Sławek Wierzcholski i nowy album "Amazonia". - Chciałem zagrać na najnowszej płycie bluesy, które są nieoczywiste - mówi artysta

TOMASZ WERSOCKI: Na ostatnim albumie Nocnej Zmiany Bluesa można zauważyć, że utwory są dość eklektyczne pod względem brzmienia. Skąd to zróżnicowanie? Pandemia sprawiła, że postanowiliście pokombinować z muzyką?

SŁAWEK WIERZCHOLSKI: Kiedyś przez krótki okres byłem ortodoksem bluesowym i chciałem grać jak moi wielcy idole, jak na przykład Muddy Waters. Jednocześnie zawsze chciałem, tworzyć repertuar osobisty, niepowtarzalny.. Już na początku działania Nocnej Zmiany Bluesa mięliśmy nietypowy skład instrumentalny: skrzypce, kontrabas, gitarę akustyczną i harmonijkę. Później doszedł jeszcze perkusista...A ja starałem się nadać naszej muzyce rys świeży, niepowtarzalny choć oparty na bluesie. Np w połączeniu z muzyką ludową czy orkiestrą symfoniczną. Eksperymenty z brzmieniem w muzyce zawsze były dla mnie celem. I w moim odczuciu płyta "Amazonia" jest bardzo bluesowa, choć w dużej mierze jest to blues nieoczywisty. Tak jak robi to np.Chrisa Rea. Jego nikt nie promuje jako bluesmana, chociaż w sensie harmonii muzycznej i techniki gry na gitarze to czysty blues. Podobnie rzecz się ma z zespołem ZZ Top. Gdyby nie nowoczesna, studyjna produkcja, użycie sampli czy innych nietypowych dla bluesa sensu stricto zabiegów, byłby to czysty blues. I ja też chciałem zagrać na tej najnowszej płycie bluesy, które są nieoczywiste. Zatem ta płyta jest bardzo bluesowa, ale jak ktoś spojrzy na nią inaczej, to może uznać równie dobrze, że jest eklektyczna w sensie pozytywnym, bo jest twórczym podejściem. Czas pokaże czy tym albumem stworzyliśmy nową wartość.

Skąd pomysł na tytuł płyty?

Sprawy ochrony środowiska są mi bardzo bliskie. Zwłaszcza od momentu, kiedy zamieszkałem na wsi. Przypomnijmy sobie ten wielki szum w mediach o płonących lasach w Amazonii, a później o pożarach w Australii. Przyszła pandemia i temat ucichł, jakby go w ogóle nie było. Z drugiej strony - przyznam to otwarcie - tytuł albumu to także działanie marketingowe, które ma na celu, przez swoją nietypowość, po prostu przyciągnąć uwagę odbiorcy.

Kilka utworów ("Kiedyś pożałujesz", "Najlepsze chwile") z najnowszej płyty to taka drobna rekapitulacja nad własnym życiem, nad tym co przeminęło?
Nie czuję jeszcze, aby był to moment na podsumowania moich dokonań. Jednak niewątpliwie w tych utworach są zawarte wspomnienia pewnych intymnych chwil, które wyraża podmiot liryczny.

Na albumie odnajdziemy także utwór instrumentalny do filmu pt. "Klecha" w reżyserii Jacka Gwizdały?

W filmie jest taka scena, kiedy księdza - tytułowego bohatera filmu, rozbawione towarzystwo skłania do zatańczenia tanga na zabawie. Stworzyłem ten utwór specjalnie pod tę konkretną scenę. Utwór ten zagrał zespół "Kontrabus", co nie zostało - ku mojemu zaskoczeniu - odnotowane na okładce CD. Utwór nie jest zbyt spójny z pozostałymi ale był nagrywany w tym samym czasie co pozostałe utwory na "Amazonię" i postanowiłem go tam zamieścić, jako...swoistą pamiątkę. Notabene, filmie znalazła się jeszcze jedna moja kompozycja, którą śpiewa amerykańska wokalistka jazzowa Karen Edwards.

Nie korciło ciebie, aby na płycie znalazły się utwory nawiązujące do politycznej sytuacji w Polsce?

Każdy obywatel naszego kraju ma prawo demonstrować swoje poglądy. Dla mnie jednak muzyka jest medium jako takim i rzadko zdarzało się mi komentować tematy bieżące. Nie każdy jest do tego powołany. Starałem się zawsze poruszać bardziej uniwersalne tematy m.in. o upływie czasu. Politykowanie zostawiam innym artystom.

Pandemia dała się we znaki wszystkim. Jak przetrwałeś ten okres jako muzyk?

Głównie mogłem się skupić na tworzeniu. Napisałem sporo muzyki, która będzie, mam nadzieję, w przyszłości wykorzystana. Moje utwory śpiewają tak zróżnicowani wykonawcy jak Mariusz Kalaga, Piotr Bukartyk, Krystyna Prońko czy znakomity aktor Zbigniew Zamachowski. Napisałem też utwory do monodramu dla Lidii Stanisławskiej. Ukazała się też trzecia już płyta z moimi tekstami dla zespołu dziecięcego Korniki z Rypina. Z kolei dla Krzysztofa Respondka napisałem kilka piosenek na jego najnowszą płytę.

Nocna Zmiana Bluesa powoli wychodzi z cienia koronawirusa. Gdzie będzie można zobaczyć zespół na żywo w najbliższym czasie?

Oficjalna premiera najnowszej płyty "Amazonia" odbędzie się 9 lipca na największym festiwalu bluesowym w Polsce - Suwałki Blues Festival. Tam będziemy grać utwory z naszej najnowszej płyty. Sposób dystrybucji albumu jest na tę chwilę dość nietypowy. Każdy kto chciałbym posłuchać najnowszych utworów Nocnej Zmiany Bluesa, powinien napisać maila na adres [email protected] Zwrotnym e-mailem dostanie informację, co robić dalej.

39 lat na scenie z Nocną Zmianą Bluesa to czas podsumowań. Jakim słowem, stwierdzeniem zrekapitulowałbyś ten okres? W jednej z piosenek na płycie "Amazonia" śpiewasz, że " najlepsze chwile dał mi w życiu właśnie blues"? To byłoby dobre podsumowanie?

Tak, zdecydowanie. To bardzo osobisty i głęboko przemyślany tekst. Skoro mam 63 lata, a bluesa gram przez dwie trzecie życia, to coś w tym jest! Nie żałuję tego. Zwiedziłem sporą część świata, grając rewelacyjne koncerty. Nielicznym udaje się być tak długo w biznesie muzycznym, a ja mam już na karku prawie czwartą dekadę.

Tomasz Wersocki
Obserwuj autora artykułu na Twitterze