Organizacja międzynarodowego festiwalu filmowego od kuchni

Obserwując Tofifest, aż trudno uwierzyć, że pierwsza edycja tej imprezy odbyła się w Domu Muz. Jaki wtedy mieliście pomysł na ten festiwal?
[break]
Od początku chcieliśmy pokazywać kino niezależne. Wówczas panował ogromny boomm na kino offowe i tak naprawdę nasz festiwal również był takim offowym wydarzeniem. Robiliśmy go przy zerowym budżecie. Filmy przychodziły bezpośrednio do nas do domu i ledwo mogliśmy wśród nich chodzić po mieszkaniu. Tajników organizacji festiwalu nie można zgłębić na żadnych studiach. Uczyliśmy się więc na własnych błędach. Krok po kroku. Impreza ewoluowała, tak jak nazwa. Kiedyś to był Toffi, teraz jest Tofifest.
Ile osób pracuje nad każdą edycją?
Wciąż borykamy się z niedoborem ludzi. Zwłaszcza w ostatnich latach, gdy impreza się rozrosła. Jej trzon pozostaje niezmienny. Przez cały rok pracują na stałe trzy osoby. Ja, Marta Pisarska, która jest kierownikiem biura, oraz księgowy. 3-4 miesiące przed festiwalem, czyli na etapie selekcji i kontaktów z dystrybutorami, dochodzą kolejne osoby, które współpracują już z nami od lat. Nasz zespół liczy łącznie 8-9 osób. Biorąc pod uwagę ogrom sekcji programowych, liczbę gości i wydarzeń, zbudowaliśmy nieźle funkcjonującą festiwalową maszynę.
Cały czas szukacie swojego miejsca w kalendarzu. Tofifest był organizowany jesienią, później odbywał się podczas wakacji, teraz znów wracacie na jesień.
I tak już zostanie. Od początku chcieliśmy robić festiwal jesienią. To moja decyzja. Nie przewiduję już żadnej zmiany. Październik dobrze nam służy. Tym bardziej że wówczas w naszej imprezie mogą również uczestniczyć studenci.
Przyglądając się widzom Tofifestu, można odnieść wrażenie, że to chyba wasza najwierniejsza publiczność?
W badań wynika, że trafiamy w przedział wiekowy od 18 do 23 lat, a potem od 27 do 47 lat. Co ciekawe coraz więcej osób przyjeżdża do nas z Warszawy. To głównie goście i ludzie z branży filmowej - producenci, dystrybutorzy - a także pojedyncze osoby zainteresowane konkretnymi punktami programu. Mamy widzów z Bydgoszczy i z Pomorza. Od 65 do 70 proc. widzów pochodzi z województwa kujawsko-pomorskiego.
Nowa sala na Jordankach to nowe festiwalowe możliwości. Z połączenia tych możliwości i waszego potencjału musi wyjść nowa jakość. Nie boicie się tych oczekiwań?
Oczekiwania wobec nas są zawsze. To chyba dobrze. Przyzwyczailiśmy ludzi do tego, że mogą od nas sporo wymagać. Śmieje się, że co roku czuję się tak, jakbym znów zdawała maturę. Organizacja festiwalu to trudne zadanie. Bardzo bym chciała, aby sala na Jordankach była już gotowa. „Od Nowa” też jest dobrym miejscem i nie wykluczam, że się stamtąd całkowicie się nie wyniesiemy. Impreza się jednak rozrasta. Sala usytuowana jest w centrum miasta. To jej dodatkowy atut.
Jakiego skoku rozwojowego możemy się w związku z wejściem festiwalu do sali na Jordankach spodziewać?
Większej liczby filmów, większej liczba gości... Będziemy mieli do dyspozycji aż trzy sale w centrum miasta. Dwie na Jordankach i kino Centrum. Do tego klub „Od Nowa”. Co roku z bólem muszę odrzucać wiele filmów, ponieważ nie ma możliwości, aby je zaprezentować.

Warto wiedzieć
Październik pełen filmów
- Międzynarodowy Festiwal Filmowy Tofifest odbędzie się od 18 do 26 października.
- Widzowie będą mieli okazję obejrzeć 150 filmów, których pokazy będą odbywać się w kinie Centrum i „Od Nowie”.
- Więcej o programie Tofifestu w piątkowych „Nowościach”.