- Razem z żoną pracujemy w szpitalu. Mamy kontakt z pacjentami potencjalnie zakażonymi, a więc naszą 14-miesięczną córeczkę wysłaliśmy na „wakacje” do dziadków. Całe szczęście istnieją media społecznościowe oraz wideorozmowy dzięki czemu mamy z nią kontakt codziennie. Wielu moich kolegów wyprowadziło się z domu, śpią w garażach, wynajmują mieszkania lub - tak jak my - wysyłają swoich najbliższych do rodziny - mówi Łukasz Gajda, toruński ratownik medyczny. - Nie znam medyka, który się nie boi. Obawy mają wszyscy i jest to coś normalnego, oczywistego. To jest nasza praca i staramy się wykonywać ją rzetelnie. Niestety bardzo często jest to utrudnione poprzez nieodpowiednie, karygodne zachowanie pacjentów, rodzin oraz dużej części społeczeństwa spacerującego po starówkach, parkach, lasach, a nawet hipermarketach.
Czytaj także:
Koronawirus w szpitalu miejskim w Toruniu. Lekarz ujawnia, j...
O tym, że w szpitalach brakuje sprzętu głośno jest w całej Polsce. A najgorsze dopiero przed nami.
- Kulminacja będzie za około tydzień może dwa, ale tego tak naprawdę nikt nie wie. Brakuje kombinezonów, maseczek z filtrami FFP2 i FFP3, płynów do dezynfekcji rąk, przyłbic oraz gogli. Pomoc otrzymujemy z wielu stron, szpitale robią co mogą żeby ten sprzęt zapewnić, ale to wszystko kropla w morzu potrzeb – zaznacza ratownik medyczny Wojewódzkiego Szpitala im. L. Rydygiera w Toruniu.
Łukasz Gajda opublikował kilka dni temu zdjęcia, które wywołały lawinę komentarzy w mediach społecznościowych. Wśród nich była fotografia rachunku na prawie 850 zł za zakup środków medycznych, które toruńskim ratownikom... podarowała kobieta z Torunia.
"Właśnie otrzymałem paczkę od starszej kobiety, która zgłosiła się na SOR. Usłyszałem: Przyszłam podzielić się z wami moją trzynastką. I wręczyła mi karton z produktami zakupionymi w aptece. Dziękujemy z całego serca_” – tak Łukasz Gajda opisał gest kobiety o złotym sercu. - "Patrząc na rachunek ,który był dołączony do zakupów. Mega kwota prawie 850 zł. To już jest paranoja. Jak można sprzedawać paczkę rękawiczek nitrylowych za 100 zł? Ludzie przestańcie żerować na biednym społeczeństwie!"_
Co bywa największym problemem?
- Jesteśmy na pierwszej linii nierównej walki z COVID-19, ale też nierównej walki z pacjentami, którzy dzwoniąc zatajają informacje o występujących objawach. Dopiero na miejscu zdarzenia lub w trakcie transportu informują o prawdziwym powodzie wezwania – relacjonuje Łukasz Gajda. - Gdy po kilku dniach okazuje się, że pacjent miał pozytywny wynik testu zamykana jest cała jednostka lub oddział w szpitalu.
Toruń w kolejnym tygodniu epidemii. Tak wygląda miasto! [zdjęcia]
Ratownik medyczny Wojewódzkiego Szpitala im. L. Rydygiera w Toruniu apeluje do torunian.
- Spędzajcie czas z najbliższymi, nadrabiajcie zaległości. Świat pędzi do przodu, a cierpią na tym właśnie nasi bliscy. Zostańcie w domach, nie wychodźcie bez potrzeby. Dbajcie o swoje dzieci, rodziców, dziadków. Nie okłamujcie medyków, powiedzcie im o objawach dzwoniąc po pogotowie czy do lekarza - mówi. - Weźcie pod uwagę fakt, że jeśli oszukacie dwóch ratowników medycznych, którzy przyjechali do waszego wezwania, stacja ratownictwa, w której pracuje od 20 do nawet 100 osób, zostanie wyłączona na 4-7 dni. Kto was wtedy uratuje? Dbajcie o siebie i dbajcie o nas. To właśnie my czuwamy nad waszym bezpieczeństwem przez 24 godziny na dobę.

Śpimy krócej i coraz gorzej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?