Posiedzi, ale czy zapłaci?

Czy właściciele pojazdów uszkodzonych w Toruniu w czerwcu 2011 roku przez pirata drogowego mogą czuć się usatysfakcjonowani? Wysokością wyroku raczej tak. Ale nie wszyscy dostali odszkodowania.

Przypomnijmy, że 36-letni mężczyzna, prowadząc volkswagena passata, podczas rajdu po Toruniu uszkodził 12 pojazdów, w tym policyjny radiowóz. Gdy został zatrzymany, miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie.

<!** reklama>Wczoraj zapadł wyrok. 36-latek został skazany na 4 lata więzienia i 10-letni zakaz prowadzenia jakichkolwiek pojazdów.

- Sąd znalazł dla oskarżonego tylko jedną okoliczność łagodzącą. Przyznał się do winy - mówił sędzia Maciej Michałowski.

Na szczęście w wyniku rajdu nikomu nic się nie stało, ale wiele aut zostało poważnie uszkodzonych.

Pijany kierowca nie miał obowiązkowego ubezpieczenia auta od odpowiedzialności cywilnej, co skomplikowało wypłatę odszkodowań. Niektórzy przesłuchiwani na sali rozpraw właściciele rozbitych aut mówili, że nic jeszcze nie dostali.

Dwaj z nich złożyli w sądzie wnioski o naprawienie szkody przez oskarżonego i zostały one uwzględnione. Jeżeli wczorajsze orzeczenie sądu się uprawomocni, oskarżony będzie musiał im zapłacić prawie 6000 zł. Pytanie, czy to zrobi i kiedy.

Na prawomocny wyrok w tej sprawie czekają także toruńscy policjanci, których radiowóz został uszkodzony w czasie pościgu za piratem.

- Auto zostało naprawione ze środków własnych policji - mówi Wioletta Dąbrowska z Komendy Miejskiej Policji. - Kosztowało to około 6 tysięcy złotych. Chcemy uzyskać te pieniądze z Gwarantowanego Funduszu Ubezpieczeń, ale konieczny jest prawomocny wyrok w tej sprawie.

W podobnej sytuacji jest kilkunastu pokrzywdzonych, którym fundusz już wypłacił część gotówki lub zamierza to zrobić. Na razie mogą być zadowoleni, że w miarę szybko, bo po niecałym roku od zdarzenia, zapadł nieprawomocny wyrok.