Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po co ten spektakl?

Małgorzata Chojnicka
W ubiegłym tygodniu odbyła się sesja Rady Miejskiej w Lipnie. Po raz kolejny ostatnia jej część, a więc wolne wnioski i komunikaty, ciągnęła się najdłużej.

W ubiegłym tygodniu odbyła się sesja Rady Miejskiej w Lipnie. Po raz kolejny ostatnia jej część, a więc wolne wnioski i komunikaty, ciągnęła się najdłużej. <!** Image 2 align=none alt="Image 222912" sub="Fot. Małgorzata Chojnicka">

Zdominowały ją kwestie związane z Miejskim Centrum Kulturalnym. Głos zabrała Alicja Żelechowska, która gromadziła eksponaty do izby muzealnej, była dyrektor Katarzyna Wesołowska-Karasiewicz oraz obecny szef Arkadiusz Bejger. Swoje „pięć minut” miała też była pracownica Wanda Sucharska, która opowiedziała o złym traktowaniu przez dyrektor Wesołowską- Karasiewicz. Padło wiele oskarżeń i przykrych słów. Wystąpił również były burmistrz Janusz Dobroś, który od momentu, kiedy musiał się rozstać z zajmowanym stanowiskiem, przybrał rolę bacznego obserwatora poczynań burmistrz Doroty Łańcuckiej.

Echa poprzedniej sesji

Punktem wyjścia do tych wszystkich wystąpień była poprzednia sesja, podczas której pojawiła się Katarzyna Wesołowska-Karasiewicz, była dyrektor lipnowskiego MCK. Jej przemówienie znalazło się poza porządkiem obrad i trwało blisko godzinę. Obfitowało w zarzuty, m.in., pod adresem burmistrz Doroty Łańcuckiej czy sekretarz miasta Alicji Letkiewicz-Sulińskiej.

Podczas obrad Rady Miejskiej w Lipnie przyjęta jest taka praktyka, że w ich trakcie do omawianych spraw na bieżąco odnosi się były burmistrz Janusz Dobroś. Teraz stało się inaczej i głos zabrał dopiero pod sam koniec. - Uważam, że na każdej sesji proszenie byłego burmistrza o wyjaśnianie, pouczanie i udzielanie rad jest nie na miejscu - stwierdził radny Zbigniew Golubiński. - Wyznaję zasadę, że jest taka możliwość, ale zgodnie ze statutem w wolnych wnioskach.

W trosce o eksponaty

Radni jednogłośnie podjęli uchwałę o przeprowadzeniu przez komisję rewizyjną kontroli w Miejskim Centrum Kulturalnym, która będzie dotyczyć sposobu przekazania majątku po objęciu funkcji przez obecnego dyrektora, ekspozycji i zabezpieczeniu zbiorów muzealnych, realizacji zadań statutowych oraz historii strony internetowej.

Następnie zaczęły się komentarze do poprzedniej sesji. - Z rozbawieniem dowiedziałam się, że jestem fanką sidingu, którym chciałam wyłożyć hol lipnowskiego kina - odniosła się do wystąpienia Katarzyny Wesołowskiej-Karasiewicz burmistrz Dorota Łańcucka. - Nie mam czasu na polemizowanie z nienawiścią i pomówieniami, ale obiecałam mieszkańcom, że w tym przypadku odniosę się do wystąpienia byłej pani dyrektor i w ich imieniu wyrażę oburzenie, co do stylu prowadzenia obrad podczas ostatniej sesji. Widać gołym okiem, kto nie potrafi pogodzić się z demokracją, a prawo dostrzega pod warunkiem, że jest po jego stronie. Szkoda tylko, że patrzą na to młode pokolenia. Do tej pory nie potrafię zrozumieć najścia przez panią przewodniczącą dyrektora MCK podczas pracy. Straszyła go rewizją i przeszukaniem.

Papież, strzykawki i tupanie nogą

- Przechodziłam obok MCK-u i poszłam zobaczyć, jak wygląda izba chłopska, która jest jeszcze w holu - odpowiedziała Maria Turska, przewodnicząca RM w Lipnie. - Zauważyłam, że są otwarte drzwi do sejfu, a wiem, że są w nim bardzo cenne rzeczy. Pozwoliłam sobie wejść do pana dyrektora i zapytać, czy ma świadomość tego, co w tym sejfie jest. Powiedział, że tak. Poprosiłam go więc o zabezpieczenie, aby nic nie zginęło. Niewiele dłużej ta nasza rozmowa trwała. Zrobiłam to z czystej sympatii. Jest mi bardzo przykro, że pan dyrektor poszedł na mnie na skargę.

Potem przyszedł czas na wystąpienie Alicji Żelechowskiej. Roztrzęsionym głosem mówiła o wyrzuconych czasopismach z wizerunkiem Jana Pawła II i Benedykta XVI, o trudzie włożonym w gromadzenie eksponatów. Zaprotestowała przed przeniesieniem zbiorów z parteru na drugie piętro. Była też mowa o strzykawkach ze szkła, pisaniu skargi do wojewody i tupaniu nogą przez radnych.<!** reklama>

Śledząc wielogodzinne obrady miejskich rajców można odnieść wrażenie, że to wyreżyserowany spektakl, podczas którego decyduje się o losach miasta. To pojedynek na słowa, gesty i ironiczne uśmiechy. Czasami padnie jakiś żart. Czemu ma służyć takie przedstawienie? Odnosi się bowiem wrażenie, że górę biorą osobiste ambicje, a przecież dyrektorem tylko się bywa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska