nikt tego tak naprawdę nie wie, choć jak zwykle takich, którzy już wiedzą na pewno, nie brakuje. Poseł Zbigniew Girzyński w wywiadzie dla „Super Expressu” kategorycznie stwierdza że była to mistyfikacja i dowodzi: „Nie znam oficera wojska, który gdyby chciał strzelić sobie w głowę, toby spudłował”. Ja też jestem pełen uznania wobec polskich oficerów, jednak, o ile się nie mylę, ich wyszkolenie nie obejmuje taktyki skutecznego samobójstwa i nie ćwiczą tego na poligonach.

Nie wiem, może to poseł Girzyński ma rację, może nie. W każdym razie co do jednego jestem pewien: powtórki z tragedii Dwyera nie było. Na szczęście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska