MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Łysa konkwista

Aleksander Nalaskowski
Kupują chłopskie siedliska między Białymstokiem a Białorusią. Blisko granicy. Małe wioski i przysiółki żyjące własnym życiem, najczęściej życiem prawosławnym, patrzą na nich z niepokojem.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/nalaskowski_aleksander.jpg" >Kupują chłopskie siedliska między Białymstokiem a Białorusią. Blisko granicy. Małe wioski i przysiółki żyjące własnym życiem, najczęściej życiem prawosławnym, patrzą na nich z niepokojem.

Starzy ludzie, żyjący bodaj już tylko z przyzwyczajenia, nie rozumieją „wypasionych fur” na centralnych rejestracjach. Nie wiedzą, dlaczego ci nowi śmieją się z ich mowy i narzekają na woń obory. Ze zdumieniem i niezrozumieniem słyszą pod swoim adresem uwagi „nie po smród tu przyjechałem”. Oni, chodzący w największe upały w czapkach lub chustkach, pozdrawiający się swoistą wersją „szczęść Boże”, przecierają oczy na widok panienek opalających się w bikini. Dla nich to oznaka miast bliźniaczych - Sodomy i Gomory.

<!** reklama>W końcu i tu dotarli faceci bez twarzy, wyluzowani, rządzący wszystkim i wszystkimi. Wykupili stare chałupy, postawili knajackie dworki, których tu nigdy nie było, ogrodzili się stalowym płotem (jakby było przed kim), zaparkowali srebrne i czarne limuzyny, przywieźli swoje gładkie kobiety maskotki. Młode i kolejne, bo te pierwsze, stare i zużyte, zostawili w domu.

Znam te twarze. Widzę je codziennie w serwisach informacyjnych. To rzecznicy ważnych instytucji, eksperci rynków finansowych, funkcjonariusze państwowi, milionerzy III RP. Na co dzień politycznie poprawni, mówiący często nieporadną polszczyzną i słowami odartymi ze znaczeń, niesieni „parciem na szkło” tutaj folgują sobie, drąc się do telefonu „Matju, tu k...a nie ma zasięgu!”. Krótko ostrzyżeni albo wygoleni do skóry z nagim torsem i obowiązkowym „kaloryferem” na brzuchu wyglądają jak węże dobijające czterdziestki czy pięćdziesiątki.

Niektórzy przywieźli quady i crossy. Walą hałasem po lasach aż autochtoni zamykają spróchniałe okiennice. Rdzenni się ich boją. Ważniejsi udają, że nie widzą. Bo zawsze się bali takich właśnie. Bali się carskich aparatczyków, bezczelnych bolszewików, chamowatych komunistów... Stołeczna gnojowica sączy się do ich zagród, które ani w Unii, ani w ZSRR. Przyjechała „stolyca” jak po swoje. „A może i to ichne?” - wątpią miejscowi.

No, ale to elita zjeżdża. Chłopaki z panienkami muszą jakoś odreagować centralny pęd i życie w stresie. No to im władza płaci albo pozwala na wiele, a może tylko na więcej. Jakoś ten elektorat trzeba wypasać. A przy okazji samorząd ma podatki, chwali się turystycznym ożywieniem, wyrabia sobie dobre stosunki i też się boi.

To nasi swojscy konkwistadorzy, to nasza nowa konkwista. Taniość zagród i ziemi, łatwość zahukania wioskowych i pełna - systemowo wręcz gwarantowana - bezkarność to ich eldorado.

I tak gdzieś w kniejach Grodzeńszczyzny zderzyły mi się nad głową dwa zdarzenia: brodata i mroczna wizyta patriarchy Cyryla z radosnym i optymistycznym, wygolonym Amber Gold.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska