Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po "Przejęciu" przyszła pora na „Wampira”

Robert Małecki
Wojciech Chmielarz odebrał Nagrodę Wielkiego Kalibru podczas Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu
Wojciech Chmielarz odebrał Nagrodę Wielkiego Kalibru podczas Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu Robert Małecki
Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem, laureatem tegorocznej Nagrody Wielkiego Kalibru, autorem trzech powieści z komisarzem Jakubem Mortką w roli głównej.

[break]
Od przyznania Wielkiego Kalibru we Wrocławiu za powieść „Przejęcie” minęło kilka tygodni. Euforia trwa nadal?
Nie. Pozostała jednak niewiarygodna satysfakcja. Wygrać, kiedy konkuruje się z Miłoszewskim, Czubajem, Bondą, Ćwirlejem, Wrońskim czy świetną debiutantką w tym gronie - Sobieszczańską, czyli z absolutnym topem polskiego kryminału, to wielkie osiągnięcie. Jeszcze długo będę się nim cieszył.
Ale to dla Pana potwierdzenie talentu i umiejętności czy może coś więcej?
To potwierdzenie tego, że idę dobrą drogą i rozwijam się jako pisarz. Ale też informacja dla czytelników – świadectwo wysokiej jakości literackiej.
Niestety, polskie nagrody literackie nie dają promocyjnego kopa i nie wpływają znacząco na zwiększenie sprzedaży powieści nagrodzonego autora. Czy w takim razie z pisania kryminałów można się utrzymać?
Jest kilku autorów, którzy udowodnili, że można - Miłoszewski, Bonda, Wroński. Ale ja bym nie chciał. Należę do tych nielicznych szczęśliwców, którzy lubią swoją pracę, a etat daje mi artystyczną wolność. Żeby była jasność, zależy mi na sprzedaży. Ale gdybym musiał z niej żyć, to pisałbym pewnie jedną książkę na pół roku. I non stop zastanawiał się nad tym, co teraz jest modne, a potem starał się to, gdzieś zmieścić we własnych fabułach. Co prawda wymienieni wyżej twórcy dają czytelnikom świetne książki bez ściemniania. Ale jak się prześledzi ich historię, to widać, że zapracowali sobie na tę pozycję latami wyrzeczeń i cholernie ciężkiej pracy. A ja, bez wyrzeczeń, mogę powiedzieć - „Przejęcie” dobrze się sprzedało, dostało nagrodę Wielkiego Kalibru. Świetnie, w takim razie teraz napiszę coś nowego, innego, odpocznę sobie od Mortki, żeby wrócić do niego ze świeżymi pomysłami.
Skoro o Mortce mowa - trwają prace zmierzające do ekranizacji „Farmy lalek”. Nie wiadomo jeszcze, czy film w ogóle powstanie, ale czy sądzi Pan, że Nagroda Wielkiego Kalibru może w tej materii pomóc?
Planowany budżet „Farmy lalek” to osiem milionów złotych. Ktoś, kto ma wydać taką sumę, nie patrzy na jedną czy drugą nagrodę literacką. Jeśli pomoże, to jako potwierdzenie wcześniej obranego kierunku.
A bierze Pan udział w pisaniu scenariusza?
Nie. Natomiast twórcy filmu pytają mnie o zdanie. Czytałem też scenariusz. I z radością mogę powiedzieć, że jest bardzo dobry.
Kilka miesięcy temu na Facebooku napisał Pan, że po „Przejęciu”, swojej trzeciej powieści kryminalnej z komisarzem Jakubem Mortką, czuje się Pan pełnoprawnym autorem. Dopiero teraz?
Po „Podpalaczu” recenzje były bardzo dobre, ale często pojawiały się opinie, że „fajny debiut, ciekawe jak będzie dalej”. Wyszła „Farma Lalek”, znowu doskonały odbiór i znowu teksty „no to teraz autora czeka prawdziwy test. Jak sobie poradzi z syndromem trzeciej książki”. Wtedy zresztą po raz pierwszy usłyszałem o „syndromie trzeciej książki”, ale mniejsza z tym. Napisałem „Przejęcie”. Jest Wielki Kaliber, są dobre recenzje i przede wszystkim – zadowoleni czytelnicy. Mogę więc powiedzieć, że w końcu jestem „pełnoprawnym autorem”. Chyba że jest jakiś „kompleks czwartej książki”.
Czytelnicy zwracają uwagę na soczyste tło społeczne w Pana powieściach. Rzeczywiście uwierają Pana nasze aktualne problemy?
W trzech dotychczasowych powieściach skupiałem się na jednym temacie - pieniądzach. Na tym, jak wpływają na świat, ludzi i ile jesteśmy w stanie dla nich zrobić. Jaką podłość i w jaki sposób usprawiedliwić. Mam wrażenie, że pisarze boją się tego tematu poruszać. Uważają go za wulgarny, wręcz prostacki. A to błąd. Bo „chciwość” jest jednym z siedmiu grzechów głównych nie bez powodu.
Co będzie teraz z Mortką? O czym będzie nowa powieść Wojciecha Chmielarza i kto będzie grał w niej pierwsze skrzypce?
Komisarz Mortka powróci. Zresztą, mam nadzieję, że nie raz. Natomiast nowa powieść ma roboczy tytuł „Wampir”. Jej głównym bohaterem będzie prywatny detektyw - Dawid, który prowadzi śledztwo w sprawie domniemanego samobójstwa młodego chłopaka. Problem polega na tym, że Dawid jest człowiekiem, któremu nie powierzylibyśmy nawet własnego samochodu do popilnowania. Jest doskonałym egoistą. Tymczasem wpada na trop, który może go doprowadzić do rozwiązania zagadki, którą żyje pół Polski. Co z nim zrobi? Jak daleko się posunie? Zapraszam do lektury.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska