Ojciec Stanisław Tempczyk i jego syn Filip to inspektorzy PIP. Drugi syn, Szymon Tempczyk, ma firmę świadczącą usługi BHP. Niejednokrotnie już brat kontrolował pracę brata.
<!** Image 2 align=right alt="Image 92344" sub="Fabryka czekolady Vobro z Brodnicy / Fot. Przemysław Majchrzak">Firma Tarcza Szymona Tempczyka działa od 1993 roku. Obecnie w Toruniu, ale zaczynała od Brodnicy. W tym mieście do dziś ma wielu klientów wśród miejscowych przedsiębiorców. Co oferuje? Szkolenia pracowników, doradztwo, wykonywanie zaleceń pokontrolnych Państwowej Inspekcji Pracy, ubrania robocze itd. Jednym słowem - kompleksową obsługę BHP.
W fabryce czekolady
Jedną z tak kompleksowo obsługiwanych fabryk jest Vobro w Brodnicy, produkujące czekoladki. 16 kwietnia br. doszło tu do dramatu. Po 11 godzinach pracach w nocy, Krzysztof Pruszewicz uległ tragicznemu wypadkowi w trakcie czyszczenia maszyny. Usuwał resztki masy czekoladowej z 200-litrowego zbiornika. Dla 21-letniego mieszkańca Gorczenicy była to pierwsza praca w życiu. Zaczął ją w lutym. Zatrudniony został w charakterze pomocnika, za najniższą krajową. Maszyna wciągnęła go, bo ułatwił sobie czyszczenie nie wyłączając mieszadeł.
<!** reklama>Tak przynajmniej ustaliła Prokuratura Rejonowa w Brodnicy, która umorzyła dochodzenie w sprawie wypadku. Uczyniła to w oparciu o opinię PIP.
Dochodzenie pozostawiło wiele znaków zapytania, szczególnie w dziedzinie BHP. Do dziś nie wiadomo, czy zmarłego przeszkolono do obsługi maszyny. Nawet grafolog z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy nie potrafił orzec, czy podpis mający potwierdzać takie szkolenie złożył faktycznie Krzysztof Pruszewicz.
Kto przyjechał do Brodnicy na kontrolę? Filip Tempczyk, inspektor z Torunia. Rodzina Pruszewiczów nie chciała podpisać protokołu powypadkowego. Z umorzeniem sprawy przez prokuraturę zresztą też się nie zgodziła. Odwołała się do sądu. Rozprawa odbędzie się 11 września.
Kolejnym zakładem, obsługiwanym kompleksowo przez firmę Tarcza był do czerwca br. EMC w Toruniu - producent elektroniki. Tu także biuro Szymona Tempczyka zapewniało szkolenia BHP pracownikom, wszechstronne doradztwo itd. Działo się tak przez kilka lat. Zrezygnowało z usług po tym, jak mówi właściciel Tarczy, gdy fabryka przestała wywiązywać się z zobowiązań finansowych.
- Na 12 kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, które miały miejsce w EMC od 2002 roku, 5 zostało przeprowadzonych przez inspektorów Tempczyków. To znaczy, albo przez ojca Stanisława, albo przez jego syna Filipa - informuje dyrektor Beata Gołębiewska z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy.
Więzy krwi
Zdaniem Szymona Tempczyka, praca ojca i brata w PIP, w żadnym wypadku nie napędza mu zleceń. Nie ułatwia mu też prowadzenia biznesu BHP. - Jest wręcz przeciwnie. Tarcza musi sprostać wyższym niż inni wymaganiom, by uniknąć podejrzeń - przekonuje.
Zdaniem dyrektor Gołębiewskiej, nie ma tu mowy o układzie „brat kontroluje brata”. - Przecież panowie Stanisław czy Filip Tempczyk nie kontrolują bezpośrednio Szymona Tempczyka. Kontrolują zawsze określonego pracodawcę - mówi.
„Nowości”: Ale ten pracodawca płaci Szymonowi Tempczykowi za to, żeby w materii BHP było u niego wszystko dobrze. Jeśli skontrolować przychodzi brat lub ojciec, to taka kontrola jest obiektywna?
Dyrektor Gołębiewska: - Może być, o czym świadczą wyniki, choćby w EMC. Jeśli chodzi natomiast o brodnickie Vobro, potrzebujemy czasu, by ten przypadek zbadać.
Do tematu wrócimy w wydaniu magazynowym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?