Świętowali hodowcy gołębi

Wśród wyróżnionych znaleźli się: Bohdan Nowak, Jerzy Zarembski, Janusz Mantaj, Marek Bieńkowski i Mirosław Staniszewski. Były podziękowania dla władz samorządowych i sponsorów. Ponadto podsumowano tegoroczny sezon lotowy. To ważna chwila dla każdego hodowcy, bo nic przecież tak nie cieszy, jak sukcesy skrzydlatych podopiecznych.
Okupione są one ciężką pracą i doświadczeniem, które zdobywa się przez długie lata. Gołąb musi być w świetnej kondycji, aby przeleciał setki kilometrów i bezbłędnie „zameldował” się w swoim gołębniku. Do tego dochodzi jeszcze szczęście, bo ptak w czasie powrotu może zostać zaatakowany przez skrzydlatego drapieżnika.
Zamiłowanie do gołębi przechodzi zazwyczaj z pokolenia na pokolenie. Można powiedzieć, że to zdecydowanie męskie hobby, bo wśród lipnowskich hodowców znalazła się tylko jedna kobieta.
Gołębie rywalizują w kilku kategoriach, różniących się od siebie długością trasy. Najkrótsza to kategoria „A”, a najdłuższa - „M”, potocznie zwana maratonem.
Najwięcej pucharów zdobyła spółka hodowlana Piotr Durkiewicz - Andrzej Kuberski, która od lat nie ma sobie równych. Jej przypadło zatem supermistrzostwo oddziału Lipno - Kikół.
W kategorii „A” zwyciężył Marek Stefański, drugi był Andrzej Tułodziecki, a trzeci Marek Brauer.W kategorii „B” palma pierwszeństwa przypadł spółce Durkiewicz - Kuberski, na drugim miejscu uplasował się Marek Stefański, a na trzecim Tomasz Zalewski.W kategorii „C”, gdzie gołębie pokonują trasę powyżej 500 kilometrów najlepszymi wynikami może pochwalić się Tomasz Zalewski przed spółką Durkiewicz - Kuberski i Jackiem Rutkowskim. W kategorii „D”, będącej podsumowaniem wszystkich kategorii, triumfował Marek Stefański przed spółką Durkiewicz - Kuberski i Andrzejem Tułodzieckim.W kategorii „M”, czyli wśród maratończyków nie miały sobie równych gołębie spółki Durkiewicz - Kuberski. Drugie miejsce wywalczyli podopieczni Zbigniewa Chylińskiego, a trzecie Marka Brauera.
Powroty gołębi są skrupulatnie odnotowywane. Tradycyjne zegary ze specjalną taśmą wypierają anteny radiowe. Postęp techniki rozwiewa wszelkie wątpliwości co do godziny stawienia się w gołębniku. Rachmistrz sporządza listę hodowców, których gołębie biorą udział w lotach. Następnie robi spis samych ptaków, a potem odnotowuje wyniki.
Ze względu na fakt, że gołębie wracają do swoich gołębników, długość trasy jest różna. Aby było sprawiedliwie, dodaje się i odejmuje sekundy.
W tym sezonie wielki sukces odniósł Michał Kucharski. Jego samczyk zajął dwunaste miejsce na wystawie międzynarodowej w Budapeszcie.
Gratulacjom nie było końca, a puchary i dyplomy wręczali przedstawiciele władz samorządowych - od szczebla wojewódzkiego do gminnego.
- Nasze sukcesy hodowlane okupione są ciężką, codzienną pracą - mówi Andrzej Kuberski, prezes Oddziału Lipnowsko-Kikolskiego Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych. - Potrzebne doświadczenie zdobywa się latami. Tu wiedza jest podstawą. Najgorsze jest oczekiwanie na powrót gołębia z dalekiej trasy. Trudno opisać, jaki towarzyszy mu stres.
Dzisiaj hodowla gołębi pocztowych to wspaniałe hobby, które wielu ludziom nie tylko wypełnia czas, ale także umila życie. O tym też mówiono podczas obchodów jubileuszu Oddział Lipnowsko-Kikolskiego Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych.