Proces byłego szefa strażników od początku

Zbliża się do końca drugi proces przeciwko Wiesławowi L., byłemu komendantowi toruńskiej Straży Miejskiej. Wczoraj sąd odtwarzał zapis monitoringu zdarzeń, które zaprowadziły go na ławę sądową.

Przypomnijmy, że - zdaniem prokuratury - chodzi o to, iż w grudniu 2008 roku Wiesław L., który był wówczas szefem toruńskiej Straży Miejskiej, po godzinach pracy i po pijanemu przyłączył się do interweniujących podwładnych, legitymujących w centrum Torunia młodych mężczyzn wracających do domu po wieczorze kawalerskim. <!** reklama>

Komendant miał kopnąć jednego z nich, wydawał też funkcjonariuszom polecenia. Potem nie zachował procedur po skardze, jaka wpłynęła w sprawie tego zdarzenia od jednego z uczestników zajścia.

Przedstawiony wczoraj zapis nie był czytelny. Widać było ogólny przebieg zajścia, a na jednym ze zbliżeń twarz Wiesława L. Ktoś, kto ma dobry wzrok, mógł zobaczyć, jak ówczesny komendant wyciąga papierosa z ust jednego z legitymowanych. Kopniaka trudno zauważyć.

Zdaniem obrony to nagranie potwierdziło natomiast, że oskarżony w momencie zdarzenia nie był pijany. Nie chwiał się na nogach, a tym bardziej nie zataczał się.

Przypomnijmy, że w pierwszym wyroku Sąd Rejonowy w Toruniu uznał, że do zdarzeń z udziałem Wiesława L., które opisuje prokuratura, rzeczywiście doszło. Szef strażników nadużył też władzy przy rozpatrywaniu skargi na siebie samego.

Postępowanie przeciwko byłemu komendantowi zostało warunkowo umorzone na dwa lata. Sąd orzekł, że oskarżony zapłacić ma 1000 złotych na fundusz pomocy pokrzywdzonym oraz opłacić koszt procesu i opłaty sądowe.

Sąd drugiej instancji ten wyrok zakwestionował, znalazł w nim wiele niedociągnięć i nakazał przeprowadzenie drugiego procesu, w którym właśnie wczoraj odtwarzano zapis z monitoringu. (wap)