Nauczyciele chcą, żeby ich pensje były dotacją celową

Według związkowców obecny system finansowania oświaty prowadzi do przekazywania szkół stowarzyszeniom i fundacjom, co oznacza ich prywatyzację. Skutkiem tego pedagodzy tracą uprawnienia wynikające z Karty nauczyciela.

- Chodzi nam o to, żeby państwo wzięło pełną odpowiedzialność za oświatę i godność zawodu nauczyciela - mówi Urszula Polak, szefowa toruńskiego oddziału ZNP. - Wyłączenie naszych wynagrodzeń z subwencji oświatowej i przekazywanie ich w formie dotacji celowej wyeliminuje praktyki biedniejszych samorządów, które pozwalały sobie na wydawanie pieniędzy na pensje nauczycieli na inne cele, np. budowę dróg w gminie.

Proponowane przez ZNP zmiany oznaczają, że środki przeznaczone na średnie wynagrodzenia nauczycieli wraz z pochodnymi, odpisem na fundusz socjalny, dodatek wiejski i fundusz na doskonalenie - gwarantowane są przez państwo w budżecie i przekazywane samorządom w formie dotacji celowej.

Gminy nadal będą otrzymywać subwencję na realizację pozostałych zadań oświatowych, a ich kompetencje w zakresie kształtowania wynagrodzeń nauczycieli nie ulegną zmianie.

By zmienić prawo związkowcy zarejestrowali Obywatelski Komitet Inicjatywy Ustawodawczej. Jego przedstawiciele działają w całym kraju.

- Na naszych listach podpisać się może każdy pełnoletni obywatel, który popiera projekt zmian w prawie. Zyskają na tym wszyscy, nie tylko nauczyciele, ale także uczniowie i ich rodzice - przekonuje Urszula Polak.

Aby posłowie zajęli się inicjatywą ZNP w Sejmie, ustawę powinno poprzeć swoimi podpisami co najmniej 100 tys. osób. Na ich zbieranie związkowcy mają czas do 8 czerwca.

Zmiany w prawie to nie jedyna aktywność ZNP. Przedstawiciele organizacji domagają się też 10-procentowych podwyżek płac od 2017 roku. Przypominają przy tym, że ostatnie regulacje wynagrodzeń miały miejsce w 2012 roku. Zależnie od stopnia awansu zawodowego podwyżki wyniosły 83 - 114 zł. ZNP domaga się więc nie tylko wzrostu płac, ale też zmiany mechanizmu wypłacania pensji.