PO zmienia zdanie i terminy, PiS takiej gratki przepuścić nie może [KRONIKA TORUŃSKA]

PO po raz kolejny zmieniła zdanie w kwestii uchodźców. Grzegorz Schetyna teraz jednak chce ich przyjąć. A konkretnie - miałyby to zrobić samorządy, w których rządzi PO. No, normalnie jaja sobie robią z tych uchodźców. Takiej gratki oczywiście nie mogli przepuścić ludzie PiS. W końcu partia ta na lęku przed uchodźcami już buduje przekaz na zwycięstwo w wyborach parlamentarnych w 2019 roku. Po drodze, za rok, są wybory samorządowe. Więc w poniedziałek w samo południe podrzucony przez Grzegorza Schetynę temat podjęło trzech z czterech kandydatów na kandydata PiS na prezydenta Torunia. Przed dziennikarzami nie wystąpił tylko wiceprezydent Zbigniew Rasielewski.

Zobacz także: Można się kąpać w Kamionkach!

Może prezydent Michał Zaleski nie pozwolił, by podwładny się wygłupiał w godzinach pracy? Był za to oczywiście radny Michał Jakubaszek, który żadnej okazji do lansu nie przepuści i radny Jacek Kowalski, który też już się tej zasady nauczył. No i radny wojewódzki Przemysław Przybylski. W tym triu to najciekawsza postać. W końcu to doradca metodyczny w nauczaniu religii! Z doktoratem! Nie, broń Boże, przykazania miłości bliźniego nie głosił. Cytatu „Jezus ma twarz uchodźcy” też nie było. Radny Przybylski dał tylko znać, że nie wyobraża sobie przyjmowania w Polsce uchodźców. Z takiej lekcji religii papież Franciszek i Episkopat Polski pewnie nie byliby zadowoleni. Za to partia i elektorat PiS - jak najbardziej.

Bardzo smutni są kibice żużla z Torunia. W końcu ich pupile w tym tygodniu znów przegrali, znów na Motoarenie. Jak mogę, kibiców pocieszam. Żadnego spadku z ekstraligi nie będzie! W końcu kibice żużlowi w Toruniu i okolicy to wielki elektorat. A za rok mamy przecież wybory samorządowe. Spadek musiałby więc oznaczać zbiorowe polityczne harakiri toruńskich działaczy PO pod pomnikiem Kopernika, z właścicielem klubu i senatorem PO zarazem Przemysławem Termińskim, menadżerem żużlowców i radnym wojewódzkim PO jednocześnie Jackiem Gajewskim oraz ich politycznym promotorem, posłem PO i zarazem kandydatem na prezydenta Torunia Tomaszem Lenzem na czele. To przecież niemożliwe! Poza tym na rok przed wyborami i prezydent Zaleski nie pozwoli, by po jego ukochanym dziecku, Motoarenie, „najwspanialszym żużlowym stadionie świata”, pałętali się jacyś pierwszoligowi delikwenci. W razie czego są chyba dzikie karty czy inne furtki, by ekstraligę uratować???

Zobacz także: W nocy jedna przychodnia na prawym brzegu

Jakby problemów z żużlowcami było mało, kuku posłowi Lenzowi zrobili koleżanki i koledzy radni PO. W środę wystąpili publicznie i stwierdzili, że świetnie im się współrządzi Toruniem z prezydentem Zaleskim i miasto wspaniale się rozwija. Skoro tak, to po co zmieniać prezydenta??? Może niechcący, ale koleżeństwo ubrało kandydata Lenza w buty kandydatów PiS z poprzednich wyborów prezydenckich w Toruniu, gdy wspomniany Przemysław Przybylski (2010 rok) zaraz na starcie wyznał, że walczy co najwyżej o drugie miejsce, a Zbigniew Rasielewski (2014 rok), w czasie debaty „Nowości”, w serii trudnych pytań do konkurenta, zapytał Michała Zaleskiego, jakie jest jego największe osiągnięcie jako prezydenta Torunia...

Chyba że... poseł Lenz kandydować na prezydenta Torunia jednak nie będzie. Na razie PO zdążyła podobno też zmienić zdanie w innej wyborczej kwestii. Mianowicie w sprawie terminu ogłoszenia kandydatów partii na prezydentów największych polskich miast. Jednak nie w lipcu, a później, może w dopiero w styczniu...

Polecamy: Święto Miasta Torunia 2017