MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Profesor z orszaku

Aleksander Nalaskowski
Odszedł Karol Grünberg. Był trzy dni młodszy od mojego ojca. Był lewicującym polskim Żydem. Pochodzenia nigdy nie ukrywał, ni nie tuszował. Ale był Polakiem od osocza, od najcieńszego nerwu. Uczeń Brunona Schulza, znawca hitleryzmu i II wojny, profesor historii, niezrównany mówca i mój przyjaciel. Kazał sobie mówić po imieniu, ale nigdy nie śmiałem. W porywach poufałości przez gardło przechodziło mi zaledwie „panie Karolu”. Ale i to rzadko.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/nalaskowski_aleksander.jpg" >Odszedł Karol Grünberg. Był trzy dni młodszy od mojego ojca. Był lewicującym polskim Żydem. Pochodzenia nigdy nie ukrywał, ni nie tuszował. Ale był Polakiem od osocza, od najcieńszego nerwu. Uczeń Brunona Schulza, znawca hitleryzmu i II wojny, profesor historii, niezrównany mówca i mój przyjaciel. Kazał sobie mówić po imieniu, ale nigdy nie śmiałem. W porywach poufałości przez gardło przechodziło mi zaledwie „panie Karolu”. Ale i to rzadko.<!** reklama>

Godzinami rozmawialiśmy o Podlasiu, o Kresach, o judaizmie. Wiele mi wyjaśniał. Nie znosił zdawkowości. Wpadał w środku dnia do mojego pędzącego gabinetu, zawsze nienagannie ubrany, i wyprowadzał mnie w inny świat. On się nigdy nie śpieszył. Miał czas na rozmowę, miał czas dla mnie, miał czas dla nauki. Doceniałem jego iloraz inteligencji, niebywałą błyskotliwość dowcipu i tolerancję. Z rozbawieniem słuchałem jego żartów o Żydach. Z wdzięcznością kiedyś odebrałem stwierdzenie: „Ależ ty nie jesteś antysemitą!”. Pamiętam popularność, jaką cieszyły się u nas jego wykłady o metodach wychowawczych w Hitlerjugend. Z śmiertelnych wrogów i wojennego lęku uczynił treść swoich badań naukowych.

Pięć lat temu w rocznicę Marca 1968 roku napisałem w tym miejscu „(...) w lesie pomyślałem o moim przyjacielu Karolu Grünbergu, wybitnym toruńskim profesorze, historyku i podziękowałem Opatrzności, że nadgorliwcy marcowi nie wygnali go do Skandynawii czy gdzieś dalej. Bo bez tej znajomości byłbym daleko uboższy. I teraz Panie Karolu (...) dziękuję za wszystkie książki, za nasze gadanie o Schulzu, za Twoją otwartość i serdeczność, za twórcze wykłady i seminaria dla moich studentów. (...)”. Wiem, że to przeczytał. Wysłał mi serdecznego maila. Tego felietonu już nie zobaczy.

Odchodzący profesorowie uniwersyteccy... Przyszli tu z Wilna, Lwowa jak Kalembka, Hutnikiewicz, Górski, Sośnicki albo z jeszcze innych stron jak Grünberg. Byli współtwórcami naszego miasta, jego intelektualnego i kulturowego wymiaru.

Gdy Pan Karol przyszedł z propozycją wykładów dla naszych studentów, był już na emeryturze. Zapytałem, czy naprawdę mu się chce jeszcze pracować. Odpowiedział inaczej niż się mogłem spodziewać. Bez patosu i jakby tłumacząc jakąś instrukcję stwierdził: „Jeśli wymknąłem się Holocaustowi i Marcowi, to znaczy, że po coś Bogu (tak powiedział!) jestem potrzebny”. Ostatnio jednak nie widywaliśmy się niemal w ogóle. Zapewne już niewiele wychodził z domu.

Wiadomość o jego odejściu zastała mnie daleko od Torunia. W kontekście wszystkich naszych rozmów pojąłem ją jako wypełnienie, zakończenie misji ocalonego życia.

Teraz będę go widywał tylko w niewidzialnym orszaku Wielkich Profesorów, orszaku, który zawsze mijałem, gdy ubrany w togę, z łańcuchem dziekańskim maszerowałem z senatem pod pomnik Kopernika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska