Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Frankowski, mentor kilku pokoleń dziennikarzy "Nowości" nie żyje

Szymon Spandowski, mkr
Dotarła do nas bardzo smutna wiadomość. We wtorek zmarł redaktor Stanisław Frankowski. "Nowości", nasz zespół i Toruń - wszyscy zawdzięczamy Jemu bardzo wiele.

- Dla mnie był wzorem fachowca, który poznawał pracę w redakcji od podwórka: redakcji nocnej, zecerni itp - mówi Andrzej Churski. - Był też człowiekiem niezwykle skromnym. Nie narzucał swojego zdania gdy nie było trzeba, a jednocześnie posiadał bardzo zdecydowane poglądy.

Z „Nowościami” związany był przez blisko 40 lat. Trafił tu półtora roku po założeniu naszej gazety. Absolwent polonistyki na UMK zatrudniony został do działu, który dzisiaj ostał się w niewielu gazetach - korekty. Akurat jedna z korektorek poszła na urlop macierzyński.

- Angaż początkowo zmieniano mi dość często: po kilku miesiącach w korekcie zostałem dziennikarzem działu miejskiego, potem redaktorem technicznym, redaktorem depeszowym, zastępcą sekretarza redakcji i ponownie depeszowcem - wspominał w 2017 roku, gdy "Nowości" świętowały 50-lecie.

Dodajmy, że owo ponownie nastąpiło w 1982 roku, po wprowadzeniu stanu wojennego - pan Stanisław zawsze miał niezależne poglądy. Depeszami zajmował się w sumie 15 lat. „Nowości” były wówczas popołudniówką, strony z pilnymi wiadomościami agencyjnymi zamykano w środku nocy, by zawierały jak najświeższe treści.

- W nadzwyczajnych sytuacjach, gdy np. doszło do uprowadzenia samolotu z lotniska w Warszawie lub gdy czekało się na informacje z olimpiady na drugiej półkuli, pracowaliśmy i do trzeciej - wspominał red. Frankowski.
Miejscem pracy redaktorów depeszowych była redakcja nocna, mieszcząca się przy ul. Bydgoskiej w budynku drukarni, gdzie odbywała się wstępna faza druku gazety – jej skład (potem gotowe matryce stron przewożono do Bydgoszczy, skąd gotowe gazety trafiały do kiosków). Pracy depeszowców towarzyszył stukot dalekopisów, z których spływały długie papierowe taśmy z informacjami z kraju i ze świata.

Szczególnym hobby pana Staszka było kolekcjonowanie... dziennikarskich wpadek. W jego pokaźnym zbiorze wycinków znalazły się m.in. artykuły o powołaniu komitetu „odchodów Dni Torunia” lub o „złożeniu kwiatów pod pomnikiem Lenia”.

- Dziś się z tego śmiejemy, ale autorom, którym zdarzyły się te pomyłki do śmiechu wtedy nie było. Za zamianę Lenina na Lenia, z powodu której część nakładu gazety przemielono, dziennikarka musiała zapłacić niemałą karę. Gdyby to się zdarzyło nie w latach 70. lecz 50. konsekwencje mogłyby być dużo poważniejsze - mówił pan Staszek.

Niezwykle skromny i życzliwy, stał się mentorem kilku pokoleń dziennikarzy. I nie tylko dziennikarzy.

"Dopadła mnie dziś wiadomość że odszedłeś Staszku cichutko wczoraj w podcienia niebieskie. Ciężko mi na sercu, już odczuwam brak Ciebie. To Ty wprowadziłeś mnie w zaczarowany świat pięknej książki na aukcjach bibliofilskich w Bydgoszczy. Dzięki Tobie na łamach toruńskich "Nowości" ukazywały się przez ponad dwadzieścia lat moje teksty o historii Torunia. Byłeś wielokrotnie Staszku moim mentorem podczas wydawania moich druków bibliofilskich. Twoje gawędy na spotkaniach bibliofilów toruńskich były bardzo ciekawe. Staszku, to Ty z Panią Janiną Huppenthal pokazałeś mi piękno i książki. Dzięki Ci za to, będziesz w mojej pamięci zawsze, wdzięczny Ci za wszystko" - napisał Aleksander Kotlewski, toruński bibliofil.

Pogrzeb w sobotę (19 stycznia). O godz. 9.30 odbędzie msza święta w Toruniu w kościele pw. Miłosierdzia Bożego i św. Faustyny. O godz. 12 Stanisław Frankowski zostanie pochowany na cmentarzu w Lubrańcu, za Włocławkiem.

Od autora
Kiedy dostałem angaż w "Nowościach", trafiłem na przeszkolenie do Pana Stanisława. Przeplatany mnóstwem anegdot wykład o czcionkach i stylach zrobił na mnie wielkie wrażenie, podobnie jak wykładowca. Siedział przy biurku, które w zasadzie było niewidoczne, ponieważ kryło się pod wielką stertą papierów. Z tej góry Pan Staszek był jednak w stanie bezbłędnie, jednym ruchem, wydobyć to czego akurat szukał. Choćby nawet była to niewielka karteczka.

Później było podobnie. Wystarczyło zadzwonić, zapytać, a on zawsze wiedział i odpowiadał. Przy okazji skomentował coś, co niedawno w gazecie czy na jej stronie internetowej przeczytał, a żegnając się, zawsze kazał pozdrowić koleżanki i kolegów z redakcji.
Szymon Spandowski

NowosciTorun

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska