Lekarze z Torunia wzywają do odwołania wyborów

Kujawsko-Pomorska Okręgowa Izba Lekarska w Toruniu przygotowała stanowisko w sprawie planowanych na maj wyborów prezydenckich. Żąda przełożenia głosowania na inny, bezpieczny termin. Podkreśla w nim, że udział w wyborach zagraża wszystkim obywatelom RP. Tym bardziej, że to właśnie w maju eksperci wieszczą szczyt zachorowań z powodu koronawirusa.

-Dynamika wzrostu zachorowań oraz analizy ekspertów nie pozostawiają wątpliwości - w maju, w czasie planowanych wyborów prezydenckich, liczba chorych na COVID-19 w Polsce  będzie znacznie wyższa niż obecnie. Oznacza to konieczność zaangażowania w walkę z pandemią znacznie większej liczby osób, a także znaczący wzrost zużycia środków ochrony osobistej dla personelu medycznego oraz wszystkich innych osób, których praca jest niezbędna dla zaspokojenia najważniejszych potrzeb mieszkańców naszego kraju – tłumaczy dr n. med. Sławomir Badurek, wiceprzewodniczący Kujawsko-Pomorskiej Okręgowej Izby Lekarskiej w Toruniu.

Lekarze zaapelowali także do Naczelnej Rady Lekarskiej, by ta wystąpiła do władz państwowych z żądaniem rezygnacji z wyborów, w tym również korespondencyjnych.

- Jako lekarze skupiamy się na bezpieczeństwie zdrowotnym ludzi, a nie na polityce. Nie mamy wątpliwości, że przeprowadzenie wyborów w maju niesie zagrożenie dla zdrowia i życia wielu osób. Dotyczy to także wyborów korespondencyjnych, w przeprowadzaniu których na taką skalę nasze państwo nie ma żadnego doświadczenia. Zwracamy uwagę, że organizacja wyborów w czasie, gdy bezpieczeństwo epidemiczne kraju jest zagrożone wiąże się ze znacznym wzrostem zużycia środków ochrony osobistej m.in. dla listonoszy, członków komisji wyborczych oraz obywateli biorących udział w wyborach. Tymczasem dramatyczny brak środków ochrony i brak możliwości testowania personelu medycznego spowodował, że odsetek pracowników medycznych wśród zakażonych należy w Polsce do najwyższych w świecie – dodaje dr Badurek.

Wiele samorządów w kraju zamierza zbojkotować wybory. Za śmiertelne zagrożenie uważają je m.in. władze Włocławka i Inowrocławia oraz Warszawa, Wrocław i Gdynia. W Toruniu natomiast przygotowania do głosowania w maju są w toku. Jak informował kilka dni temu Sławomir Michalak, dyrektor toruńskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego, do wypełnienia minimalnego składu komisji jeszcze trochę brakuje.

Do przeprowadzenia zaplanowanych na 10 maja wyborów prezydenta RP przewidziano w okręgu toruńskim powołanie 458 obwodowych komisji wyborczych. Oznacza to, że zarejestrowanych kandydatów powinno być co najmniej 2290. Jak jednak podkreśla dyrektor Michalak, to minimalna liczba. W sumie w komisjach na terenie 45 gmin w okręgu toruńskim powinno zasiąść 3935 osób. Składy zależą bowiem od liczby mieszkańców danego okręgu. W niektórych komisjach powinno pracować 7, 9, 11, a nawet 13 osób.

– Jeśli jednak nie zgłosi się wystarczająca liczba chętnych, wówczas komisja będzie działać w minimalnym, 5-osobowym składzie – tłumaczy dyrektor delegatury toruńskiej.

POTWIERDZONE PRZYPADKI ZAKAŻENIA WIRUSEM SARS-COV-2.

W przypadku wejścia w życie ustawy dotyczącej głosowania korespondencyjnego powołane wcześniej komisje zostaną rozwiązane. W zamian za to powstaną gminne komisje obwodowe. Komisarz wyborczy ma obowiązek powołać je najpóźniej w drugim dniu po wejściu w życie ustawy. Członkowie komisji zostaną wybrani spośród kandydatów zgłoszonych przez pełnomocników komitetów wyborczych. W ich skład będzie wchodziło od 3 do nawet 45 osób.

W przypadku głosowania korespondencyjnego wyborcy nie oddają głosu w lokalu wyborczym, lecz w domu, na specjalnie dostarczonym pakiecie. W dniu wyborów, w godzinach 6-20 kopertę należy umieścić w przygotowanej urnie na terenie gminy. Pakiety będą sukcesywnie przekazywane do gminnych komisji obwodowych, których zadaniem jest weryfikacja kopert, upewnienie się, czy wyborca znajduje się w spisie wyborców, a następnie zliczenie głosów.